Koncerty Acid Drinkers dla wielu fanów muzyki są świętem. Nie inaczej było wczoraj w Estradzie. Wczoraj, czyli 11 listopada, w Święto Niepodległości. I choć ten legendarny już zespół nie ma ani polskiej nazwy, ani Titus nie śpiewa w ojczystym języku, Kwasożłopy mogłyby z pewnością być wizytówką Polski zagranicą. W przeciwieństwie do marszy w Warszawie ich koncerty zawsze jednoczą ludzi we wspólnej zabawie i śpiewaniu tekstów. To był więc najlepszy sposób, aby świętować wczorajszy dzień.
Przed sceną zjawili się fani ciężkiego grania z co najmniej dwóch pokoleń. Ponad 20-letnia obecność na scenie sprawiła, że na występy Acid Drinkers obecnie przychodzą czterdziestolatkowie, którzy bawili się na pierwszych koncertach po wydaniu płyty „Are you a Rebel”, a także ci, którzy poznali zespół dopiero, oglądając teledyski „Hit the Road Jack” czy „Love Shack” z przedostatniej płyty „Fishdick Zwei”.
Nim jednak na scenie pojawili się główni aktorzy tego metalowego wieczoru, jako suport zagrał zespół Noko. Zaprezentowali oni typowo amerykański metal oparty na ciężkich riffach i ostrym, wyrazistym, melodyjnym wokalu.
Po krótkiej przerwie potrzebnej na drobne prace techniczne usłyszeliśmy w ciemności pierwsze dźwięki intro. Były to ostatnie spokojne dźwięki tego wieczoru. Acidzi zaczęli od utworu z najnowszej płyty „La Part Du Diable”. Kawałek „Gringo”, zresztą niejedyny z tego albumu, to powrót do prostego i szybkiego grania, z którego zespół był znany w pierwszym okresie swojego jestestwa. Być może właśnie ten powrót do źródeł sprawił, że tak licznie na koncercie stawili się ci sami fani, którzy tłumnie przychodzili na koncerty np. do Astorii. Z najnowszego krążka mogliśmy usłyszeć łącznie 6 utworów. Tak licznie reprezentowany był jeszcze album - „Infernal Connection”. Od lat muzycy mają do niego słabość. Tak samo jak publiczność. Każdy dźwięk z tej płyty rozgrzewa fanów do czerwoności. Titus po raz kolejny przypomniał w jak trudnych warunkach (zgrzyty personalne) powstawał ten album. Z dumą jednak przyznał, że w roku wydania (1994 r.) został uznany najlepszą polską metalową płytą wszechczasów i „chyba słusznie”.
W trakcie tego trochę ponad półtora godzinnego występu nie mogło także zabraknąć kultowych utworów z wcześniejszych płyt, jak "Pizza Driver", "I Fuck the Violence" i "Midnight Visitor", tradycyjnie odśpiewanego przez Ślimaka.
Acid Drinkers znowu udowodnili, że są jednym z najlepszych zespołów koncertowych. Titus co pewien czas podczas występu wykrzykiwał „Dobrze jest?!”. Pozostaje po raz kolejny odkrzyknąć „Jeeeeeeeeeeeee”. I oby tak jeszcze przez wiele lat.
Zobacz też: | |||
Święto Niepodległości | Nowe autografy na ul. Długiej | Photo Day 23.0 na UKW za nami | Pieśni o wolności w autobusach |
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga! | |||
» dodaj artykuł | » dodaj zdjęcia | » dodaj wydarzenie | » dodaj wpis do bloga |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?