- Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to wypłynę 14 maja, wyruszę z ze stałego lądu New Jersey, popłynę w dół rzeki Hudson, pomacham zielonej pani z pochodnią, czyli Statui Wolności i wypłynę w kierunku Europy - mówi pan Aleksander.
Przed śmiałkiem 3000 mil morskich (czyli prawie 5 500 kilometrów), ale w linii prostej. Faktyczna trasa na pewno będzie dłuższa, ze względu na wiatry i prądy morskie. Pan Olek popłynie tym samym kajakiem, co podczas poprzednich wypraw kajakowych.
Kajakarz przyznaje, że największym zagrożeniem będą wysokie, sztormowe fale.
W czasie poprzedniej wyprawy pan Aleksander przeżył osiem sztormów, fale dochodziły do 9 metrów wysokości, najdłuższy sztorm trwał trzy doby. Na północnym Atlantyku sztormy mogą być gwałtowniejsze. Ale plan jest.
Rejs będzie można śledzić na stronie internetowej wyprawy, a nasza redakcja jako patron ekspedycji będzie publikować aktualne informacje. Łączność z panem Aleksandrem zapewni telefon satelitarny.
Czytaj również:
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?