Przypomnijmy, już kilkukrotnie pisaliśmy o Salamandrze. Właściciel agencji Electic Productions, która miała w Bydgoszczy organizować wielką imprezę sylwestrową odwołał ją na dwa dni przed końcem roku. Setki osób zostały na lodzie. Slamandra tuż po odwołaniu zapewniał, że pieniądze zwróci na początku bieżącego roku. Dwa miesiące później zapewniał nas, że sam ma kłopoty, ale ciężko pracuje, aby oddać uczestnikom niedoszłej imprezy co do złotówki. Skarżył się wtedy na swojego współpracownika, który miał go oszukać. Tłumaczył, że to jest właśnie powodem zaległości w zwrotach za bilety.
Minęły kolejne miesiące, a nadal odzywają się do nas osoby z całego kraju, które kasy za bilety nie zobaczyły do tej pory. - Niestety nie dostałem nadal ani grosza zwrotu jak setki innych osób - mówił nam ostatnio poznaniak, pan Łukasz, który też padł ofiarą Salamandry. - Będziemy się chyba zbierać z innymi poszkodowanymi, żeby coś z tym zrobić.
Nie zebrali się. Za to ktoś złożył w bydgoskiej prokuraturze doniesienie o popełnieniu przez Salamandrę przestępstwa. - Wpłynął do nas przed czterema dniami, teraz będziemy sprawdzać, co się wydarzyło - mówi nam Włodzimierz Marszałkowski z prokuratury Bydgoszcz Południe. - Mamy na to miesiąc.
Slamandra nie odbiera telefonu. Próżno go również szukać w internecie. Ostatnio organizował w grudziądzkiej Skali koncert Peji. Impreza się nie odbyła, a Salamandra przepadł z pieniędzmi. Do sprawy wrócimy.
(JPL)
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?