Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aniołki w bydgoskich galeriach handlowych. Zysk ze sprzedaży w części trafia na cele charytatywne. Ile dokładnie?

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Aniołki formalnie nie zbierają na pomoc potrzebującym, tylko sprzedają. Część zysków ze sprzedaży faktycznie trafia na cele charytatywne.
Aniołki formalnie nie zbierają na pomoc potrzebującym, tylko sprzedają. Część zysków ze sprzedaży faktycznie trafia na cele charytatywne. Archiwum Polskapress
W bydgoskich galeriach można było spotkać młode kobiety w strojach aniołów. Sprzedają opłatki, a pieniądze są przeznaczane na pomoc chorym dzieciom. Sprzedaż prowadzi jednak nie fundacja, a m.in. agencja hostess z Torunia.

Przed świętami sklepy w galeriach handlowych szturmują tysiące klientów. W wielu miejscach w pasażach można było spotkać młode kobiety w strojach aniołów z przewieszonymi przez ramię koszami. Sprzedawali, m.in. świece i opłatki świąteczne oraz symboliczne sianko wigilijne.

To Cię może też zainteresować

Dlaczego tylko część pieniędzy na pomoc?

- Podobno na pomoc trafia tyko jakiś procent zysków z tej sprzedaży. Pomogłabym, ale chciałabym się dowiedzieć, dlaczego nie wszystkie pieniądze idą na szczytny cel - docieka jedna z naszych Czytelniczek.

Jak ta pomoc jest realizowana? Jedną z "anielic" spotkaliśmy w galerii w centrum Bydgoszczy. Dowiadujemy się, że kupując drobiazg z jej koszka można wspomóc dziewczynę, która przeżyła ciężki wypadek, została potrącona przez samochód ciężarowy. Pytamy, którą fundację reprezentuje kobieta.

- Nie pracuję w fundacji - pada odpowiedź. - Na poszkodowaną dziewczynę jest przeznaczane 15 proc. kwoty uzyskanej ze sprzedaży.

A którą firmę, wobec tego reprezentuje pracownica? Odpowiada uśmiechając się, że nie pamięta nazwy. Ogłoszenie o znalazła na Facebooku. Chciała dorobić sobie przed świętami.

Opłatek, który oferuje młoda pracownica, kosztuje 15 złotych. Można zapłacić gotówką, można też przyłożyć kartę płatniczą do przenośnego terminalu, który ma przy sobie. Po transakcji klient otrzymuje opłatek i sianko w woreczku z przypiętym paragonem.

Jest fundacja, jest i firma

Dziewczyna nosi plakietkę informującą, że na pomoc poszkodowanej nastolatce idzie 15 proc. kwoty ze sprzedaży produktów. Fundacja, która pomaga poszkodowanej, to Dobre Serduszko. Faktycznie taka organizacja istnieje, z wpisu w KRS wynika, że została zarejestrowana 6 sierpnia 2021 roku, a jej siedziba znajduje się w Rypinie. Beneficjentem rzeczywistym, czyli fundatorem jest Julita Wasielewska.

Dobre Serduszko ma swoją stronę www, na której znajdują się informacje na temat akcji pomocowych. W przeszłości organizacja pomagała, m.in. chorej dziewczynce, chłopcu zmagającym się z problemami neurologicznymi. Są tam nagrania z wypowiedziami rodziców dzieci dziękujących fundacji.

Nie zbiórka, a sprzedaż

Co z firmą, która prowadzi sprzedaż opłatków? Po numerze NIP na paragonie można sprawdzić w bazie Głównego Urzędu Statystycznego, że przedsiębiorstwo nosi nazwę Caneli i ma siedzibę ma w Toruniu. Jedną z działalności wyszczególnionych w wykazie PKD jest "wyszukiwanie miejsc pracy i pozyskiwanie pracowników". To agencja hostess. Firmą kieruje również Julita Wasielewska.

- Zaznaczam, że nie prowadzimy żadnej zbiórki. W związku ze szczególnym zainteresowaniem ze strony mediów moją fundacją oraz rzekomymi nieporozumieniami co do charakteru mojej dzielności podjęłam szereg działań uczulających hostessy na precyzyjną formę komunikacji - mówi Julita Wasielewska. - Hostessy wyraźnie informują, że prowadzimy sprzedaż z której 15 proc. zysku przekazujemy na potrzebujących. Skoro informacja jest jednoznaczna to konsumenci sami podejmują decyzje czy dokonać zakupu czy nie. Nie widzę nic złego w takim działaniu skoro pomoc faktycznie trafia do potrzebujących zgodnie z moimi deklaracjami.

- Później, w tak zwanym raporcie miesięcznym jesteśmy w stanie udokumentować kwotę sprzedaży z całego miesiąca i, odejmując koszty, przekazujemy na pomoc 15 procent - dodaje.

W 2021 roku na pomoc chorej dziewczynce Matildzie przekazano 132 tys. zł. Obecnie fundacja pozyskuje pieniądze również na leczenie i rehabilitację Magdaleny Wilczek. Na początku lipca w Łubiance pod Toruniem 15-latka została potrącona przez tira. Spędziła w szpitalu - najpierw na oddziale OIOM, potem na chirurgii - dwa miesiące. Czekają ją dwie operacje, a potem długa rehabilitacja.

Zbiórka na pomoc Magdalenie prowadzi też siepomaga.pl. "Niezbędna może okazać się też plastyka (operacja plastyczna, red.). Już dziś wiem, że leczenie może być drogie i nie będę w stanie go sama zapewnić córce" - napisała pani Andżelika, mama Magdy.

Nieoficjalnie dowiadujemy się, że w podobny sposób, jak działa w Bydgoszczy firma Caneli współpracująca z fundacją Dobre Serduszko, postępuje wiele innych organizacji.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto