Zaczęło się od cmentarza. Konkretnie od grobów, a jeszcze konkretniej od renowacji mogił.
– Ale przecież każda z tych mogił to osobna historia jakiegoś konkretnego człowieka. Nie wystarczała mi sama praca przy odnawianiu, zacząłem szukać głębszego kontekstu. Tak sięgnąłem po genealogię czyli naukę o zależnościach rodzinnych – mówił podczas sobotniego spotkania Damian Nowak, kulturoznzwca
W założeniach spotkanie miało mieć charakter warsztatów. I jak to bywa z założeniami, czasem mijają się – był to bardziej wykład o tym jak budować proste drzewa genealogiczne. Z niepokojem popatrywaliśmy w drzwi: kogo dzisiaj zainteresuje grzebanie w przeszłości? Obawy potwierdziły się tylko w części – wprawdzie przyszło zaledwie kilkanaście osób, za to naprawdę obeznanych z tematem.
– Zaczęło się pięć lat temu i od razu wessało. Potrafiłem przez całą noc ślęczeć nad papierami, szukać w internetowych bazach jakiegoś prapraprzodka. Tym sposobem w moim drzewie jest... tysiąc dwieście osób. I to nie koniec – opowiadał z prawdziwą dumą Leszek Grądalski, mieszkaniec Gorlic, uczestnik spotkania.
Chwali się, że dotarł nawet do źródeł w których znalazł przodków, którzy wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych dziesiątki lat temu.
Damian Nowak twierdzi, że do budowy drzewa z dwustoma nazwiskami nie potrzeba więcej jak tydzień.
– Potrzeba tylko punkt zaczepienia – jakieś świadectwo urodzin, śmierci, ślubu. To nitka, którą się ciągnie. Jeśli ktoś pochodzi z Gorlickiego, to wiele może znaleźć na miejscu – zapewnia.
Na dowód przyniósł kserokopie ksiąg zapowiedzi z XIX wieku. Dowiedzieć z nich można się mnóstwa szczegółów: poza oczywistymi jak daty urodzenia, wiek zawarcia małżeństwa, to szczegółowy opis pochodzenia, również społecznego. Dawni proboszczowie nie pomijali niczego. Dzieci zrodzone poza małżeństwem określano dokładnie jako z nie prawego łoża. Wiadomo także, czy narzeczony był rolnikiem, parobkiem, wdowcem. Różnica wieku pomiędzy narzeczonymi sięgała czasem pokolenia.
– Trzeba liczyć się z tym, że czasem odkryje się coś o czym nie czasem wolelibyśmy nie wiedzieć – zwracał uwagę.
Kłopot w poszukiwaniu często wynika z tego, że o ile dzisiaj nikomu nie przychodzi do głowy fałszowanie daty urodzenia, to kiedy było to dosyć nagminne.
– Po prostu ludzie uciekali na przykład od konieczności służby wojskowej – przypomina.
Szybko okazało się, że każda z osób ma swoje doświadczenia, wiedzę którymi chętnie podzieli się z początkującymi. Padła propozycja spotkania w bardziej kameralnej atmosferze, a nawet powołania Towarzystwa Genealogicznego.
Chętnych, którzy chcieliby wziąć udział we wspomnianym spotkaniu prosimy o kontakt z redakcją: 18 354 05 30, codziennie w godz.9-15.
Damian Nowak
Bieczanin, kulturoznawca. Zajmuje się genealogią i demografią historyczną, dziejami architektury galicyjskiej (świeckiej i sakralnej), sztuką sepulkralną oraz stosunkami wyznaniowymi w Galicji. Od 1998 roku związany ze Stowarzyszeniem Magurycz, które od ponad 25 lat aktywnie działa na rzecz ochrony sztuki sepulkralnej i architektury sakralnej na obszarze Galicji. Autor kilkunastu artykułów, reportaży i zarysów monograficznych miejscowości Galicji i Podola. Od roku 2013 prowadzi firmę specjalizującą się w opracowywaniu źródeł historycznych a w szczególności w badaniach i poszukiwaniach genealogicznych, ze szczególnym uwzględnieniem terenów dawnej Galicji.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?