Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz bez Camerimage? Bydgoscy radni do końca w to nie wierzą [opinie]

Redakcja
Festiwal Camerimage był organizowany w Bydgoszczy od 2010 roku, wcześniej gościł  w Toruniu i Łodzi. W tym roku odbędzie się po raz 27. Pozostaje pytanie: gdzie?
Festiwal Camerimage był organizowany w Bydgoszczy od 2010 roku, wcześniej gościł w Toruniu i Łodzi. W tym roku odbędzie się po raz 27. Pozostaje pytanie: gdzie? Filip Kowalkowski
Co do tego, że brak festiwalu Camerimage to duża strata, bydgoscy radni są zgodni. Inaczej natomiast widzą powody takiego obrotu spraw. Niektórzy uważają też, że to jednak jeszcze nie koniec

O tym, że Camerimage żegna się z Bydgoszczą mówiło się już od zakończenia ubiegłorocznej edycji festiwalu. Marek Żydowicz w czasie gali zamknięcia przypomniał, że miasto obcięło mu dotację z 2,5 mln zł do 500 tys. zł i zaapelował, by goście festiwalu pomogli mu znaleźć dla imprezy nowe miejsce.

Potem nastąpiła wymiana listów między Żydowiczem a bydgoskim ratuszem, pojawiła się też nowa oferta prezydenta Bruskiego, który zaproponował na tę edycję 1,5 mln zł dotacji i sporo warunków do spełnienia, odbyło się posiedzenie Komisji Kultury, na którym szef Camerimage stwierdził, że propozycji w takiej formie przyjąć nie może, aż w końcu w tym tygodniu Żydowicz ogłosił w liście otwartym do mieszkańców Bydgoszczy, że z miastem się żegna.

Z jednej strony zarzut nieuczciwości, z drugiej kłamstwa

Na ten list zareagował bydgoski ratusz i zaprosił na zwołaną na szybko konferencję prasową. Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy i Łukasz Krupa, dyrektor biura promocji miasta powiedzieli na niej, że o decyzji Marka Żydowicza dowiedzieli się mediów i że ich zdaniem powodem, dla którego Camerimage już się w Bydgoszczy nie odbędzie, jest „nieuczciwe potraktowanie mieszkańców miasta przez dyrektora festiwalu”. Wczoraj do naszej redakcji trafił kolejny list Marka Żydowicza, który w ostrych słowach skomentował to, co padło na tej konferencji, zarzucając Sztyblowi i Krupie kłamstwo.

List Marka Żydowicza: Marek Żydowicz odpowiada na reakcję ratusza: - Nie posługujcie się kłamstwem [list]

Teraz pytamy bydgoskich radnych, jak odbierają to wszystko, co wydarzyło się w ostatnich dniach. - Przykro mi z tego powodu, osobiście też - od lat jestem wiernym uczestnikiem festiwalu - mówi Paweł Bokiej, radny PiS. - Nie da się jednak ukryć, że pan Żydowicz dołożył od siebie dużą cegiełkę, by to się zakończyło tak, a nie inaczej. Sytuacja była trudna od dawna, dla mnie taką iskierką nadziei było grudniowe posiedzenie Komisji Kultury, na którym pan Żydowicz się pojawił.

Radny Bokiej przyznaje, że liczył na porozumienie. - Niestety pan Marek zaprezentował dość konfrontacyjny ton, tym samym zniechęcił do siebie osoby, które były gotowe pomóc - mówi. - Myślę, że on nie do końca dostrzega lokalne uwarunkowania i wagę podpisania tego listu intencyjnego z Toruniem. Niestety, m.in. to spowodowało, że zniechęcił do siebie także mieszkańców Bydgoszczy, a przez to prezydent Bruski zyskał pewnego rodzaju mandat społeczny, by postawić panu Żydowiczowi takie, a nie inne warunki.

„Dałbym nawet 5 milionów, ale...”

Co dalej? - Z żalem trzeba stwierdzić, że długo nie zastąpimy niczym tego festiwalu - odpowiada radny PiS. - A nie musiało tak być. Ja bym dał na Camerimage nawet i pięć milionów złotych, ale gdyby było widać po panu Żydowiczu, że naprawdę chce się z imprezą zakorzenić nad Brdą. A on miał ogromny kłopot nawet z tym, by dodać słowo Bydgoszcz do nazwy festiwalu.

Paweł Bokiej uważa, że każda ze stron może mieć sobie coś do zarzucenia. - Trzeba jednak pamiętać, ze to pan Żydowicz stoi tutaj w roli petenta. To my kupujemy od niego usługę promocyjną i mamy prawo mieć wymagania - uważa.

Czy to już naprawdę koniec? - Ze słów pana Żydowicza wynika, że raczej tak, ale zdążył nas już przyzwyczaić do niestandardowych zachowań, więc póki nie dowiemy się, że Camerimage związuje się z innym miastem, to pewnie wszystko jest możliwe - kończy Bokiej.

Podobnego zdania jest Jakub Mikołajczak, radny KO. - Nie zdziwiłbym się, gdyby za parę tygodni pan Żydowicz jednak zmienił zdanie - mówi. - Z tego co wiem, to rezerwacje w bydgoskich hotelach poczynione już na listopad tego roku, nadal nie zostały odwołane.

Czy musiało do tego dojść? - Zawsze doceniałem wagę i charakter tej imprezy. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o stylu zarządzania fundacją Tumult i samym festiwalem - komentuje Mikołajczak. - Szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że podobnie jak samorząd pan Marek może traktować inne podmioty, z którymi współpracuje, czyli na przykład sponsorów.

Czy miasto mogło coś zrobić inaczej? - W każdych negocjacjach można coś zrobić inaczej - odpowiada Mikołajczak. - Być może powinniśmy wcześniej postawić warunek, dotyczący uwzględnienia słowa Bydgoszcz w nazwie festiwalu, ale chyba po cichu liczyliśmy, że pan Żydowicz sam o tym pomyśli, zaproponuje coś takiego w zamian za dodatkowe środki na festiwal.

Potrzebny mediator

Radna Grażyna Szabelska (PiS), która w ostatnich miesiącach mocno zaangażowała się w to, by Camerimage nad Brdą zatrzymać, uważa, że jeszcze nie wszystko stracone.

- W tym wszystkim zabrakło poważnych negocjacji, czegoś więcej, niż wymiana suchych listów - mówi. - To zabrnęło już za daleko, mam wrażenie, że obie strony traktują tę sprawę honorowo i ambicjonalnie, a tego należy się wyzbyć, bo najważniejszy jest interes - obopólny. Dlatego złożę do pana prezydenta wniosek, czy też prośbę, by rozważył negocjacje z panem Żydowiczem - o ile ten ostatni będzie chętny - przy udziale profesjonalnego mediatora - zapowiada radna PiS.

Radna KO Katarzyna Zwierzchowska uważa jednak, że na negocjacje za późno. - Pan Żydowicz był w ostatnim czasie nastawiony na konflikt - to było widać na posiedzeniu Komisji Kultury - do tego stopnia, że radni PiS, którzy przed posiedzeniem wnieśli do budżetu poprawkę w sprawie zabezpieczenia dla Camerimage 2,75 mln zł, po tej komisji ją wycofali - mówi.

Czy jej zdaniem to już definitywny koniec Camerimage nad Brdą? - Myślę, że nie - odpowiada radna. - Jeśli w 2018 roku, czyli w roku wyborczym, żaden z prezydentów dużych miast, starających się o reelekcję, nie ściągnął do siebie Camerimage, licząc, że pozyska hit, to teraz też tego nie zrobi. Dopóki nie zobaczę listu powitalnego dla Camerimage z innego miasta, to nie uwierzę, że opuszcza Bydgoszcz.

Czy uda się skończyć z plastikiem?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bydgoszcz bez Camerimage? Bydgoscy radni do końca w to nie wierzą [opinie] - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto