Ubiegły wtorek, około godziny 22. Na przystanku Fordońska - Wiślana, na którym zatrzymują się autobusy jadące w kierunku centrum miasta, stoi 37-letnia kobieta. Chce przejść na drugą stronę ulicy. Zamiast skorzystać z kładki, wybiera szybszą, krótszą, ale szalenie niebezpieczną drogę przez jezdnię. Kiedy tylko zaczyna biec, wpada wprost pod koła nissana primery, jadącego w kierunku centrum. 33-letni kierowca osobówki nie ma szans, aby wyhamować. Był trzeźwy i nie przekroczył przepisów, które dopuszczają w tym miejscu jazdę z prędkością 70 km/h. Potrącona kobieta, pomimo długiej akcji reanimacyjnej, zmarła na miejscu.
Kładka na wysokości ulicy Wiślanej została zbudowana 14 lat temu. Codziennie korzystają z niej setki, jeśli nie tysiące osób. Tędy wiedzie bowiem droga odwiedzających największy bydgoski cmentarz, a także pasażerów komunikacji miejskiej, którzy przesiadają się na przystanku przy ulicy Wiślanej.
Gdy w 2002 r. zlikwidowano przejście dla pieszych i postawiono kładkę, wydawało się, że podniesie to bezpieczeństwo w tym miejscu. Niestety, od tego czasu przy Wiślanej doszło do wielu wypadków z udziałem pieszych, w tym kilku śmiertelnych. W kwietniu 2008 roku 16-latek, przebiegając z jednego przystanku na drugi, wpadł wprost pod nadjeżdżające renault megane i zginął na miejscu. W listopadzie 2009 potrącony przez samochód osobowy 70-latek został przewieziony do szpitala, nie udało się go uratować.
W styczniu tego roku o włos od śmierci był 62-latek, który został potrącony przez osobowe auto. Na szczęście udało się go uratować.
Do wypadków na wysokości przystanku Fordońska - Wiślana dochodzi z winy pieszych, którzy wykazują się nieodpowiedzialnością i przebiegają przez ruchliwą ulicę. Nie zniechęcają ich ani stojące przy ulicy krzyże i znicze, ani groźba mandatu.
W sobotę w ciągu pół godziny pod kładką przebiegły cztery osoby. - Tutaj jest dobra widoczność, dlatego przechodzę przez ulicę, a nie przez kładkę. Wystarczy się rozejrzeć - przekonywał nas nastolatek, przebiegający przez ulice. Starsze osoby tłumaczą, że trudno chodzi się im po schodach na kładce. - Nogi nie te. A tak jest szybciej, gdybym szła kładką, to uciekłby mi autobus - argumentowała starsza kobieta.
Równo rok temu Maciej Gust, p.o. zastępcy dyrektora ds. inwestycji drogowych ZDMiKP zapewniał, że pod kładką zostaną zamontowane barierki, które uniemożliwią pieszym przejście przez pas zieleni. - Codziennie przejeżdżam w tym miejscu i widzę, jak ludzie wybierają niebezpieczną drogę na skróty. W trosce o bezpieczeństwo dołożymy dodatkowe barierki na pasie zieleni, które uniemożliwią przechodzenie między przystankami. Wykonamy projekt, skonsultujemy go z policją i przystąpimy do pracy - mówił w kwietniu ubiegłego roku. Słowa nie dotrzymał. Minął rok, a na pasie zieleni między jezdniami pojawiły się... tablice reklamowe.
Po wtorkowym wypadku zapytaliśmy Macieja Gusta, czy montaż barierek, albo płotka w tym miejscu wciąż jest aktualny. - W przyszłym tygodniu zlecimy niezależnemu audytorowi bezpieczeństwa, aby dokonał oceny tego miejsca. Od jego opinii będzie zależało, czy takie barierki powstaną, czy nie. Wyniki raportu poznamy w maju - mówi.
Drogowcy biorę pod uwagę montaż tzw. barier sprężystych o wysokości 80 cm, przez które bardzo trudno przejść.
Jacek Kajczuk, audytor bezpieczeństwa ruchu drogowego z Bydgoszczy, nie ma wątpliwości. - Jeśli ZDMiKP zwróci się do mnie o opinię to powiem jedno: W tym miejscu powinno znaleźć się wygrodzenie - mówi. - Fordońska to jedna z głównych ulic w mieście, a na tym odcinku drogi obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. Teoretycznie tutaj nie powinny krzyżować się drogi samochodów i pieszych, bo jest kładka. Niestety, piesi wybierają drogi na skróty. Trzeba wymóc na nich korzystanie z kładki. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zamontowanie płotka bądź barierki, które uniemożliwiłaby pokonanie pasa zieleni. Ogrodzenie powinno mieć długość około 200 metrów, aby było skuteczne - wyjaśnia. Liczy, że takie rozwiązanie wyeliminuje wypadki w tym miejscu. - Na bezpieczeństwie nie można oszczędzać. Tym bardziej że koszty społeczne i ekonomiczne są ogromne. Wypadek śmiertelny kosztuje nas wszystkich statystycznie 2 mln złotych - dodaje Jacek Kajczuk.
***
Prognoza pogody na 12.04.2016. źródło: TVN Meteo Active
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?