Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W katastrofie pod Smoleńskiem zginął bydgoszczanin Aleksander Fedorowicz

Marta Czarnecka
Marta Czarnecka
- Aleksander był przed tygodniem na ślubie mojego syna, mówił, że leci z prezydentem do Katynia - mówi prof. Roman Kotzbach.

Na skype napisał: "Zaraz wracam"

W katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zginął bydgoszczanin, Aleksander Fedorowicz, tłumacz przysięgły języka rosyjskiego.

Tragedia narodowa i tragedia dziesiątków rodzin . Tak mówimy o tym, co stało się w sobotę, 10 kwietnia, o godz. 8.56 pod Smoleńskiem, kiedy samolot wiozący oficjalną delegację na obchody 70. rocznicy mordu katyńskiego runął niedaleko lotniska.

- Na pokładzie był mój siostrzeniec i chrześniak zarazem Aleksander Fedorowicz - mówi łamiącym się głosem prof. Roman Kotzbach, znany w mieście nad Brdą położnik i ginekolog. - Tydzień temu był w Bydgoszczy na ślubie mojego syna. To był cudowny chłopak - życzliwy, otwarty na ludzi, serdeczny, wielki patriota - prof. Kotzbach nie potrafi ukryć rozpaczy.

Aleksander Fedorowicz, syn Danuty Fedorowicz, z d. Kotzbach miał 39 lat. Urodził się w Bydgoszczy. Był absolwentem V Liceum Ogólnokształcącego. Miał talent do języków. Znał doskonale pięć języków, w tym m.in. rosyjski, angielski i hebrajski.

- Pojechał na studia do Moskwy. Ukończył Wydział Nauk Politycznych w Instytucie Łomonosowa - wspomina prof. Kotzbach.

Pod koniec lat 90. wyjechał z kraju. Został wicekonsulem w Uzbekistanie. - Odkrył ten kraj na nowo. Okazało się, że mieszkają tam potomkowie legionistów i carskich zesłańców. Ludzie, których korzenie sięgają czasów napoleońskich. Ich losem był zafascynowany. Kiedy tylko przyjeżdżał do Bydgoszczy opowiadał o Uzbekach z polskimi korzeniami. Był przejęty ich losem. Ubolewał na tym, że żyją w wielkiej biedzie. Mówił, że nie można o nich zapomnieć. Zaczął zbierać materiały, by udokumentować ich historię. Chciał to wszystko opublikować. Nie zdążył - wspomina wuj.

Po powrocie do kraju założył kancelarię tłumaczy przysięgłych. - Znany był z wielkiego patriotyzmu, dlatego został tłumaczem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odbył z nim wiele zagranicznych podróży.

Ostatnią w swoim życiu Wielkanoc spędził w Bydgoszczy. - Mieliśmy przed tygodniem wspaniałą rodzinną uroczystość - był ślub mojego syna. On i Aleksander byli w znakomitych stosunkach. Razem się wychowywali, ogromnie się lubili. Aleksander był taki radosny. Śmiał się, tańczył. Mówił nam, że 10 kwietnia leci z panem prezydentem Kaczyńskim do Katynia.
Poleciał. To była jego ostatnia podróż. Zginął razem z 95 osobami. Zostawił córeczkę Karolinę.

Prof. Kotzbach: - Wczoraj otworzyłem komputer. Tyle razy rozmawialiśmy na skype. Zobaczyłem wpis Alka: "Zaraz wracam".

Do Moskwy na identyfikację ciała Aleksandra Federowicza poleciała jego rodzina. Pogrzeb odbędzie się w Bydgoszczy.

- Alek zostanie pochowany w rodzinnym grobowców na cmentarzu przy ul. Toruńskiej - dodaje prof. Kotzbach.

Źródło: W katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zginął bydgoszczanin, Aleksander Fedorowicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto