Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wracać - ale dokąd?

Ewa Piątek
Ewa Piątek
Łukasz Okoński, na MM-ce występujący jako Lukas Baker, jest członkiem zarządu Stowarzyszenia Polonia Nottingham. MM-ka porozmawiała z nim o Projekcie 12 Miast.

Ewa Stołowska: Powiedz kilka słów o sobie - kim jesteś, gdzie żyjesz, czym się zajmujesz?

- Lukas Baker: Nazywam się Łukasz Okoński. Od 4 lat mieszkam na emigracji, w Wielkiej Brytanii. Los rzucił mnie do miasta kojarzonego z postacią Robin Hooda, do Nottingham. Na co dzień pracuję jako kierownik zmiany w angielskiej, tradycyjnej piekarni, natomiast po pracy prowadzę razem ze znajomymi Stowarzyszenie Polonia Nottingham, którego jestem założycielem, a także członkiem zarządu. Stowarzyszenie to ma na celu integrację społeczności polskiej w Nottingham, promowanie kultury, podtrzymywanie tradycji i organizację takich imprez polonijnych jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, pikników polonijnych, koncertów itp. Współpracuję na wyspach z różnymi mediami: czasopismami takimi jak „Polish Zone”, „East Midlands po Polsku”, „Dziennik Polski” z Londynu – fotografuję dla nich i piszę. Wspólnie z kolegą z Bydgoszczy, Pawłem, prowadzimy forum polonijne polonianottingham.com dla społeczności lokalnej, z którym to forum związany jest kolejny projekt: Amatorska Telewizja Polonii Nottingham realizująca filmy związane z życiem Polonii.

Czym jest projekt 12 Miast? Do kogo jest adresowany i kto nad nim pracuje?
- Projekt 12 Miast jest inicjatywą londyńskiego Stowarzyszenia Poland Street i jest on adresowany do Polaków, którzy mieszkają za granicą i myślą o powrocie do kraju. Kierowany jest również do 12 największych polskich miast, regionów, którym zależy na powrocie młodych ludzi do kraju. Chcielibyśmy poprawić komunikację między Polską a Polakami przebywającymi za granicą. Chcielibyśmy też uświadomić władzom w Polsce, że Polonia w Wielkiej Brytanii nie chce być jedynie biernym obserwatorem wydarzeń, ale chce, jako tzw. 17. województwo, wpływać na podejmowanie ważnych decyzji. Chcieliśmy wpłynąć na biurokrację, przyspieszyć zmiany ustawodawcze i wprowadzić wszelkiego rodzaju usprawnienia, które zachęcą Polaków do powrotu do kraju. W przyszłym roku, od stycznia do grudnia, postaramy się przeprowadzić co najmniej 12 spotkań z przedstawicielami największych polskich miast. Każde z nich będzie poprzedzone kampanią informacyjną w mediach polskich i angielskich.
Głównym koordynatorem projektu z ramienia Stowarzyszenia Poland Street jest Jacek Winnicki, a głównym partnerem w Polsce Ruch Młodego Pokolenia – Pokolenie’89. Do współpracy zostały też zaproszone inne organizacje z Wielkiej Brytanii i Polski, m.in. moje Stowarzyszenie Polonia Nottingham. Projekt popierają też m.in. Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, Polish City Club, Polish Professionals, organizacje z Irlandii i ze Szkocji.

Jak to wygląda w praktyce? Na co będą mogli liczyć emigranci, kiedy zwrócą się do was ze swoim problemem związanym z powrotem do rodzinnych stron?
- Podczas spotkań, które przeprowadzimy w przyszłym roku będziemy starali się uzyskać od przedstawicieli miast jak najrzetelniejsze informacje, którymi podzielimy się z zainteresowanymi osobami. Jeżeli ktoś myśli o powrocie do kraju, chciałby wiedzieć coś więcej na ten temat, jest zainteresowany konkretnym miastem, na przykład Bydgoszczą, po spotkaniu w kwietniu będzie mógł zgłosić się do koordynatorów miast, czyli Ani i Michała w Londynie oraz do mnie w Nottingham, i zadać pytanie.

Jak na projekt zareagował bydgoski Urząd Miasta?
- Bydgoski Urząd Miasta zareagował bardzo pozytywnie. Bydgoszcz jako jedno w pierwszych miast zgodziła się wziąć udział w projekcie i jako pierwsza wyraziła gotowość do przyjazdu prezydenta miasta do Londynu.

Czy na świecie funkcjonują podobne projekty, które znacie i którymi się inspirujecie, pracując nad własnym?
- Szczerze mówiąc nie wiem zbyt wiele o podobnych projektach na świecie. Zapoznałem się natomiast z rządowym projektem Powrotnik skierowanym do nas, emigrantów, na spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem w Londynie. Jest to biuletyn informacyjny, w którym osoby zainteresowane powrotem do kraju znajdą szereg przydatnych informacji. W naszej obecności został też uruchomiony portal http://powroty.gov.pl/, gdzie można dowiedzieć się np. jak przeprowadzić się do Polski, jak rozliczyć się z urzędem skarbowym. Jestem przekonany, że Projekt 12 Miast i Powrotnik prędzej czy później pokryją się w pewnym punktach, bo w obydwu chodzi o pomoc dla Polaków chcących z emigracji powrócić do kraju.

Czy wielu jest zainteresowanych projektem bydgoszczan?

- Tak. Szczególnie w mieście, w którym mieszkam wiele osób z Bydgoszczy zainteresowało się tym pomysłem, a w zarządzie mojego stowarzyszenia są aż 4 osoby z Bydgoszczy, każda z nich na pewno wesprze projekt. W Nottingham mieszka bardzo wielu bydgoszczan, a to tak naprawdę kropla w morzu, bo na wyspach przebywa wielu Polaków.

Jaka jest Twoja historia? Jak odnalazłeś się za granicą? Czy zdarza Ci się myśleć o powrocie?
- Na ten temat mogę mówić godzinami, bo tak naprawdę każdy dzień spędzony na emigracji to bezcenne doświadczenie. Przyjechałem tutaj po roku 2005, po skończeniu studiów pedagogicznych w Bydgoszczy. Po przyjeździe przemierzyłem całe Nottingham wzdłuż i wszerz, oczywiście na pieszo, w poszukiwaniu pracy. Pracę w piekarni, w której pracuję do dziś, znalazłem po ok. 3 dniach. Pierwsze miesiące były nauką życia od nowa. Mieszkałem w bloku socjalnym, w mieszkaniu wynajętym od kolegi z pracy, Anglika. Oprócz nas i jeszcze jednej białej rodziny mieszkali sami czarnoskórzy, przeważnie z przeszłością kryminalną. Ciekawe doświadczenie. W następnych miesiącach poznawałem kolejnych Polaków, założyliśmy stowarzyszenie, urodził się mój syn, nawiązałem kontakt z mediami, organizacjami, urzędem miasta – Nottingham City Council, zorganizowaliśmy WOŚP, pikniki, koncerty. Poznałem tu mnóstwo ciekawych ludzi: byłych Sybiraków, kombatantów, pilotów biorących udział w Powstaniu Warszawskim. Pierwszymi inicjatywami naszego stowarzyszenia były zresztą tzw. spotkania z historią.
Tak naprawdę ciężko mi się odnaleźć na emigracji. Nie zawodowo czy społecznie, ale już teraz wiem, że nigdy nie będę się tutaj czuł jak w domu, zawsze będzie mi czegoś brakowało. Bardzo często myślę o powrocie. Od dłuższego czasu zbieram się do napisania CV, niestety zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia, na przykład teraz zajmujemy się organizacją WOŚP.

W Twoich notkach na blogu widać ogromny sentyment do Bydgoszczy: kręcisz o niej filmy, zauważasz takie rzeczy jak np. podobieństwo naszej Łuczniczki do Robin Hooda… Dużo myślisz o Bydgoszczy?
- Zgadza się. Bardzo tęsknię za Bydgoszczą. Miło wspominam czas spędzany w moim mieście. A Robin i Łuczniczka to ciekawa sprawa: dwa symbole trzymające naprężone łuki i dumnie spoglądające na swoje miasta. Zainspirowało mnie to do przeniesienia ciekawych rozwiązań z Nottingham prosto do Bydgoszczy, ale to naprawdę bardzo długi temat. Tak, dużo myślę o Bydgoszczy.

Zobacz też:


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto