Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła - Zawisza LIVE! Kto uratuje wiosnę Smudy?

Redakcja
Falstart, klapa, blamaż - bilans piłkarskiej wiosny w wykonaniu Wisły Kraków to póki co zaledwie jeden punkt w trzech meczach. Ewentualna strata oczek w spotkaniu z czerwoną latarnią ligi może oznaczać wyrok dla Franciszka Smudy - na nieszczęście jego i piłkarzy "Białej Gwiazdy", zamykający ligową stawkę Zawisza Bydgoszcz pod wodzą Mariusza Rumaka rozwija skrzydła i powoli wydostaje się z tarapatów.

Wisła Kraków podejmuje dzisiaj Zawiszę Bydgoszcz LIVE

To nie przypadek, że władze Wisły powoli tracą cierpliwość do szkoleniowca i chcą mu wystawić rachunek za ostatnie wyczyny zawodników. Wspomniany punkt w trzech spotkaniach to dla "Białej Gwiazdy" najgorszy start wiosny od pamiętnego roku 2010 - pamiętnego, bo wówczas w podobnej sytuacji posadę stracił zasłużony dla najnowszej historii klubu Maciej Skorża. Zupełnie, jak jeden z jego poprzedników, Smuda błyskawicznie stracił zaufanie wierchuszki i w razie wpadki w spotkaniu z Zawiszą jego dni, a może nawet godziny w klubie będą policzone. Zwłaszcza, że przed wiślakami morderczy rozkład jazdy, zaskakująco podobny do tego, który jesienią omal nie doprowadził do zwolnienia samego Smudy - faworyzowana Legia i ambitna Jagiellonia zdają się być poza zasięgiem zawodzącej ekipy "Franza", a do tego wszystkiego dojdzie jeszcze potyczka o więcej niż tylko punkty w derbach Krakowa. – Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że punkty nam są potrzebne – na pierwszy rzut oka ta wypowiedź trenera "Białej Gwiazdy" z przedmeczowej konferencji pachnie frazesem, ale biorąc pod uwagę nadchodzące pojedynki, po starciu z bydgoszczanami szans na uciułanie kilku bezcennych oczek może być już niewiele.

Kolejnym kłopotem Smudy jest bolesny fakt, że wiślackiej wiosny już za bardzo nie ma kto ratować. O słabej formie Semira Štilicia napisano chyba wszystko, a w kolejce już ustawiają się następni. Największa bolączka to nieskuteczność Pawła Brożka, a zaraz po niej brak zmiennika dla niego, bo trudno oczekiwać czegokolwiek od Mariusza Stępińskiego albo Macieja Jankowskiego. Ostatni tydzień treningów w Myślenicach to tydzień żonglowania różnymi opcjami w ataku - koniec końców główną "armatą" na Zawiszę i tak będzie Brożek. – Niektórym zawodnikom trzeba do końca dać szansę rehabilitacji. Choćby Pawłowi Brożkowi - nie strzelił ostatnio w tylu sytuacjach, ale w napastnika trzeba wierzyć, że raz ten worek się otworzy i te bramki będą padały – twierdzi Smuda. A jeśli się nie otworzy, tyły też nie gwarantują wyniku "na zero z tyłu". W zespole Wisły im dalej w las, tym gorzej - Dariusz Dudka i Maciej Sadlok gdzieś zgubili swoje doświadczenie i na chwilę obecną są dla Smudy i spółki tylko i wyłącznie obciążeniem. – To nie są zawodnicy, którzy mają 18 lat. Oni sami wiedzą, że było złe ustawienie czy nie podchodziło się agresywnie – broni ich "Franz", chociaż kilka dni temu sam ostrzegał Sadloka, że kolejny błąd obrońcy skończy się dla niego "auf wiedersehen". I poniekąd tak było, bo po czerwonej kartce w Bełchatowie wiślaka czekają aż trzy mecze pauzy. – Jak się sztukuje i przestawia, to nie wychodzi na dobre – zgrzytał zębami Smuda, który w obliczu absencji Sadloka znowu będzie musiał przemeblować obronę przed meczem z bydgoszczanami. Powrót Richarda Guzmicsa do wyjściowej jedenastki daje nadzieję, że dzisiejsze spotkanie nie skończy się tak dramatyczną strzelaniną, jak to jesienne, w którym Wisła wyszarpała gospodarzom zwycięstwo z rąk, wygrywając w hokejowych rozmiarach. Oprócz Węgra, szansę na występ po pauzie ma Haitańczyk Wilde-Donald Guerrier.

To nie jedyne powody, dla których trudno wytypować faworyta sobotniego spotkania. Zawisza też zasługuje na miejsce w tej zapowiedzi, mimo że nadal okupuje ostatnie miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. To prawie pewne, że w sobotę tabela nie będzie miała znaczenia - po wielkim wietrzeniu szatni w przerwie zimowej zespół Mariusza Rumaka powoli wraca na właściwe tory i po dwóch bezbramkowych remisach odniósł pierwsze zwycięstwo od października. Sodówka piłkarzom Zawiszy raczej nie grozi, przynajmniej jeśli wierzyć słowom samego trenera. – Nie jestem w euforii - chciałbym w niej być 8 czerwca po utrzymaniu się w lidze – powiedział na ostatniej konferencji przed wyjazdem pod Wawel. – Wisła Kraków ma indywidualności, dlatego to bardzo groźny przeciwnik - ten cytat byłego opiekuna "Kolejorza" to dobry punkt wyjścia, żeby porozmawiać o potencjalnych liderach jego własnego zespołu. Takich po prostu nie ma, przynajmniej nie na tym etapie rozgrywek - po odejściu Michała Masłowskiego siłą Zawiszy jest kolektyw; skromnym łupem bramkowym do tej pory podzielili się Rumun Cornel Predescu i Portugalczyk Mica - trudno oczekiwać, żeby którykolwiek z nich z miejsca wyrósł na czołową postać w szeregach ostatniej drużyny w tabeli, a trzonu zespołu należy szukać gdzieś między Andre Micaelem a Kamilem Drygasem. Przed potyczką z Wisłą trener Rumak może dobrać do wspomnianej dwójki prawie kogokolwiek - w szeregach Zawiszy w sobotę zabraknie tylko kontuzjowanych Wojciecha Kaczmarka i Łukasza Nawotczyńskiego. – Nawet, jeśli stracimy bramkę, mecz się dla nas nie skończy. Wierzę, że to my będziemy dyktować warunki w tym spotkaniu – kończy Grzegorz Sandomierski i trzeba oddać bramkarzowi Zawiszy jedno - tak bezbronna Wisła nie była już dawno, w związku z czym ewentualne zwycięstwo ze słabawą "Białą Gwiazdą" może być dla czerwonej latarni ligi swoistą trampoliną, od której bydgoszczanie będą w stanie odbić się w bezpieczniejsze rejony tabeli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto