MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Aleksander Krutikow w Bydgoszczy

Waldemar Wojtkowiak
Ten duet dobrze zapisał się w pamięci kibiców basketu w Bydgoszczy. Z lewej - Aleksander Krutikow, obok - Augenijus Vaskys.
Ten duet dobrze zapisał się w pamięci kibiców basketu w Bydgoszczy. Z lewej - Aleksander Krutikow, obok - Augenijus Vaskys.
Wczoraj Bydgoszcz odwiedził Aleksander Krutikow trener grających w koszykarskiej ekstraklasie Czarnych Słupsk. Przypomnijmy, że przez kilka sezonów szkoleniowiec ten związany był z bydgoską Astorią.

Wczoraj Bydgoszcz odwiedził Aleksander Krutikow trener grających w koszykarskiej ekstraklasie Czarnych Słupsk. Przypomnijmy, że przez kilka sezonów szkoleniowiec ten związany był z bydgoską Astorią.

- Co sprowadza pana do Bydgoszczy?
- Przede wszystkim sprawy rodzinne. Będąc tu jednak nie mogłem nie odwiedzić klubu przy ul. Królowej Jadwigi i mojego przyjaciela Zbyszka Słabęckiego.
- Czy są to jedyne powody?
- Tak. Rozumiem pytanie, ale do 31 maja mam podpisany kontrakt w Słupsku, i byłbym nieuczciwy, gdybym przed upływem terminu kontaktował się z innymi klubami. Dlatego na razie w ogóle się tym nie zajmuję.

- Jak ocenia pan miniony sezon.
- Był bardzo trudny, szczególnie przy naszych problemach, które wynikały z tego, co pozostawił poprzedni zarząd. Podstawowym celem było oczywiście utrzymanie się ekstraklasie, i to udało się zrealizować. Niewiele brakowało, a zagralibyśmy w play-off. Niestety, nie omijały nas także kontuzje. Wyeliminowały one m.in. Andrieja Kriwonosa, który miał być centralną postacią drużyny. W trakcie sezonu do Wrocławia przeniósł się Oleg Kożeniec. Poza tym liga była bardzo wyrównana. Przykładem na to są wygrane Noteci we Włocławku, czy też Pogoni ze Śląskiem. Myślę, że wpływ na to miało zmniejszenie liczby drużyn do 12.

- Czy formuła open sprawdziła się?
- Powiem tak. Na początku, gdyby nie formuła open, to pewnie w ogóle nie przystąpilibyśmy do rozgrywek. Po doświadczeniach poprzedniego sezonu, żaden polski gracz nie chciał z nami rozmawiać. Na szczęście udało się dojść do porozumienia z obcokrajowcami. Potem na szczęście ten stosunek Polaków do klubu uległ zmianie. Wzmocnili nas Michał Hlebowicki i Robert Kościuk.

- Jak spisywał się "bydgoszczanin" Augenijus Vaskys?
- Miał bardzo trudny sezon. W trakcie rozgrywek poważnie zachorował na zapalenie płuc i musiał pauzować. Na parkiet wrócił dopiero na dwa ostatnie mecze.

- Czy śledził pan wyniki II-ligowej Astorii?
- Oczywiście. Szkoda, że nie udało się awansować do I ligi. Niewiele brakowało. Właśnie oglądałem nową halę sportową. Bez wątpienia najpiękniejszy obiekt w Polsce. Wszystko to robi imponujące wrażenie. Uważam, że Bydgoszcz stać na koszykówkę na wysokim poziomie. Widzę, że działania dyrektora klubu idą w dobrym kierunku, i to cieszy. Niewykluczone zatem, że wkrótce ponownie w mieście nad Brdą, kibice oglądać będą ligowy basket.

- Czy Aleksander Krutikow będzie prowadził jeszcze kiedyś Astorię?
- W tej chwili jestem pracownikiem Czarnych. Ale nigdy nie mówię nigdy (śmiech - WW).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto