Zawisza Bydgoszcz - Lechia Gdańsk
Jedną zmianę wymusiła na nim pauza Sebastiana Madery, dwie inne były konsekwencją oceny gry bocznych obrońców w meczu z Pogonią Szczecin. Szansę dostali więc Christopher Oualembo i debiutant Nikola Leković.
Pierwsza połowa stała na przyzwoitym poziomie. Zawisza najczęściej próbował akcji lewą stroną, wykorzystując słabszy dzień Oualembo i mobilność Luisa Carlosa. Lechia natomiast uwagę skupiała na wyprowadzaniu kontrataków. Pierwszą składną akcję przeprowadzili gospodarze, ale to goście wyszli na prowadzenie. Stało się tak w 25 minucie: dośrodkowanie Macieja Makuszewskiego na tyle przytomnie uratował Wojciech Zyska, że nie dość, iż utrzymał piłkę w boisku, to jeszcze wyłożył ją Patrykowi Tuszyńskiemu, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować futbolówkę po raz trzeci w tym roku (i sezonie) do siatki. Bydgoszczanie przed zmianą stronę tylko raz stanęli przed szansą na wyrównanie, ale strzał Michała Masłowskiego sparował Bartosz Kaniecki, a dobitkę Jakuba Wójckiego zablokował Nikola Leković.
Piłkarze Zawiszy nie zdążyli jeszcze dobrze przetrawić przemowy, jaką trener Ryszard Tarasiewicz wygłosił im w szatni, a już przegrywali 0:2. Drugi gol padł bowiem kilkadziesiąt sekund po wznowieniu. Katem znowu okazał się Tuszyński, który wykorzystał prostopadłą piłkę z głębi pola od Przemysława Frankowskiego. Zawiszy gra w drugiej połowie kompletnie się nie kleiła. Zaraz po utracie drugiej bramki lepszy od Masłowskiego był Kaniecki, a w końcówce szczęście nie dopisało Vasconcelosowi, który głową uderzył tuż nad poprzeczką. Lechia natomiast wyczekała moment uśpienia bydgoszczan i za sprawą niezawodnego Tuszyńskiego ustaliła wynik na 3:0.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?