Teresa Kulczyńska wyszła i nie daje znaku od miesiąca

Pewna kobieta pojawiła się w niedzielę około południa na rynku w Toruniu. Po około dwóch godzinach śladu po niej nie było. Przechodnie mówią jednak, że to może być zaginiona bydgoszczanka, pani Teresa. Policja sprawdza trop.

Wyjazd do Szczecina
Wcześniej był sygnał, że 63-latka może krążyć po Inowrocławiu. Przyszła do jednej z firm. Prosiła o pieniądze. Mówiła, że zbiera na wyjazd do Szczecina, a jeśli wyjazd dojdzie do skutku, to w nagrodę zrobi pierogi ludziom, którzy poratowali ją finansowo.
- Zgadzałoby się - mówi Daniel Kulczyński, syn zaginionej. - W Szczecinie mieszka nasza rodzina. Mama lubiła też robić pierogi.
Syn pojechał do tej firmy. Zobaczył nagrania z monitoringu. Okazało się, że kobieta, uchwycona na obrazie kamery, nie jest jego mamą.
Wczoraj minął miesiąc, odkąd pani Teresa była widziana po raz ostatni.

Przypomnijmy: w sobotę, 11 lipca, przy Dworcu PKP Bydgoszcz Główna wsiadła do autobusu linii 84. Pojechała do Mariampola w Fordonie. Ma siostrę w Fordonie, ale nie w tej części dzielnicy. Nie cierpiała na zaniki pamięci i inne dolegliwości.
Na monitoringu widać, że wysiadła na końcowym przystanku Mariampola. Tam rozmawiała z dwiema kobietami. Jedna z tych kobiet stała z chłopcem, mały był w wieku około 8-10 lat.
Osoby te proszone są, aby skontaktowały się z najbliższą jednostką policji lub zadzwoniły na całodobowy numer alarmowy 997 albo 112.

56 akcji w toku
Nie tylko pani Teresa zaginęła. - W Bydgoszczy i okolicach poszukujemy 56 osób, które wyszły z domów i nie wróciły - informował nas wczoraj podkom. Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji.
- Najgorsze jest czekanie - przyznaje Daniel Kulczyński. - Każdy sygnał dla nas to nadzieja, że mama się odnajdzie. Nie utracimy tej nadziei.