MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Rafałem Bigusem

Adam Nowaczyk, Waldemar Wojtkowiak
- Na zakończenie eliminacji do mistrzostw Europy zmierzycie się z Białorusią, a bydgoscy kibice zobaczą was w akcji w niedawno oddanej do użytku hali ?Łuczniczka?.

- Na zakończenie eliminacji do mistrzostw Europy zmierzycie się z Białorusią, a bydgoscy kibice zobaczą was w akcji w niedawno oddanej do użytku hali ?Łuczniczka?. Czy nowy obiekt, którego nie znacie może jakoś wpłynąć na waszą grę?
- W tej dyscyplinie są dwa kosze, tak samo jak w piłce nożnej dwie bramki. Niespodzianką może być nawierzchnia, ale po treningach i z tym nie będzie kłopotów. Graliśmy wcześniej w Rzeszowie, gdzie było bardzo fajnie, jeśli chodzi o publiczność. W Bydgoszczy powinno być podobnie. Liczymy na gorący doping, bo przecież jest tu ligowa drużyna i kibice znają się na koszykówce.

- Dużo wie Pan o rywalach?
- Na razie niewiele. Aleksander Kul, grający jak ja na pozycji środkowego, i Oleg Kożeniec - oczywiście znam tych zawodników. Trener dopiero zaprezentuje nam nagrane na wideo mecze Białorusinów (rozmawialiśmy w piątek 17 stycznia, kilka minut po przybyciu gracza do Bydgoszczy - przyp. red.).

- Jest Pan najwyższym koszykarzem w polskiej kadrze. Czy 214 cm wzrostu przeszkadza w codziennym życiu?
- Wszędzie muszę się schylać, ale do tego już się przyzwyczaiłem (śmiech).
- Jednak dłuższe podróże autobusem czy samolotem z pewnością są męczące.
- Gdy jedziemy na mecz autokarem, to zajmuję zawsze siedzenia w ostatnim rzędzie. Koledzy wiedzą o tym, że mam te miejsca zarezerwowane. W samolotach jest ciężko. W klasie business bilety są bardzo drogie. W części ekonomicznej po dłuższym locie kolana nadają się do wymiany. Jedyna rada to trochę się przejść i porozciągać.

- Wolimy nie myśleć jak ?komfortowo? musi się Pan czuć jadąc maluchem.
- W ogóle nie mam samochodu, a fiacikiem jechałem dobrych kilka lat temu. Siedziałem na tylnym fotelu, a przedni musiał być wymontowany.
- Jak wygląda kwestia ubrań? Ktoś szyje Panu garderobę na zamówienie?
- Parę lat temu była prawdziwa tragedia, bo nie było dosłownie nic. Teraz są firmowe sklepy, gdzie można dostać duże rzeczy, ale wybór jest niestety mały. Większość ciuchów czy buty - rozmiar 52 - zamawiam przez internet.

- Czy już od wczesnych lat był górował Pan wzrostem nad rówieśnikami?
- Do siódmej klasy podstawówki niczym się nie wyróżniałem. Byłem mały i dość gruby, lecz nagle podczas wakacji zrobiłem się wysoki i szczupły. Nauczyciele i koledzy, gdy przyszedłem do szkoły mnie nie poznawali. Pytali ?Rafał, to ty??.
Wzrost trzeba było wykorzystać, więc zacząłem grać w kosza. Powiem jednak, że wcześniej byłem parę razy na zajęciach SKS i koszykówka nie bardzo mi odpowiadała. Byłam nawet do tego sportu trochę zniechęcony.
- Jest Pan wychowankiem Spójni Stargard Szczeciński, skąd trafił Pan do Stanów Zjednoczonych do jednego z najlepszych uniwersytetów - Villanova. Gra za oceanem była zapewne niezłą szkołą basketu?
- Konferencja, w której występował nasz zespół była bardzo mocna. Grałem w niej przeciwko tak znanym koszykarzom jak Allen Iverson obecnie Philadelphia, Othella Harrington - Nowy Jork czy Ray Allen - Milwaukee.

- Z kim występował Pan w jednej drużynie?
- Między innymi z Timem Thomasem z Milwaukee, Alvinem Williamsem z Toronto czy Kerry Kittlesem z New Jersey.
- Czy rozgrywki uniwersyteckie cieszą się zainteresowaniem kibiców?
- Na spotkania przychodziły tłumy fanów. My graliśmy w hali na 6,5 tysiąca widzów. W Kentucky był obiekt na 19 tysięcy. Jednak w Syrakuze mecze mogło oglądać nawet 50 tys. osób, bo stadion do futbolu amerykańskiego dzielono na dwie części.
- W sezonie 1997-1998 miał Pan niezłe statystyki: 8,2 pkt. i 5,1 zbiórki na mecz. Czy nie było szansy, by dostać się do NBA?

- Byłem na campach w Philadelphii, Phoenix i New Jersey. Niestety nie udało się, ale latem znowu będę próbował. Koszykówka to mój zawód, a w Polsce sytuacja w klubach jest nieciekawa. Są trzy zespoły, które płacą regularnie. W pozostałych od czasu do czasu.
- To, co nie udało się Panu, udało się Cezaremu Trybańskiemu, który jako pierwszy Polak występuje w najlepszej koszykarskiej lidze świata w Memhpis Grizzlies.

- Wypada się tylko z tego cieszyć. Może grać i trenować z najlepszymi. Czarek miał łut szczęścia i dobrego agenta, który załatwił mu treningi i następnie kontrakt w Memphis.
- Trybański bardzo rzadko pojawia się jednak na parkiecie.

- Jerry West, generalny menedżer klubu, zna się na koszykówce i wie co robi, angażując Polaka.
- Który z graczy jest dla Pana koszykarskim wzorem?
- Zawsze bardzo podobał mi się Vlade Divac. Kiedyś ceniłem Patricka Ewinga. Zresztą pierwszy mecz w NBA na żywo widziałem w Nowym Jorku w Medison Square Garden. Inny świat, inna bajka - nie wiedziałem co się dzieje, tak byłem przejęty.

- Na zakończenie niech Pan powie o swoich pozasportowych zainteresowaniach.
- Normalne, czyli film, muzyka. W trakcie sezonu brakuje czasu na rozrywki. Zresztą w Stargardzie, gdzie mieszkam, nie ma nawet dobrego kina. Oglądam więc w domu telewizję lub włączam dvd.
- Dziękujemy za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto