MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Porażająca lekkomyślność

jar
Zabawy pod napięciem...
Zabawy pod napięciem...
Sobotnie poparzenie prądem czwórki nastolatków na osiedlu Leśnym pod znakiem zapytania stawia stan zabezpieczeń w trafostacjach i innych tego typu obiektach.

Sobotnie poparzenie prądem czwórki nastolatków na osiedlu Leśnym pod znakiem zapytania stawia stan zabezpieczeń w trafostacjach i innych tego typu obiektach. Zakład Energetyczny w Bydgoszczy twierdzi jednak, że jego urządzenia są dobrze chronione przed nie powołanymi osobami, a tragiczne wypadki to skutek lekkomyślności. Postanowilśmy sprawdzić czy jest tak w istocie.

Na terenie Bydgoszczy jest 12 stacji transformatorowych wysokiego napięcia. Na jednej z nich, pomiędzy ulicami Sułkowskiego i Gdańską w sobotę doszło do tragicznego wypadku. Prąd o napięciu 110 tysięcy voltów i natężeniu 8 tysięcy amperów poparzył czworo nastolatków, którzy weszli na teren stacji. W niedzielę w szpitalu zmarł najbardziej poszkodowany 16-letni Piotr G. Dwoje dzieci, 12-letnia Natalia J. i 13-letni Daniel D. pozostają pod opieką lekarzy, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Najmniej ucierpiała 12-letnia Angelika J., która po udzieleniu pierwszej pomocy wróciła do domu.

Dochodzenie w sprawie sobotniego wypadku prowadzi bydgoska policja pod nadzorem prokuratury. - Sprawdzamy wszystkie okoliczności tragedii, także to czy obiekt był prawidłowo zabezpieczony. Myślę, że pod koniec tygodnia powinniśmy mieć odpowiedź na to pytanie - mówi Ewa Renc z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Tymczasem bydgoski Zakład Energetyczny już teraz jest przekonany, że trafostacja na osiedlu Leśnym jest zabezpieczona zgodnie z wszelkimi normami, podobnie zresztą jak inne takie obiekty w Bydgoszczy. Ogrodzenia i tabliczki ostrzegawcze to zdaniem energetyków wystarczające przeszkody dla intruzów. Co najmniej raz w miesiącu dokonuje się inspekcji zabezpieczeń. Ponadto monitorowane za pomocą kamer są dwie stacje transformatorowe w Bydgoszczy, których awaria groziłaby odcięciem prądu na terenie całego byłego województwa bydgoskiego.

- Hamulcem przed przekraczaniem ogrodzeń powinna być świadomość ludzka, a nie materialne zabezpieczenia. Nie znam kraju na świecie, gdzie do ochrony takich obiketów wynajmowałoby się specjalnych ludzi - mówi Franciszek Niechwiej, doradca dyrektora Zakładu Energetycznego w Bydgoszczy. - Chłopiec, który został śmiertelnie poparzony najpierw przeszedł przez ogrodzenie zewnętrzne, a potem pokonał ogrodzenie wewnętrzne, które jest zabezpieczeniem nie tylko dla osób postronnych, ale i dla naszych pracowników. Wspiął się na porcelanowy aparat elektroenergetyczny, który ma uziemioną oprawę i głowicę podłączoną do napięcia. Natężenie prądu, którym chłopak został porażony, wynosiło 8000 amperów. Dla porównania - prąd używany w naszych domach, ma natężenie 16 amperów...

Inna sprawa, że obiekty energetyczne nie są już pierwszej "młodości", większość z nich ma po 20-30 lat. Do rzadkości należą trafostacje w technologii zachodniej, gdzie niebezpieczne urządzenia są zabudowane. W Bydgoszczy jedyna taka stacja mieści się przy bydgoskim dworcu PKS. Ale według energetyków najlepsze nawet zabezpieczenie śmiercionośnych urządzeń nie zniechęca intruzów. Świadczą o tym zdarzenia z ostatnich lat.

W Chojnicach nastolatek włamał się do zamkniętej stacji transformatorowej. W wyniku porażenia prądem został inwalidą. Podobnie zakończyła się zabawa na trafostacji w Świeciu. Najpierw grupa chłopców wybiła kamieniami okienka w budynku, gdzie były zamknięte urządzenia pod napięciem. Jeden z chłopców włożył tam drut. Został porażony. Tragicznie kończą się także próby wejść na słupy energetyczne. Nie tak dawno między Sępólnem Krajeńskim a Nakłem na tzw. poprzeczniku słupa wysokiego napięcia znaleziono wiszące, całkowicie zwęglone ciało mężczyzny.
Według Franciszka Niechwieja, w domach i szkole zbyt mało zwraca się uwagę na niebezpieczeństwa związane z urządzeniami energetycznymi. Stąd inicjatywa bydgoskiego ZE, który od jakiegoś czasu dostarcza do szkół kasety VHS z filmami instruktażowymi na ten temat.

Postanowiliśmy sprawdzić jak w praktyce wyglądają zabezpieczenia na bydgoskich trafostacjach. Wybraliśmy na chybił trafił obiekt przy ul. Ks. Schulza na Błoniu. Jedyna przeszkoda to stare betonowe ogrodzenie z otworami, które doskonale ułatwiają przedostanie się na drugą stronę. Sprawdziliśmy - to naprawdę łatwe, nie tylko dla zwinnych dzieci. Kilka metrów za ogrodzeniem mruczy transformator, otoczony symboliczną barierką. Na jednym z rogów ogrodzenia betonowy blok przytwierdzony jest "na słowo honoru" - drutami.

- Kiedyś go w ogóle nie było i dzieciarnia wchodziła do środka. Zresztą teraz też wchodzą. O, nawet na to się wdrapują - jeden ze stojących obok mężczyzn pokazuje kilkunastometrową antenę.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że najskuteczniej podziałają nie tabliczki "nie dotykać, urządzenia pod napięciem!", ale tragiczne zdarzenia, takie jak to sobotnie.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto