Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków wydaje pieniądze na projekty oznakowania ulic, których potem nie ma kto realizować

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Wojciech Matusik / Polskapresse
"Stowarzyszenie Ulepszamy Kraków!" zwraca uwagę na to, że opracowywane sporym kosztem projekty nowego oznakowania ulic często nie są realizowane, bo brakuje środków na ich wykonanie. W kolejce czeka już 1188 koncepcji modyfikacji organizacji ruchu, a tylko w ciągu ostatniego roku aż 182 planów straciło ważność, co oznacza, że w jakimś stopniu zostały zmarnowane nakłady przeznaczone na przygotowanie dokumentacji. Stowarzyszenie złożyło pismo do krakowskiego magistratu z apelem o przyspieszenie wprowadzenia ważnych zmian w oznakowaniu ulic i wprowadzenie procedur, które pozwolą lepiej planować przeprowadzane czynności.

Mieszkańcy czekają na pojawienie się nowych znaków

Radny Krzysztof Kwarciak, przewodniczący stowarzyszenia twierdzi, że opieszałość magistratu sprawia, że w wielu miejscach Krakowa, mieszkańcy nie mogą się doczekać wprowadzenia rozwiązań służących między innymi poprawie bezpieczeństwa pieszych, ograniczeniu ryzyka kolizji czy większej płynności działania komunikacji miejskiej.

- Wiele społeczności lokalnych od lat czeka na pojawienie się nowych znaków, a kolejne apele o wprowadzenie zmian często wypełniają tylko opasłe segregatory w magistracie. Działalność urzędników planujących oznakowanie czasem chyba bardziej przypomina zabawę grą strategiczną niż realnie zarządzanie ruchem, bo wypracowanie rozwiązania pozostają nieraz tylko w sferze wirtualnej - mówi Kwarciak.

Wizje lokalne

Dalej zauważa, że często w przygotowanie projektu nowej organizacji ruchu są angażowane spore zasoby miasta. W wielu przypadkach odbywają się wizje lokalnie, narady urzędników, spotkania z mieszkańcami oraz sporządzanych jest dużo notatek, schematów i opracowań. Gdy już po długich i nieraz emocjonujących dyskusjach powstaje gotowy projekt, to zdarza się, że cała sterta mozolnie przygotowywanej dokumentacji trafia na dno szuflady, a zmiany nie dochodzą do skutku.

- Brak przełożenia podjętych decyzji na wykonanie oznakowania często prowadzi do nieporozumień. Mieszkańcy, którzy walczyli o zmiany otrzymują informację, że projekt został zatwierdzony i przekazany do realizacji, co oznacza jednak tylko umieszczenie zadania na długiej liście koncepcji oczekujących na wykonanie. Dlatego potem mijają kolejne miesiące, a nic się nie dzieje, co budzi zrozumiałą irytację zainteresowanych sprawą - dodaje Kwarciak.

Olbrzymie kolejki projektów

Według radnego kilka przyczyn się złożyło na powstanie olbrzymiej kolejki projektów czekających na wcielenie w życie. Od paru lat przygotowywanych jest znacznie więcej koncepcji niż realizację przewidziano w umowach zawartych z firmami odpowiedzialnymi za wykonanie oznakowania, a wskutek braku pieniędzy zbyt rzadko się ogłasza dodatkowe przetargi. Poza tym na początku 2022 roku miasto zerwało kontrakty z przedsiębiorstwami zajmującymi się oznakowywaniem i dopiero po dłuższym okresie wykonawcy zostali wyłonieni, co jeszcze zwiększyło i tak już duże zaległości. Liczba tworzonych projektów wzrosła od 2018 roku, kiedy zajmowanie się większością spraw związanych z organizacją ruchu przeniesiono z ZDMK do nowoutworzonego magistrackiego wydziału.

- Urzędnicy zabrali się za porządkowanie oznakowania, co byłoby chwalebne gdyby umiano właściwe określać priorytety. Moim zdaniem zbyt często zajmowano się poprawą mało istotnych drobiazgów, a kluczowe sprawy leżały odłogiem. W ciągu ostatniego roku zostało zrealizowanych 571 koncepcji oznakowania, czyli wykonanie 1188 już przygotowanych planów powinno w tym tempie teoretycznie zająć około dwóch lat, ale przecież ciągle powstają nowe dokumenty, więc rozładowanie kolejki może potrwać znacznie dłużej, o ile nie nastąpi jakieś przyspieszanie - twierdzi Kwarciak.

Ciężko jest wyliczyć dokładne sumy

Szef stowarzyszenia zauważa, że większość projektów jest opracowywana przez miejskich urzędników. Dlatego od przedstawicieli magistratu można usłyszeć, że nawet jeżeli koncepcje tracą ważność to miasto nie musiało za nie płacić. Taki argument jest jednak sporym nadużyciem. Przecież czas pracy urzędników kosztuje, wizje lokalne wiążą się z wydatkami i trzeba ponosić niemałe opłaty za drogie licencje na specjalistyczne oprogramowanie. Przygotowanie skomplikowanego projektu, nad którym czasem pracuje nawet tuzin pracowników, może się wiązać z wydatkami rzędu wielu tysięcy złotych. Jak się to przemnoży przez liczbę koncepcji, które tracą ważność, robi się wtedy pokaźna kwota. Choć ze względu na specyfikę działania magistratu ciężko jest wyliczyć dokładne sumy.

- Czasem w realiach krakowskiego magistratu jest spory problem w łączeniu przyczyn ze skutkami. I tak się stało w tym przypadku. Nikt nie pomyślał, że skoro się tworzy projekty to trzeba zapewnić możliwość ich wykonania. Poprawa oznakowania często ma duży wpływ na bezpieczeństwo. Dlatego nie można oszczędzać na wprowadzaniu nowych organizacji ruchu. W tym wypadku znowu się powtarza sytuacja, że krakowski samorząd zaciska pasa planując wydatki dotyczące swoich podstawowych zadań, a na różne, mało potrzebne bajery, nigdy nie brakuje środków. Dlatego apelujemy o zwiększenie nakładów na wykonywanie projektów i wprowadzenie procedur, które pozwolą lepiej planować ilość sporządzanych dokumentów - mówi Kwarciak.

Bolt nagra pasażerów

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków wydaje pieniądze na projekty oznakowania ulic, których potem nie ma kto realizować - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto