Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje drzewo genealogiczne ma 5.080 osób

Redakcja
Jarosław Miłkowski
Gdy rozrysowałem drzewo genealogiczne na kilkaset osób, miało 14 metrów - mówi Kazimierz Ligocki z gorzowskiej biblioteki wojewódzkiej.

- Ile "liści" wisi już na twoi drzewie genealogicznym?- Jest na nim 5.080 osób Udało mi się znaleźć dziesięć pokoleń wstecz. Dotarłem do 1750 r. Poszukiwania ograniczają bowiem trzy rzeczy. Pierwsza to pochodzenie rodu. Jeśli ktoś nie ma pochodzenia szlacheckiego, to odnalezienie swoich przodków będzie musiał ograniczyć do ksiąg metrykalnych. One są drugim ograniczeniem, bo zaczęto je tworzyć między XVI a XVIII wiekiem. Trzecią blokadą jest przyznawanie nazwisk w tym samym mniej więcej czasie. Żoną jednego z moich przodków była Teodora z Jędrzei. Ustalenie, kto był ojcem owego Jędrzeja jest niemożliwe.- Dlaczego ludzie chcą poznać swoich przodków?- Jest spora grupa ludzi, dla których jest to tylko moda, bo mają szlacheckie nazwisko i chcą znaleźć herb, który będą mogli powiesić na ścianie. Pozostali to osoby, które zadają sobie pytanie: a co było wcześniej? Kto był przede mną?- Od czego trzeba zacząć przy tworzeniu drzewa genealogicznego?- Od siebie i swoich bliskich. 100-200 lat temu całe rodziny mieszkały przeważnie w jednej parafii. Jeżeli wiemy, skąd pochodzą nasi najbliżsi przodkowie, to w tych miejscach trzeba szukać korzeni - przeglądać księgi w parafii i w urzędach.- To zajęcie ogromnie czasochłonne...- Na szukanie przodków przeznaczam 3/4 roku. Wykorzystuję na to urlopy, jeżdżę kilkaset kilometrów, by przejrzeć księgi, piszę listy, maile, przeglądam internet... Obliczyłem, że przez 14 lat przeczytałem 12 tys. akt.- Domyślam się, że tworzenie drzewa staje się w pewnym momencie jedynie wycinkiem większej pasji historycznej...?- Ludzie różnie do tego podchodzą. Niektórzy są zadowoleni, gdy znajdą kogoś, kto ma to samo, co oni nazwisko i mieszkał w miejscowości ich przodków. To jednak nie jest genealogia. Tacy ludzie nie chcą przeżyć tego emocjonalnie. Ja, żeby zacząć tworzyć drzewo genealogiczne, pojechałem do najstarszych członków mojej rodziny. Gdy ciotki zaczęły mi opowiadać, jak żyli ich dziadowie, to zobaczyłem, że drzewo jest czymś wtórnym. Z tych opowieści rodzinnych zaczęła tworzyć się saga, która na papierze ma już ponad tysiąc stron.- Próbowałeś rozrysować swoje drzewo na papierze?- Tych 5.080 osób rozrysować na kartce się nie da. Próbowałem zrobić skromne drzewo tylko najważniejszych moich przodków. Miało 14 metrów wysokości, a było na nim tylko kilkaset osób.- Genealogia to pasja dla ludzi z pieniędzmi?- Niekoniecznie. Można korzystać z bezplatnych programów w internecie. Swoich krewnych można poszukać np. na stronach: Pradziad, genealodzy czy w Archiwum Akt Dawnych lub Zasobach Mormonów. Później już jednak trzeba jeździć i wertować księgi. A takie wyjazdy kosztują.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Moje drzewo genealogiczne ma 5.080 osób - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto