Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bransoletki marki Brunoszka nosi Londyn i Berlin

Redakcja
Doskonale łączy karierę zawodową z rolą żony i młodej mamy. ...
Doskonale łączy karierę zawodową z rolą żony i młodej mamy. ... archiwum prywatne rozmówczyni
Paulina Wiśniewska, właścicielka marki Brunoszka opowiada o macierzyństwie i swojej pasji.


Czwarty Flea Market Mózg [zapowiedź]


- Jak to się zaczęło? Nie było dostępnych na rynku ubrań i biżuterii, którą chciałaby Pani nosić?

- Kiedy urodził się mój syn, świat odwrócił się do góry nogami. Zdawałam sobie sprawę jak zaszłam w ciążę, że wszystko się zmieni, ale nie aż tak. Na urlopie macierzyńskim czas rządził się tak naprawdę prawami dziecka, dlatego kiedy był wolny czas, np. mój syn Bruno spał, siadałam do komputera, czytałam. Któregoś dnia przyszedł mi do głowy pomysł na stworzenie bloga dla mam, ale przede wszystkim dla siebie. Pisałam o tym co mnie śmieszy, bawi, trapi. O Brunie, anegdotach z życia wziętych. Jako młoda mama i żona chciałam stanąć na wysokości zadania i kucharzyłam trochę a potem dzieliłam się doświadczeniami z innymi na łamach bloga. A że niespokojna ze mnie dusza, ciągle było mi mało. Zaczęłam więc tworzyć biżuterię, głównie bransoletki. Najpierw robiłam „bransoletkowe” prezenty, potem na zamówienia i tak mi to weszło w krew. Chociaż minęły zaledwie dwa lata od momentu kiedy zaczęłam tworzyć, to kiedyś elementy do biżuterii nie były tak ogólnie dostępne. Teraz można praktycznie dostać wszystko na wyciągnięcie ręki. No i dlatego też oprócz tworzenia biżuterii zaczęłam szyć.

- Jest Pani dowodem na to, że matka i żona może być szczęśliwa i wykonywać satysfakcjonującą pracę, która wynika z pasji. Jak to się robi?

- Właściwie nie mam na to recepty, po prostu to się dzieje. Dużą pomoc mam ze strony męża. Na początku nie było łatwo pogodzić chęć stworzenia firmy z obowiązkami domowymi w szczególności, że swoją pracownię miałam kiedyś w domu. A przecież co do pracy, to „idzie się do pracy” a nie pracuje w domu. Tę kwestię bardzo trudno pogodzić z obowiązkami kobiety.

- Czy Bydgoszcz jest dobrym miejscem, aby rozkręcać interes? Zawsze o to pytam, bo wciąż uznaje się nasze miasto za takie, w którym nie da się rozwinąć skrzydeł.

- Myślę, że każde miejsce na ziemi jest dobre by otworzyć swój interes. I mówię, to z pełnym przekonaniem. Przede wszystkim to nasze marzenia, cele i determinacja tworzą w głowie nasz biznes plan. W dobie internetu i paczek kurierskich możemy to co zrobimy i wytworzymy na przysłowiowym „końcu świata” najzwyczajniej sprzedać i wysłać. Trzeba tylko wiedzieć jak to zrobić. I trzeba to co się robi kochać. Ludzie czują bezgraniczną szczerość i uczciwość.

- Wkrótce otwiera Pani swoją pracownię. Czym będzie się charakteryzowało to miejsce?

- Tak, pracownia to było moje marzenie. Mieć swój kąt, w którym można tworzyć, bez myślenia o wszystkim dookoła. Pracownia Brunoszka to będzie miejsce, w którym każdy kto przyjdzie będzie czuł zapach świeżego drewna, nowego materiału, gdzie będzie mógł siupnąć, napić się kawy. Będzie mógł się przyjrzeć jak powstaje ręcznie robiona biżuteria i jak kroi się materiał na nietuzinkową sukienkę. To będzie nietypowe miejsce, takie którego jeszcze w Bydgoszczy nie ma. Będzie można przymierzyć, zobaczyć i kupić niepowtarzalną rzecz.

- Przez ostatni rok dużo się w Bydgoszczy wydarzyło pod względem modowym. Mamy Landschaft, targi mody Kramberry. Czy bydgoszczanie poczuli, że potrzebują takich miejsc?

- Myślę, że poczuli, i chcą czegoś nowego, świeżego. Chcą się wyróżniać. Bydgoszczanie stali się bardziej wybredni „modowo” i to jest naprawdę świetny objaw tego, że otwieramy się na nowości. Myślę, że bydgoszczanie powoli doceniają, że mogą również w naszym mieście kupić coś oryginalnego i nietuzinkowego, że mogą wybrać się na kawę np. do Landschaftu i kupić za jednym zamachem fajny ciuch. Kramberry i Flea Market, to również dowód na to, że nie musimy jechać na koniec Polski, żeby dorwać coś niepowtarzalnego w super cenie.

- Ma Pani klientów, klientki z Bydgoszczy, czy nie tylko?

- Mam klientki i klientów z całej Polski. Jeżdżę także na targi do innych miast w Polsce, głównie do Warszawy. Ostatnio wysyłałam biżuterię do Londynu i do Niemiec. Dzieje się!

Rozmawiała Joanna Pluta


Zobacz też:

Black Star Fest

Torbyd na zdjęciach

Certyfikat dla Wyspy

Pokaż dziurę w drodze

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto