Jak już wcześniej informowaliśmy, rozmowy w Warszawie, w siedzibie Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, w sprawie bardzo trudnej sytuacji bydgoskiego lotniska nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Akcjonariusze spółki, czyli marszałek województwa oraz prezydenci Bydgoszczy i Torunia, przedstawili swoje argumenty i propozycje na ratowanie portu. Ostatecznie wiceszef resortu Jerzy Szmit nie zajął stanowiska i zachęcił wszystkie strony do zawarcia szybkiego kompromisu.
Przeczytaj koniecznie: Niepewna przyszłość lotniska w Bydgoszczy. Ministerstwo zachęca do kompromisu z Toruniem
Brak opowiedzenia się po jednej ze stron powoduje, że sytuacja lotniska pozostaje bez zmian. W tym roku może ono wygenerować deficyt na poziomie 12 milionów złotych. Na ubiegłotygodniowej sesji sejmiku Piotr Całbecki stwierdził, że port ma pieniądze na utrzymanie do 8 grudnia. Później możliwy jest scenariusz ogłoszenia upadłości.
Czytaj też: Bez pomysłu lotnisku w Bydgoszczy grozi upadłość
Teraz akcjonariusze muszą się dogadać we wspólnym gronie i znaleźć sposób na załatanie dziur w budżecie. Toruń nadal deklaruje, że może wspomóc lotnisko kwotą 5 milionów złotych, ale w zamian chce się znaleźć w jego nazwie. Przypomnijmy, że na taki obrót spraw nie godzi się Bydgoszcz, która nie chce dzielić nazwy ze swoim sąsiadem.
[sndh]
Na wspomnianej sesji pojawiła się także kwestia ewentualnego wsparcia portu przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Kilka lat temu na terenach lotniska stacjonowały jednostki taktyczne. Poza tym MON współużytkuje pas startowy, bo lądują i startują tam między innymi samoloty z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. W sumie to około 200 operacji w ciągu roku. A to kosztuje, głównie utrzymanie pasa i ochrona terenu.
Bydgoski port potwierdza, że rozmowy z ministerstwem trwają od 2010 roku. - W listopadzie 2013 roku port wystosował wezwania do ugody. Od tego czasu staramy się wypracować kompromisowe rozwiązanie - potwierdza Artur Niedźwiecki, rzecznik prasowy bydgoskiego lotniska.
W sprawę zaangażowali się marszałek oraz parlamentarzyści z regionu. Nie przyniosło to jednak efektu. - W drugiej połowie 2015 roku straciliśmy już nadzieję na kompromis, ponieważ po drugiej stronie zabrakło partnera do rozmów i otwartości na dialog - dodaje Niedźwiecki.
Środki, jakie port musiał wydać we własnym zakresie, sięgają przynajmniej kilku milionów złotych. Gdyby MON zechciało zwrócić kwotę, z pewnością przyczyniłoby się do poprawy kondycji finansowej lotniska.
Gotowość do rozmów miał zapowiedzieć podobno wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki, który do Sejmu startował z trzeciego miejsca na listach w Bydgoszczy. Razem z nim do stołu miałby usiąść marszałek Całbecki. - Zabiegam o takie spotkanie z nowym ministrem. I mam nadzieję, że będzie ono przełomem w tej sprawie - powiedział „Pomorskiej” Piotr Całbecki.
Wiceminister Szmit na spotkaniu w Warszawie również zapowiedział, że postara się o znalezienie środków rządowych z innych źródeł. - Pan minister zadeklarował sprawdzenie możliwości ewentualnego zaangażowania innych podmiotów państwowych w pomoc dla Portu Lotniczego Bydgoszcz - mówił po spotkaniu w stolicy Michał Sztybel, dyrektor Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej bydgoskiego ratusza.
Inaczej do sprawy podchodzi jednak samo ministerstwo. W odpowiedzi na przesłane przez nas pytania resort twierdzi, że ponosi koszty za współużytkowanie terenów portu.
- W aktualnym stanie prawnym Port Lotniczy Bydgoszcz S.A., jako zarządzający lotniskiem cywilnym użytku publicznego, prowadzi działalność komercyjną, w oparciu o nieruchomości lotniska wojskowego. Resort obrony narodowej w przypadku korzystania z lotniska ponosi koszty operacji zgodnie z taryfikatorem zarządzającego lotniskiem na zasadach ogólnych, bez stosowania żadnych ulg mogących wynikać z udostępnienia infrastruktury wojskowej w celu założenia i rozbudowy lotniska cywilnego użytku publicznego - twierdzi Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON.
MON rozpisało przetarg na samoloty dla VIP-ów. W planie zakup 4 maszyn.
TVN24
Departament Infrastruktury ministerstwa jest zdania, że finansowanie z własnego budżetu spółki prawa handlowego nie należy do właściwości resortu. - Ponadto mogłoby być uznane za niedozwoloną pomoc publiczną - dodaje Bartłomiej Misiewicz.
Światełko w tunelu, jakim mogłaby być pomoc MON, może zatem szybko zgasnąć. Chyba że jasną deklarację złoży wiceminister Kownacki. Nam nie udało się w ostatnich dniach z nim porozmawiać. Nie odbierał telefonu.
Przyszłość lotniska nadal pozostaje pod dużym znakiem zapytania. W najbliższym czasie akcjonariusze mają ponownie usiąść do rozmów.
- Chciałbym, aby spotkanie akcjonariuszy w sprawie przyszłości lotniska odbyło się jak najwcześniej, w pierwszej połowie września - deklaruje Piotr Całbecki. - Ale musimy uwzględnić plany urlopowe stron spotkania - dodaje.
Zarząd lotniska z kolei nie wyklucza, że spór z Ministerstwem Obrony Narodowej może się zakończyć sprawą w sądzie. - Drogę sądową traktujemy jako ostateczność i ciągle mamy nadzieje na ugodowe załatwienie sprawy. Jednak po drugiej stronie musi być również chęć do dialogu - przyznaje Artur Niedźwiecki.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?