Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Gurni z Parlina walczy o zdrowie po przeszczepie. Potrzebne jest wsparcie!

Agnieszka Romanowicz
- Lekarz uprzedził mnie, że przez rok po przeszczepie mogą się pojawiać  powikłania. Niestety, miał rację - ubolewa Paweł
- Lekarz uprzedził mnie, że przez rok po przeszczepie mogą się pojawiać powikłania. Niestety, miał rację - ubolewa Paweł Archiwum Pawła Gurni
11 lipca minie rok od przeszczepu szpiku kostnego, który przeszedł Paweł Gurni z Parlina. Przez ten czas młody mężczyzna prawie nie opuszczał szpitala.

- Dziś czuję się bardzo dobrze, bo wychodzę do domu i jeśli wszystko ułoży się dobrze, zostanę w nim przez tydzień, do następnej kontroli - mówił nam w piątek Paweł Gurni.

11 lipca skończy on 20 lat, dokładnie rok wcześniej miał wykonany przeszczep szpiku kostnego. Przypomnijmy, że dawcą była mama Pawła, mimo że zgodność tkankowa jej szpiku ze szpikiem syna wynosiła tylko 50 procent. Jednak lekarze nie mogli dłużej czekać, aż znajdzie się lepszy dawca dla 19-latka. Wycieńczony chemioterapią organizm młodego mężczyzny kilkakrotnie zmagał się ze wstrząsem septycznym. Paweł bardzo cierpiał z powodu owrzodzenia przełyku i krwawienia z przewodu pokarmowego.

Ale pierwsze dni po przeszczepie były obiecujące.

- Lekarz uprzedził mnie, że przez rok mogą się pojawiać powikłania. Niestety, miał rację - mówi Paweł.

Lista cierpień, jakie Paweł przeżył od 11 lipca jest bardzo długa. Ciężkie zapalenie śluzówek przewodu pokarmowego, napad padaczkowy, krwiomocz i graft - choroba określana jako przeszczep przeciwko gospodarzowi, atakująca skórę (wysypka), przewód pokarmowy (biegunka, wymioty) i wątrobę (np. żółtaczka).

W izolatce Paweł spędził ponad sto dni.

Lekarze podjęli się kolejnego przeszczepu, tym razem mikroflory jelitowej.

- Był powtarzany dwukrotnie, bo pierwszy się nie przyjął. Czekamy na wyniki ostatniego z nadzieją, że trzeci nie będzie już konieczny - wyjaśnia Paweł.

Ma on nadzieję, że i z tego wyjdzie obronną ręką.

- Nie byłoby to możliwe, gdyby nie lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy - dziękuje Paweł.

Nieustannie musi on przyjmować leki, tzw. immunosupresyjne, które zapobiegają odrzuceniu szpiku mamy przez organizm Pawła. Zostanie tak do końca życia.

Co tydzień postęp w przeszczepie kontrolują specjaliści z Poradni Transplantacyjnej w Bydgoszczy.

- Brak zdrowia jest największym problemem także dlatego, że często przerasta mnie leczenie, a właściwie jego koszty - mówi Paweł. - Wszystko, czego potrzebuję, jest bardzo drogie. Przede mną przyjęcie szczepień, które człowiek dostaje od urodzenia. Ja muszę to przeżyć ponownie, bo mam nowy szpik. Niestety, ani leków przeciw odrzuceniu szpiku, ani ponownych szczepień, a tym bardziej dojazdów do szpitala nie finansuje NFZ.

Dlatego na pomagam.pl trwa kwesta mająca wesprzeć Pawła (znajdziecie ją na: pomagam.pl/pomocpawlowi).

Zachęcamy Państwa do wsparcia Pawła w tej ciężkiej walce.

Jak wytłumaczyć dziecku, czym jest bieda? źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kujawskopomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto