Od kilku już lat wybieram krótkie wyjazdy na własną rękę. Zasada jest prosta: lecę tam, dokąd znajdę tanie bilety lotnicze. To najważniejsze. Nocleg? Głównie w hostelach albo tanich hotelach. W taki sposób odwiedziłem już Paryż, Rzym, Lizbonę, Bukareszt, Budapeszt, Pragę, Berlin, Amsterdam, Oslo, Sztokholm - wylicza 40-letni Andrzej Antosik pracujący w mediach. - Jak się człowiek postara, na przykład weźmie trochę jedzenia ze sobą, to naprawdę wystarczy kilkaset złotych.
Czytaj także: Jak dojeżdżać tanio i przyjemnie? Miejski carpooling coraz popularniejszy
Popularność city break bierze się głównie z tanich kosztów przelotów, przy odrobinie szczęścia można polecieć do europejskiego miasta i wrócić już za 30-40 złotych.
- Dzięki walce o pasażerów dwóch niskokosztowych przewoźników Wizz Air i Ryanair, którzy prześcigają się w ofertach tanich lotów, podróże po Europie stały się bardzo opłacalne, tańsze niż wyjazd samochodem czy pociągiem do atrakcyjnego polskiego miasta - potwierdza Michał Cessanis, redaktor naczelny serwisu NaWalizkach.com.pl. - Ceny hoteli są porównywalne z tymi w Polsce, więc trudno się dziwić, że jest coraz więcej chętnych na takie wyjazdy.
Wystarczy więc tylko zarezerwować odpowiednio wcześniej, nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, bilety na samolot i hotele.
- Polując na bilet o najniższej cenie, warto porównywać poszczególne oferty i być elastycznym, jeśli chodzi o termin podróży. Pozwoli nam to na znalezienie prawdziwej okazji cenowej - mówi Bogumiła Sowa z platformy Fru.pl zajmującej się rezerwacją biletów i hoteli.
Zobacz: Szukasz pomysłu na tanie podróżowanie? Zamień się domem i przeżyj przygodę życia
Ale ceny to nie wszystko. Takie właśnie wakacje - krótkie, intensywne - wymusza na nas życie. Czasami na dłuższe urlopy krzywo patrzą pracodawcy, czasami nie mamy wielu dni urlopu i wtedy jedynym wyjściem jest trzy-, czterodniowy wypad. - Bywa, że nie mam wyjścia: albo krótki urlop, albo żaden - przyznaje Joanna Gochna, 27-letnia finansistka z Warszawy. - Poza tym, wyjeżdżając na weekend, oszczędzam urlop na dłuższe wakacyjne eskapady - dodaje.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego omijamy biura podróży. - Jeżdżąc samemu, nie jestem uzależniony od grupy, w której zawsze znajdzie się maruda, jakiś spóźnialski i wyjazd zamienia się w nerwówkę. Podróżując na własną rękę, często można dotrzeć do miejsc z lokalnym kolorytem, zamieszkać w zwykłych dzielnicach, poznać prawdziwe życie ludzi - mówi Antosik.
Polacy na weekendowe wypady do europejskich stolic najczęściej wybierają się poza sezonem wakacyjnym i narciarskim, czyli od lutego do maja, a także w październiku i listopadzie. Wiadomo - poza sezonem jest taniej.
Ale coraz bardziej popularny staje się city break tematyczny, nastawiony na konkretne aktywności. Do Berlina jeździ się więc, by poszaleć w klubach, do Włoch na zwiedzanie, a nasi południowi sąsiedzi to cel podróży miłośników piwa i tradycyjnej kuchni.
- Do Londynu jeździmy z żoną na weekendowe zakupy. Zwykle w czasie wyprzedaży, ale nie tylko. Tam po prostu jest naprawdę ogromny wybór, na przykład butów. To więc taki typowo tematyczny city break - mówi 36-letni dziennikarz Adam Brodowicz z Poznania. - Mamy tam znajomych, więc wychodzi naprawdę tanio, bo nie płacimy za noclegi.
Adam jest kibicem piłkarskim, więc łączy weekendowe wypady ze swoją pasją. - Dwa razy byłem już w Barcelonie: na Lidze Mistrzów i na derbach Real - Barcelona. Cała eskapada na derby, a więc bilet lotniczy, bilet na mecz i noclegi, kosztowała mnie poniżej tysiąca złotych. A jedzenie? Przecież w domu też muszę wydać na jedzenie - śmieje się Adam.
Specjaliści z branży turystycznej zauważają, że spory ruch jest w określonych terminach: w walentynki, święta czy w okresie cyklicznych imprez, jak na przykład Oktoberfest. Ludzie wyjeżdżają także, by świętować okrągłe urodziny czy rocznice ślubu.
Zwolennicy takiego sposobu poznawania świata przyznają, że trzeba umieć znaleźć okazję, wymaga to trochę wysiłku.
- Musimy być na bieżąco z informacjami, przeglądać strony przewoźników, hoteli i pośredników. To czasami prawdziwe polowanie, bo liczba naprawdę tanich biletów jest mała i trzeba bardzo szybko podejmować decyzję. Człowiek zdobywa wiedzę, wie, że np. bilet do Londynu za 200 zł to żadna okazja - mówi Joanna Gochna.
I nie martwi ją to, że w dwa, trzy dni nie ma mowy o poznaniu miejsca. - Oczywiście, to tylko takie liźnięcie miasta. Ale można to traktować jako rekonesans i jeśli nam się podoba, to wrócić tam na dłużej. Każda europejska stolica warta jest poznania - mówi.
A wy jakie miasta polecacie na wypady city break? Piszcie!
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?