Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krystian urodził się w szóstym miesiącu ciąży. Teraz chłopczyk potrzebuje naszej pomocy

Katarzyna Piojda
Krystian nie chodzi, nie mówi, widzi na jedno oko. Rozpoznaje jednak rodziców. Bawi się ulubionymi pluszakami. Lubi się też huśtać, ale mama i tata nie mają pieniędzy na huśtawkę.
Krystian nie chodzi, nie mówi, widzi na jedno oko. Rozpoznaje jednak rodziców. Bawi się ulubionymi pluszakami. Lubi się też huśtać, ale mama i tata nie mają pieniędzy na huśtawkę. Archiwum rodzinne
Tak mu się spieszyło na świat, że urodził się w 6. miesiącu ciąży. Miał pół roku, jak przeszedł pierwszą operację. Po niej zaczęły się ataki padaczki. Trwają do dziś.

- Przez całą ciążę czułam się źle, ale lekarz stwierdził, że taka już moja natura. Gdy byłam w 28. tygodniu, wylądowałam w szpitalu. Krystian urodził się parę dni później - opowiada pani Hania.

Ważył 630 gramów i mierzył 37 centymetrów. Można go było schować w dłoni. Szanse na przeżycie miał małe, ale pokazał, na co go stać.

Zdarzył się cud

- Pierwsze trzy miesiące synek spędził w inkubatorze - wspomina mama. - Oddychał dzięki respiratorowi. Walczył o każdy dzień życia. A my modliliśmy się o cud, żeby synuś przeżył.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

No i cud się zdarzył. Mama i Krystian wyszli ze szpitala. - Był akurat sylwester, urodziny taty Krystianka i data, w której, gdybym donosiła ciążę, synek miał pojawić się na świecie.

Gdy mały skończył pół roku, przeszedł pierwszą operację przepukliny. - Krótko po niej dostał pierwszego ataku. Okazało się, że to padaczka. I to jeszcze padaczka lekoodporna. - Później Krystian miał setki ataków, a każdy kolejny zabierał wszystko, czego synek się nauczył. Cofał go do poziomu noworodka. Godziny rehabilitacji i wszystkie pieniądze wydane na terapię szły na marne. Wszystko przez te niebezpieczne wyładowania w głowie synka.

Chłopiec ma teraz 8 lat. Nie mówi, nie chodzi, widzi tylko na jedno oko. Siada, próbuje klękać. Rozpoznaje rodziców. Cieszy się po swojemu na ich widok. A jego uśmiech dodaje rodzicom sił.

Kłopotliwe 2. piętro

Mama, tata i Krystian mieszkają w kamienicy w Śródmieściu. - Na 2. piętrze - precyzuje pani Hania. - Tylko mąż pracuje, a ja zajmuję się synem, bo wymaga całodobowej opieki. W domu sama przeniosę go z jednego miejsca w drugie, ale nie uradzę go i nie zejdę z nim z tak wysoka po schodach.

Ojciec nie może zwolnić się z pracy, żeby pomóc w opiece nad dzieckiem. Ktoś musi przecież utrzymać rodzinę. Krystian waży 25 kilogramów. - Ma bardzo wiotkie ciało, przez co jeszcze trudniej mi go udźwignąć - dodaje bydgoszczanka. - Nie licząc wyjazdów do lekarzy, ostatni raz na prawdziwym spacerze byliśmy we wrześniu.

Rodzina żyje za 4 tysiące złotych miesięcznie. Niby niemało, ale połowa z tego idzie na leczenie i rehabilitację dziecka. Mały codziennie ma zajęcia ze specjalistą. - Przykładowo: godzina zajęć z logopedą kosztuje 100 złotych - mówi kobieta. - Dochodzą masaże i rehabilitacja ruchowa.

Mały jest też pod stałą opieką psychiatry. - Zdarzało się, że się gryzł albo próbował zrobić coś sobie z okiem - opowiada mama chłopca. - Od kiedy zaczął brać leki, uspokoił się.

Niepełnosprawne dziecko potrzebuje specjalistycznego sprzętu, który nie jest refundowany. - Marzy nam się, żeby Krystian miał siedzisko terapeutyczne, czyli krzesło na kółkach - tłumaczy pani Hania. - Nie musiałabym syna przenosić z miejsca na miejsce, tylko jeździłby na tym krześle. Siedzisko kosztuje około 13 tysięcy złotych, z czego sami musielibyśmy uzbierać ponad 12 tysięcy, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia jest w stanie dopłacić 700 złotych.

Kobieta dowiadywała się też, ile kosztuje specjalne siedzisko pod prysznic. - Jakieś 10 tysięcy złotych - określa. - Tutaj natomiast NFZ nie dołoży ani złotówki. Fotelik do samochodu także by się przydał. Możemy starać się jeszcze o wsparcie z PFRON, ale to i tak nie pokryje całości wydatków.

Z tego powodu rodzice Krystiana zwracają się do ludzi dobrej woli. Krystian jest podopiecznym fundacji „Siepomaga”. Do końca kwietnia rodzina za pośrednictwem tej organizacji zbiera pieniądze na zakup sprzętu rehabilitacyjnego dla 8-latka. Do wczorajszego popołudnia prawie 400 osób wpłaciły dowolne kwoty. Na razie na koncie Krystiana jest trochę ponad 4 tysiące złotych. To kropla w morzu. Trzeba zebrać jeszcze około 30 tysięcy.

Pomóż normalnie żyć

Kto chce pomóc chłopcu i jego rodzicom, niech wejdzie na stronę internetową zbiórki. Mały bydgoszczanin jest również podopiecznym fundacji „Słoneczko”. Chłopiec ma tutaj swoje konto, nr 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010, przy wpłacie należy dopisać: „na rzecz Krystiana Lesikowskiego”.

Walka będzie łatwiejsza, jak Krystian z rodziną się wyprowadzą z 2. piętra. - To nasze ostatnie święta pod tym adresem. Gwiazdkę spędzimy już w mieszkaniu na parterze. Będzie nam łatwiej wychodzić z synem na dwór.

Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju [28.03.2018]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto