Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Animowany pierwszy piątek

Redakcja
Wydawałoby się, że w piątkowy wieczór nie znajdzie się wielu chętnych, by oglądać animacje. Jeszcze w dodatku w Pianoli, gdzie krzesła nie najwygodniejsze, popcorn niedostępny, o piwie nie ma co marzyć. Przy tym sztywno, trochę jak w filharmonii - wszędzie sprzęt muzyczny i szklane gabloty. Wydawałoby się, że tłumów nie będzie. Nic bardziej mylnego.

Ilość zapełnionych miejsc przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Wieść albo rozniosła się tak sprawnie, albo mamy w Bydgoszczy pokaźną grupę spragnionych animowanych wrażeń. Choć przyszłam dziesięć minut wcześniej, pewna kosztowania wygód kanapy na piętrze, ledwo doszukałam się jakiegokolwiek miejsca dla siebie - co tu marzyć o kanapie. Ulokowana gdzieś na tyłach, na zwykłym rozkładanym krześle i przygryzając dla pociechy żelki „Akuku” z nadzieniem owocowym, czekałam chwili rozpoczęcia seansu. Minutę po 19 Andrzej Gawroński dał znak. Zgasły światła. Seans się rozpoczął.

Prezentowano filmy studia Se-ma-for. Skądinąd najbardziej znanego studia animacji w Polsce i to nawet ludziom nie specjalnie się tematem interesującym. Zapewne za sprawą niedawnego Oskara (2008) dla animowanej produkcji „Piotruś i wilk” (będzie można ją zobaczyć już za trzy tygodnie w Café Pianola). Gościem natomiast była Paulina Majda, absolwentka PWSFTviT w Łodzi na kierunku animacja. Kostiumograf, projektantka, malarka, fotosistka, wykładowczyni, asystentka scenografa, projektantka scenografii i fotosistka do filmu "Piotruś i wilk".

Seans rozpoczął „Donny Boy". Moim zdaniem – jak się później okazało, nie tylko moim – najlepszy film wieczoru. Traktuje on o ułomności ludzkiej, którą eufemistycznie możemy nazwać „utratą głowy”. Ktoś, o kim mówimy w przenośni, że „stracił głowę” jest człowiekiem, który nie bardzo wie, co robi. W tym opowiadaniu głowę stracili już prawie wszyscy, oprócz jednego, jedynego – jest nim tytułowy Danny Boy, który jako odmieniec czuje się w bezgłowym społeczeństwie mocno wyalienowany (źródło: mat. prasowe). Na jego drodze pojawia się kobieta. Co przyjdzie mu dla niej poświęcić?
__

Inne filmy, jak „Powrót” czy „Caracas” Anny Błaszczyk mnie osobiście urzekły swoją malowniczą i bajkową stroną wizualną. Fabularnie bliższa mi była opowieść o kanciastym astronaucie („Powrót”), który wyrusza w przestrzeń kosmiczną. Gdy wraca, okazuje się, że podobne mu kanciaste stworki nabrały w tym czasie wyraźnych krągłości. Nie bałabym się doszukiwać pewnej analogii do Donny Boya, bo zarówno kanciasty astronauta jak i Donny Boy, muszą się zmierzyć ze swoją innością.

Ciekawą pozycją, choć w pierwszym momencie budzącą mój mały niesmak, okazała się „Wiara, nadzieja, miłość” B. Bruszewskiej. Składa się ona z trzech krótkich opowieści, za każdym razem ukazujących inną z wartości. Gdybym mogła oceniać je oddzielnie, najbardziej przypadłaby mi do gustu pierwsza część, mówiąca o nadziei. Natomiast za najsłabszy punkt, uznałabym część zatytułowaną „wiara” – choćby ze względu na wprowadzenie „efektów specjalnych”. Szkoda, że jakiś skrajny pesymizm bije od tego filmu, a lekko prześmiewczy styl, tylko go umacnia.

Trudnym tytułem okazała się „Maska” Braci Quay, z muzyką Krzysztofa Pendereckiego i scenariuszem będącym adaptacją powieści Stanisława Lema o tym samym tytule. Jego akcja toczy się w zaawansowanym technologicznie, ale jednocześnie feudalnym świecie. Piękna Duenna została stworzona po to, aby wypełnić pewną misję. Jednakże będzie musiała dokonać wyboru pomiędzy wywiązaniem się z zadania, do którego została powołana, a miłością - czytamy w zapowiedzi na stronie MOK-u_. _Wciąż mam co do tego filmu mieszane uczucia. Przyznam się, że nie zrozumiałam go, a montaż niekiedy mnie denerwował – mam na myśli ciągłe powtórzenia. Ze względu na jego specyficzny klimat, inność i choćby same nazwiska – Lem, Penderecki – warto się przy tym filmie zatrzymać na dłużej. Wielu było mądrzejszych ode mnie, którym film się podobał.

Paulina Majda – przypominam: gość specjalny wieczoru, wymieniła „Maskę” jako tę animację, która najbardziej jej się spodobała spośród zaprezentowanych, a nieco później, autorów tej animacji zaliczyła, obok Marka Skrobeckiego i Daniela Sczechury, do grona twórców szczególnie przez nią szanowanych. A było można zobaczyć i filmy Pauliny.

„Dwa kroki za” to jej autorski projekt realizowany samodzielnie przez blisko dwa lata. Historia chłopca, który pewnego dnia postanawia opuścić swój wiejski dom. Wyrusza w podróż do dziwnego miasta, którym jest zafascynowany. Tam spotykają go różne nietypowe sytuacje. Wplątuje się w dziwne relacje, nie zawsze przyjazne. W efekcie wraca do miejsca, z którego przybył (źródło: mat. prasowe organizatora)_. _Bardzo poetycka opowieść. Nie zdążyłam przeczytać w pełni napisów końcowych, a przemknęło mi przed oczami informacja o nawiązaniu do twórczości Edwarda Stachury – nie ukrywam, twórcy, którego lubię szczególnie. Jeśli ktoś wie do jakiego utworu nawiązuje, byłabym wdzięczna za wiadomość.

Oprócz „Dwa kroki za” pokazano również animację-raport, którą Paulina wykonała wraz z Anną Błaszczyk. Przyznam, że praca nieco odstawała od reszty. Jednak jest to raport podsumowujący ostatnie 10 lat polityki narkotykowej na świecie, a nie opowieść posiadająca swą mniej lub bardziej jasną fabułę. Sama Paulina przyznała, że ta animacja była najzwyklejszym zleceniem dla Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W czasie rozmowy, którą prowadził Marcin Szymczak, przyznała również, że najbardziej lubi pracować dłońmi, a dokładniej przesuwać elementy na płaskiej powierzchni, czyli np. technika wycinanki. Zapytana natomiast o wrażenia przy pracy przy tak dużej produkcji jak „Piotruś i wilk”, nie ukrywała, że dało jej to ogromną pokorę i w jakiś sposób pokierowało w filmie animowanym. Zdradziła również, że niebawem w łódzkim Se-ma-fo-rze ma powstać serial dla dzieci. A ci, którzy są ciekawi innych prac Pauliny, mogą spodziewać się za jakiś czas jej kolejnego autorskiego projektu, tym razem długometrażowego, mówiącego o lataniu.

Spotkanie można zaliczyć do jak najbardziej udanych, bo choć ponarzekałam na nie jedną animację, której bym przecież lepiej nie zrobiła, cieszy mnie, że mogłam się z nimi zapoznać. Myślę, że brakowało takiego festiwalu w Bydgoszczy.

W przyszły piątek filmy firmy Platige Image. Doprawdy nie będzie tym razem żadnego gościa, lecz wydaje się, że profesjonalizm animacji w pełni to zrekompensuje. Między innymi zaprezentowany zostanie „Kinematograf” Tomka Bagińskiego oraz „Arka” Grzegorza Jonkajtysa.


Festiwal Animowanych Filmów Krótkometrażowych
4, 11, 18 i 25 lutego 2011 r., Café Pianola, godzina 19
wstęp WOLNY
** program dostępny na stronie MOKu www.mok.bydgoszcz.pl**


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto