MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

7 dni o nas

Tomek Wąs
Tomek Wąs
Ile negatywnych cech Polaka, naszych narodowych przywar, o których od zawsze słyszymy i których doświadczamy na co dzień, jest w nas samych?

Czy to prawda, że potrafimy je dostrzegać tylko w innych, a rzadko kiedy spoglądamy trzeźwo na siebie? Jacy jesteśmy i być powinniśmy, my Europejczycy, Polacy, bydgoszczanie?

Większość odpowie – kulturalni, tolerancyjni, gościnni, czyli wprost idealni. Ktoś kiedyś wspomniał, że ideał jest tylko jeden. Dla Piotra Machalicy jest nim wafelek „Grześ”, dla Dody ona sama, dla innych ojciec Tadeusz Rydzyk. W rzeczywistości ideał jest zatem pojęciem względnym, który w pełni zależy od naszych subiektywnych poglądów, gustów, o których dyskutować nie przystaje. Nie skłamie także ten kto twierdzi, iż jest on nieosiągalny. Tym szczególniej ideał mentalny, gdyż nie sposób go zdefiniować, określić, wyróżnić spośród wielu narodowości. W przypadku mentalności Słowian z nad Vistuli można jednak bez kozery powiedzieć, że mogłaby być - delikatnie rzecz ujmując - trochę bardziej przyzwoita, zacniejsza czy też właściwsza. Jedno też jest pewne, daleko nam pod tym względem do ideału.

Chcąc dowieść powszechnym przekonaniom i rozświetlić własny umysł w tej kwestii wystarczy poświęcić jeden tydzień na obserwację własnego otoczenia, sąsiadów, całego osiedla, czy chociażby sklepowej z pobliskiego popeerelowskiego reliktu – GS – u. Wystarczy wybrać się w podróż autobusem MZK tudzież przejść po najbardziej zatłoczonej ulicy w mieście. Obserwacje są tym bardziej owocne i skuteczne, kiedy wytężymy własne zmysły. Ucho w takich sytuacjach robi się gumowe, a oczy wyskakują dookoła głowy. W pełni skupiony jak sprężony gaz w butli, skoncentrowany jak ketchup Pudliszki, uzbrojony w niepohamowaną ciekawość bardziej niż ciekawskie jajo, jak również boską cierpliwość stałem sie monitoringiem, parapeciarzem, a zarazem tropicielem przywarów w jednej osobie.

Początek tygodnia, poniedziałek, dzień nielubiany przez gros ludzi, szczególnie przez tych gwałtownie wybudzonych z krótkiej weekendowej siesty. Głęboki wdech, zaciśnięte zęby i można wracać do szarej rzeczywistości, schematu, które w każdy poniedziałek witają nas z otwartymi rękoma. W dzień taki jak ten ciężko jednak o opanowanie, cierpliwość, szczególnie kiedy bierzemy się za pas i stajemy w szranki z czasem. Kierowcy przeklinają na zbyt długo świecące czerwone światła, pasażerowie autobusów wymyślają kierowcy za 7 – minutowe spóźnienie, klienci prychają na zestresowaną kasjerkę. Tym, którzy nie pochowali nerwów w konserwy, wydaje się, że na widok ich samochodu sygnalizacja świetlna rozbłyśnie barwą zieloną, w hipermarketach będą ich witać chlebem i solą, a pod dom najlepiej gdyby podjeżdżał specjalnie wyczarterowany środek miejskiej komunikacji. Czasami się zastanawiam, gdzie się podziały stalowe nerwy demoludów z okresu reglamentacji , kolejek zwanych ogonkami, o których niejednokrotnie mi opowiadano. Cierpliwość nie jest więc chyba cechą dziedziczną lecz nabytą. Jest też przede wszystkim gorzka, ale jej owoce słodkie, szczególnie kiedy trzymamy nerwy na wodzy.

Dla tych, którym udaje się przetrwać inaugurację tygodnia, wtorek jest dniem wchodzenia w rytm obowiązków. Zaczyna się również rozwijać fabuła serialu pod tytułem „Pogoda dla narzekaczy”, a Polak odgrywa w nim główną rolę, wcielając się w postać Marudy ze Smerfów. Tasiemiec, w którym partie dialogowe, składają się z permanentnie powtarzanego zdania typu: Nie cierpię... Narzekaniom, zrzędzeniom, biadoleniom i psioczeniom nie ma końca. To za ciepło - to za zimno, to za sucho - to za wilgotno, to słońce nam świeci za bardzo w oczy albo po prostu deszcz pada. Co chwilę coś dokucza, nieustannie boli, za plecami albo tuż tuż czai się rak tudzież zawał albo wylew. Nieprzerwanie jesteśmy okradani i oszukiwani, marnotrawi się nasze podatki, a za tym niecnym procederem stoi zawsze obecny rząd, urzędnicy, czasami ktoś bogatszy od nas, tym bardziej kiedy jest to Żyd. „Uni nam dadzu!” - słyszeliśmy przed wstąpieniem do Unii Europejskiej, a głowa rodziny patriarchalnej nieustannie budzi niezadowolenie małżonki, gdyż nie przynosi regularnie wyższej pensji . Telenowela wciąż cieszy sie popularnością, póki co nie zanosi się na happy end.

Środa, zwana pucharową, jest dniem, kiedy kibic siada przed telewizorem w domu czy też telebimem w pubie. Chwyta za pilot, podgłaśnia odbiornik i ćwiczy staw łokciowy oraz liczne mięśnie ramienia i przedramienia, wykonując zamaszysty ruch w stronę jamy ustnej. Polski kibic jest specyficzny. Przychodzi na mecz ubrany i wymalowany w narodowe barwy, pełen patriotyzmu w sercu dumnie odśpiewuje hymn Polski, by pokrótce... deptać szalik i pluć na godło, oczywiście tylko w przypadku porażki. Nadmuchany niczym olbrzymi balon, pęka nagle w sytuacji niepowodzenia. Nosi na rękach kiedy jest sukces i odczuwa wstyd, a czasami kamieniuje, kiedy jest porażka. W związku z tym, co rusz powraca temat zakończenia kariery przez Adama Małysza, w obliczu słabszej obecnie formy legendy polskich skoków narciarskich. Polacy to specjaliści w każdej dziedzinie, również w sporcie. Nierzadko zabierają głos na tematy, o których nie mają dokładnego pojęcia. Tego typu wszechwiedza uprawnia ich do ferowania wyroków ostatecznych. A później chodzą tacy z obtartymi nosami, udają, że nic się nie stało, kiedy sportowiec podnosi się z kolan i posyła na deski rywali. Kibicami na dobre i na złe na pewno nie jesteśmy, co więcej niektórym niewątpliwie przydałaby się krótka terapia w szpitalu w Leśnej Górze.

Każdy kolejny dzień przybliża nas do upragnionego weekendu. W czwartek zaczyna się odliczanie, czas się wlecze, a ze szkoły czy pracy wracamy z coraz szerszym uśmiechem na twarzy. Zadowolenie w krótkim jednak czasie może jednak przerodzić się w zawiść i zazdrość. Dzieje się tak na skutek nowego auta sąsiada wypatrzonego przez okno bądź okrzyku radości docierającego do nas zza ściany, w którąś środę bądź sobotę po losowaniu Dużego Lotka. W takiej sytuacji jest kilka sposobów na poprawę humoru. Zawsze można odwiedzić kredytodawcę i zastosować metodę zastaw się a postaw się. Kiedy to nam nie wystarczy, można dodatkowo złorzeczyć sąsiadowi, rodakowi, bliźniemu. Jego nieszczęście niejednemu poprawia nastrój. Można wszakże życzyć, żeby mu okradli garaż, żeby go zdradzała stara. Pomstować, żeby mu spalili sklep, żeby dostał cegłą w łeb. Koniec końców, żeby miał AIDS - a i raka. Ot to modlitwa Polaka!

Byle do piątku. Myślą tą żyje niejeden Polak przez cały roboczy tydzień. Delektując się czasem wolnym od pracy, może on w pewnym momencie usłyszeć pukanie do drzwi swego domu, a po otworzeniu wyłowić uchem pytanie: Czy jest tu jakiś cwaniak?! Jest i to nie jeden, bowiem cwaniaków ci u nas dostatek. Chodzi tu oczywiście o zastęp szamanów, czarujących, mamiących, kuszących i uwodzących przeciętnego i nieświadomego Kowalskiego. Są niebezpieczeństwem czyhającym na nas w ludzkich dżunglach, zwanych centrami handlowymi, w gąszczu półek z towarami, w sklepach elektronicznych, giełdach samochodowych, kantorach, targowiskach. Niewątpliwie w zetknięciu z nimi przydaje się wiedza na temat pikseli, cali, taktowania i ilości rdzeni procesora, zoomów optycznych, megabajtów na sekundę, koni mechanicznych, kilometrów na setkę czy przejechanych, aktualnego kursu walut. Cwaniaka można spotkać praktycznie wszędzie, może po części w nas samych. Zdiagnozować go w samym sobie jest bardzo łatwo. Wystarczy kupić coś taniej, sprzedać drożej i do tego jeszcze napić się wódki.

Sobota, dzień wzmożonego spożycia napoi wysokoprocentowych. Natężenie wzrasta tym bardziej, gdy sobota zbiega się z pierwszym, dziesiątym bądź ostatnim dniem miesiąca. W Polsce znamy kilka powodów picia alkoholu. Można pić „bo”, pić „żeby”, pić „kiedy”, pić „za”, a nawet pić „do”. Jedni piją, bo im źle, drudzy, żeby zapomnieć, inni piją, bo lubią, jeszcze inni, bo muszą. Zaglądamy do kieliszka, bo nie wypada odmówić lub żeby nie usnąć. Wychylamy kiedy coś się dzieje i kiedy nie dzieje się nic. Co chwila słyszymy, że picie to jest życie. Ktoś inny z kolei pije, bo mu wódka żyć nie daje. Pijemy za zdrowie pięknych pań i prawdziwych mężczyzn, za bezpieczny weekend, jak również za władzę.... w nogach żebyśmy do domu doszli. Niektórzy twierdzą, że proces socjalizacji nie byłby możliwy, gdyby nie cudowne właściwości wódki. Pijemy kiedy mamy ku temu okazję. Zdarza się, że rzekoma okazja czyni z nas... pijaka. Stalinowski prokurator generalny Andriej Wyszyński zwykł mówić: „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. W lekko zmienionej formie mogłoby to brzmieć: „Dajcie Polakowi wódkę, a znajdzie się zawsze okazja”. W końcu tego typu opinia nie bierze się znikąd. Ważną role odgrywa w tej kwestii toast, jak ten chociażby wychwycony z Misia Stanisława Barei: „To jak, walimy czy przyglądamy się na siebie?!”. Trochę rzadziej walić, a trochę częściej przyglądać się sobie.

Winy i grzechy, szczególnie z dnia poprzedniego, odkupić należy w dzień ostatni, Dzień Święty, który święcić należy, niedzielę. Tak się składa, że każdego razu kiedy wybiorę się do Kościoła, moją uwagę rozprasza silnie obecny w tym miejscu bigotyzm. Każdy bigota charakteryzuje się znakomitą znajomością całego obrządku kościelnego, a swoją świętoszkowość niejednokrotnie dumnie manifestuje. Obserwuję, jak nieustannie ćwiczą oni swój refleks, zmysł przewidywania każdego słowa modlitwy, pieśni religijnej. W związku z tym często słychać głosy, które zawsze przodują gdzieś przed i ponad wszystkimi innymi. Bigoci rywalizują również o palmę pierwszeństwa we wstawaniu z pozycji siedzącej czy w klękaniu z pozycji siedzącej. Kościół służy im do wybielenia siebie w swoich własnych oczach. Po wyjściu z niego wystarczy niewielki impuls aby poznać ich prawdziwą naturę. Wystarczy, że biedak wystawi do nich rękę na ulicy, w telewizji zobaczą czarnoskórego mężczyznę trzymającego za rękę białą kobietę lub za sąsiada przyjdzie im niespodziewanie mieć żydowską rodzinę. Znika wówczas - ale tylko do następnej niedzieli - cała pobożność, miłosierdzie, ekumenizm, współczucie czy tolerancja. Tolerancja, którą większość z nas deklaruje, często nie znając sensu i granic tego zjawiska. Tolerować jednak, nie musi oznaczać akceptować. Żeby obwołać się osobą tolerancyjną trzeba najpierw sprawdzić samego siebie, swoje reakcje, stawić czoła odmiennościom. Bowiem póki co, mało któremu Polakowi człowiek o odmiennym kolorze skóry zajął miejsce na parkingu, a innego wyznania stanął nieumyślnie na buta w autobusowym tłoku. W niedzielę zatem stawiam czoła bigotom, toleruje ich, co nie znaczy, że akceptuję.

Tydzień minął, a obserwacje dobiegły końca. Czy w związku z tym ukształtował się w mojej głowie uniwersalny i ogólny obraz Polaka? Na pewno nie, gdyż jest to bez wątpienia zbyt krótki okres, żeby dostrzec wszystko co Polaka cechuje i wyróżnia spośród innych narodów. Nie wszystkie wyżej opisane przywary muszą charakteryzować tylko Lachów. Ciężko zgodzić się także z tym, że stanowią one niekwestionowaną regułę. Pogodność, tolerancja, kultura czy chociażby abstynencja wciąż jednak nie są naszymi cechami narodowymi. Naszymi, czyli także moimi. Łatwo mi, jak i każdemu innemu wypominać i krytykować rodaka. Warto się z tego chociażby powodu zastanowić, kiedy coś sobie postanawiamy, kiedy chcemy coś zmienić. Chcąc zmienić ogólny pogląd o Polakach, zacznijmy może najpierw zmieniać siebie.


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rusza 61. Festiwal w Opolu. Znamy szczegóły

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto