Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

121 Ukrainek i ich dzieci mają teraz dom w hotelu Tossta w Bydgoszczy. Duża w tym zasługa darczyńców

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Dzieci z Ukrainy, które razem ze swoimi mamami trafiły do hotelu Tossta w Bydgoszczy, zadomowiły się tam na dobre
Dzieci z Ukrainy, które razem ze swoimi mamami trafiły do hotelu Tossta w Bydgoszczy, zadomowiły się tam na dobre Dariusz Bloch
Kierownictwo hotelu deklaruje, że będzie pomagać tak długo, jak to będzie potrzebne. Kobiety z dziećmi przyjechały tam na początku marca. Teraz mówią, że to ich dom, choć zapowiadają, że kiedy tylko będzie to możliwe wrócą do tych swoich prawdziwych w Kijowie, Charkowie, Odessie, Kramatorsku.

Zobacz wideo: Tir załadowany po sufit wyjechał z Bydgoszczy do Lwowa

Vladislav ma chyba 10 lat i przyjechał w pierwszych dniach wojny z mamą z Tarnopola. Przedstawia się, Vlad. Należy do grupy tych "starszaków", co to mają na oku młodsze maluchy. Czasem organizują im zabawy, czasem po prostu pilnują, żeby malcy nie oddalili się za bardzo. Jego mama, Maria zna polski, więc pomaga tłumaczyć.

Jest jedną z ponad stu osób, które trafiły do bydgoskiego hotelu Tossta już w pierwszych dniach po rozpoczęciu wojny. W tej liczbie jest 69 dzieci. Najmłodsze ma sześć miesięcy, najstarsze kilkanaście lat.

- W tych pierwszych dniach matki z dziećmi prawie nie wychodziły z pokojów - mówi Ewa Adamczyk, menedżer hotelu. - Teraz to się zmieniło. Czują się, jak u siebie w domu. Zresztą tak nazywają nasz hotel. To dla nich dom.

Jesteśmy w gabinecie Ewy Adamczyk, który w ostatnich dniach zamienił się w niemały składzik zabawek. Są tam dwa stosy nowych, jeszcze zapakowanych fabrycznie zestawów z wiaderkami, łopatkami, foremkami.

- W prasie niedawno znalazł się nasz apel o pomoc. Odzew był niesamowity. Dostaliśmy ogromną i bardzo szybką pomoc. Już wkrótce nasze dzieciaki będą miały fajną piaskownicę do zabawy - mówi Ewa.

Mówiąc "nasze dzieciaki" nie musi właściwie dodawać nic więcej. Widać, że ma świetny kontakt z maluchami. I tymi starszymi też. - Z początku było u nas spokojnie. Mamy siedziały z dziećmi, rzadko wychodziły. Widać było u nich strach, niepewność. Za to teraz - rozkłada ręce uśmiechając się szeroko - mamy tu wieczorami.... no, takie kolonie.

W bawialni jeden ze starszych chłopców rozdaje malcom pluszowe "igruszki", misie, pacynki do zabawy. Towarzystwo czuje się, jak u siebie w domu. Są też puzzle, klocki, rzeczy, które oswajają obce, nowe otoczenie.

Matki, które zostały zakwaterowane w hotelu Tossta rozmawiają chętnie. Tłumaczą, jak dostały się w ostatnich dniach lutego i pierwszych marca na granicę ukraińsko-polską. Wtedy jeszcze istniały kanały komunikacyjne. Można było dojechać pociągiem i autobusem. Marina przyjechała z dwoma synami z Kijowa. - Na granicy nie mieliśmy niczego. Ani jedzenia, ani wody. Tam dostaliśmy wszystko, co potrzebne. Mam koleżankę w Bydgoszczy, dlatego tu przyjechałam - wyjaśnia. - Mąż został.

Wiktoria jest z Dnipra. Też przywiozła dwóch synów. Tych młodszych, bo dwaj starsi, liczący 27 i 29 oraz mały wnuczek lat zostali na miejscu. Razem z babcią. - Mam z nimi kontakt codziennie - podkreśla.

Tatiana przyjechała do Bydgoszczy z Kramatorska, a Julia z Charkowa. W pokoju, w którym rozmawiamy, jest siedem kobiet. Na pytanie, ile dzieci przyjechało z nimi, mówią po kolei podnosząc po dwa palce. Za chwilę śmieją się, kiedy okazuje się, że prawie każdy zestaw gości w hotelu Tossta to "dwa plus jeden".

- Mamy tu wszystko, co potrzeba. Wszystko, co jest nam niezbędne i bardzo za to dziękujemy - zaznacza Marina.

Co dalej? Czy chcą zostać w Bydgoszczy, czy zamierzają się tu zadomowić, urządzić na stałe? Wszystkie rozmówczynie po kolei mówią prawie bez namysłu: - Wrócimy do domu.

- W Kijowie mosty, drogi, domy zniszczone. Miejscami nie został kamień na kamieniu. Trzeba wziąć się do roboty - Marina wykonuje gest, jakby trzymała szpadel i uprzątała gruz.

Inne kobiety potwierdzają, że nie widzą innego rozwiązania. Kiedy zakończą się działania wojenne, wszystko wracają. Wyłamuje się jedna z pań. Chyba jedna z młodszych. - Wracamy, albo zostajemy. To się okaże. Tam nie ma, do czego wracać.

- Tobie łatwo, bo ty pracę masz tu - pada zaraz kontra ze strony innej koleżanki.

- Trudno o pracę dla naszych gości - przyznaje Adamczyk. - Parę kobiet ją znalazło, szwaczki nie mają raczej problemu, żeby mieć zajęcie. Mamy też lekarkę, ale niestety nie zna polskiego. Próbujemy jakoś jej pomóc.

Z jedną walizką

Goście hotelu Tossta pochodzą z różnych części Ukrainy. Ewa Adamczyk mówi, że do tej pory wyjechały dwie rodziny. Jedna do Niemiec, druga do Austrii. - Będziemy pomagać tak długo, jak to potrzebne i jak długo będzie z nami współpracował Urząd Wojewódzki. Na razie tę współpracę dobrze oceniam - dodaje menedżerka hotelu. - Kiedy pierwsi goście do nas przyjeżdżali, byliśmy trochę przerażeni, bo przybywały matki z dziećmi i dosłownie z jedną walizką. Niektóre bez niej nawet niej.

Cała organizacja pobytu uchodźców pozostaje, niemniej na barkach pracowników hotelu. Przy głównym hallu urządzono dla dzieci bawialnię. - Ostatnio apelowaliśmy o rolki i hulajnogi dla dzieci - mówi Ewa Adamczyk. - No i teraz prawie każdy maluch ma swój komplet. Potrzebujemy też jedzenie. Można powiedzieć, że codziennie wyprawiamy sobie "wesele" na 120 osób. To jest coś! na szczęście otrzymaliśmy ogromną pomoc od osób prywatnych w tym od przedsiębiorców. Bardzo jesteśmy wdzięczni firmie Spychalscy, Malinowy Chruśniak, pani Karolinie Linowskiej z ze szkoły tańca Bailamos, od której dostaliśmy, na przykład ostatnio dzbanki filtrujące wodę do każdego pokoju. Bardzo nam też pomogła firma Solid.

W pomoc matkom z dziećmi z Ukrainy, które trafiły do bydgoskiego hotelu, zaangażował się również proboszcz parafii w Niemczu. Ks. proboszcz Mirosław Goślinowski zorganizował nawet "zajączka" na Wielkanoc. Dzieciaki dostały upominki, słodycze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto