Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew. Siłacze w każdym calu

Redakcja
Uczestnicy Highlander Challenge: Tomasz Majewski, Piotr Małachowski, Łukasz i Sebastian Wentowie
Uczestnicy Highlander Challenge: Tomasz Majewski, Piotr Małachowski, Łukasz i Sebastian Wentowie Zbigniew Brucki
Niepospolitą siłę i finezyjną technikę: te cechy czterech facetów można było podziwiać na tczewskim bulwarze nadwiślańskim. Tymi czterema aktorami niecodziennego widowiska byli słusznej postury sportowcy: mistrz olimpijski i wicemistrz świata, Tomasz Majewski (pchnięcie kulą), wicemistrz olimpijski i świata, dyskobol Piotr Małachowski, Sebastian Wenta, trzykrotny mistrz świata Highlander Challenge, i jego brat Łukasz z powodzeniem wdzierający się w czołówkę światowych siłaczy.

Tłumy widzów na tczewskim bulwarze nadwiślańskim przez kilka godzin fascynowało się niecodziennym widowiskiem, pierwszym takim zorganizowanym w Polsce. Mistrzowie rywalizowali (choć, jak podkreślali organizatorzy - bardziej chodziło o stworzenie widowiska i przybliżenie zebranym formuły zawodów, które wywodzą się ze Szkocji i mają wielowiekowe tradycje) w sześciu nietypowych konkurencjach: pchnięciu kamieniem, rzutach ciężarkiem na odległość oraz wysokość, rzucie młotem, wyciskaniu belki i rzucie drewnianą belką (wcześniej ochrzczoną szkocką whisky). Młot nie był jednak taki, do jakiego przyzwyczajeni są sportowcy (bo na drewnianym drążku), a kula też inna niż ta, którą pcha zwykle Majewski - bo kamienna. Zadziwił szczególnie Majewski, który pobił rekord świata w rzucie kamieniem (uzyskując rezultat 19,87 m), a drewniane belki (raczej bele, bo sześciometrowe, ważące 60 i 70 kg) posyłał na plac tak jak mistrz świata w tej konkurencji Sebastian Wenta.

- Walczyliśmy ze sobą w konkursach pchnięcia kulą dość często - mówił Tomasz Majewski. - Raz wygrywał Sebastian Wenta, innym razem ja.
- Jestem o 6 lat starszy od Tomka i wygrywałem z nim, kiedy on dopiero zaczynał karierę - ripostował Wenta. - Później zwykle on był lepszy.
W przerwach między konkurencjami, z ciężarami mogli zmierzyć się widzowie. Przygotowano też dla nich konkursy (m.in. przeciągania liny) z nagrodami. Rywalizować mogły też dzieciaki - w biegu w workach. Dla nich też czekały nagrody - słodkie.
Kiedy już zakończyły się emocje związane z zawodami, publiczność mogła jeszcze przez kilka godzin nacieszyć oczy i uszy występami na muzycznej scenie. A było co oglądać i słuchać. Po występach lokalnych zespołów entuzjazm nastolatek, a i starszych pań, wywołał swym występem Jacek Dymek, który zaprezentował repertuar Elvisa Presleya.

- Kiedy uczęszczałem do średniej szkoły, w telewizji był taki program, który prowadził Wojciech Mann - zdradził nam Jacek Dymek. - Jak zobaczyłem śpiewającego Presleya, zakochałem się w tej muzyce. Później miałem zespół w Prabutach i w Gdańsku, ale jakoś się to rozpadło. Jednak sentyment do Presleya pozostał.
Już pod koniec imprezy publika delektowała się słuchaniem i oglądaniem zespołu Silk, jedynego w Polsce posiadającego zgodę na wykonywanie coverów grupy Queen. A że podczas imprezy było też coś dla ciała (jadło i napitki) niektórzy opuszczali nadwiślański, gdy już wybiła północ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tczew. Siłacze w każdym calu - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto