Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anna Kin została odznaczona Krzyżem Wolności i Solidarności [zdjęcia]

Hanka Sowińska
Działali na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności. Dziś w Bydgoszczy zostali uhonorowani Krzyżami Wolności i Solidarności.
Działali na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności. Dziś w Bydgoszczy zostali uhonorowani Krzyżami Wolności i Solidarności. Tomek Czachorowski
Działali na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności. Dziś w Bydgoszczy zostali uhonorowani Krzyżami Wolności i Solidarności. Wśród 33 odznaczonych jest Anna Kin z Torunia.

Na wniosek prezesa IPN prezydent RP Andrzej Duda nadał 33 działaczom opozycji demokratycznej w PRL Krzyże Wolności i Solidarności. Uroczystość wręczenia odznaczeń odbyła się dziś w Hotelu "Pod Orłem" w Bydgoszczy. W imieniu prezydenta Krzyże Wolności i Solidarności wręczał dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.

"Pomorska" rozmawiała z Anną Kin, działaczką toruńskiej opozycji, jedną z uhonorowanych KWiS.

Gratuluję odznaczenia!
Dziękuję, ale ja naprawdę nic wielkiego nie robiłam. Nie czuję się bohaterką. Liczy się to, że nie stałam z boku. Gdybyśmy wtedy wszyscy pozostawali bierni, nie żylibyśmy w wolnym kraju.

Angażowała się Pani w działalność podziemnej Solidarności, przede wszystkim w stanie wojennym i później.
To zaczęło się po sierpniowych strajkach na Wybrzeżu, kiedy powstał NSZZ „Solidarność”. Pracowałam wtedy w Toruńskiej Przędzalni Czesankowej „Merinotex”, w dziale głównego mechanika. Ten wydział był w zakładzie motorem zmian. Byłam w gronie założycieli zakładowej „S”. Tak mi się życie układało, że na swojej drodze spotykałam kolegów, których interesowało coś więcej niż praca i dom. Ciekawi byli wszystkiego, co się wokół nich działo. Szczególnie bliskie były im idee wolności. I mnie tym zarazili. W myśl przysłowia „Z kim przystajesz, takim się stajesz” zostałam jedną z nich. Też chciałam czegoś więcej. Choćby tego, by móc mówić o wszystkim.

Trwający 16 miesięcy karnawał „S” dawał taką szansę. Wolność, choć reglamentowana, skończyła się 13 grudnia. Pani nie była internowana.
Nie. Natomiast cztery dni później, z dekretu o stanie wojennym, zostałam zwolniona z Merinoteksu. Z dnia na dzień zawalił mi się świat. Zostałam bez kartek (żywność, i nie tylko, dostępna była na kartki - przyp. H.S.), odebrano mi przepustkę do zakładu; nie miałam szansy na kontakt z promotorem mojej pracy, a wtedy właśnie kończyłam technikum. Po latach człowiek, który wręczał mi zwolnienie, przeprosił mnie.

Jaki był powód zwolnienia?
Odmówiłam wykonania polecenia służbowego - miałam pościągać plakaty, w tym ten, na którym znajdowały się słowa Jana Pawła II: „W konflikcie między władzą a ludem zawsze rację ma lud”. Kiedy mnie przywrócono do pracy, po kilku dniach dowiedziałam się, że moją teczkę z kadr zabrała Służba Bezpieczeństwa. Dzięki tej informacji mogłam „wyczyścić” mieszkanie
z wszelkiej bibuły, którą przechowywałam. Udało mi wynieść ją do rodziców. To mnie uratowało. I wtedy dopiero esbecja zrobiła rewizję w moim mieszkaniu. Niczego nie znaleźli, ale do komendy MO mnie zabrali. Pytali o osoby, które działały w podziemiu. Niczego się ode mnie nie dowiedzieli.

Była Pani zaangażowana w działalność toruńskiego Radia „Solidarność”. To w Pani mieszkaniu ustawiano nadajniki.
Mieszkałam na 10 piętrze. To była dobra lokalizacja. Głównym inicjatorem nadawania audycji był Stasiu Śmigiel. Wchodziliśmy z naszą audycją na I Program TVP, w porze emisji „Dziennika Telewizyjnego”. Na ekranie pojawiała się nasza plansza. Audycje trwały 10-15 minut. Dzisiaj mówię o tym, jak o czymś zwyczajnym, wówczas jednak towarzyszył nam duży stres. Ale - mimo wszystko - warto było ten wysiłek zrobić. Stasiu - niestety - został złapany z nadajnikiem. Miał proces w Bydgoszczy, na który pojechałam. Esbeków było wielu, ale nie robiło to już wielkiego wrażenia.

Jak skończyły się audycje, to była bibuła. Coś z tych wydawnictw na pamiątkę Pani uratowała?
Niedawno szukałam i nic nie znalazłam. A było tego sporo. Materiały przywoził Roman Suchowiecki, a ja zajmowałam się ich składaniem dla wydawnictwa „Kwadrat”. To trwało dwa lata. Współpracował
ze mną również Leszek Zajfert. Wtedy sama ryzykowałam, bo męża i dzieci nie miałam. Moi koledzy mogli więcej stracić, bo mieli rodziny. Lata pierwszej „S” były czasem wykuwania się trwałych przyjaźni, na całe życie. Na ludzi z tamtej „S” mogę zawsze liczyć.

Lista osób odznaczonych KWiS
1.

Zbigniew Jerzy Berent
2.

Maria Magdalena Bering
3.

Rafael Budzbon
4.

Ludmiła Fastowicz
5.

Alicja Grześkowiak
6.

Stefan Hoga

7.

Jan Bolesław Hanasz
8.

Eleonora Krystyna Harendarska
9.

Alicja Hyjek
10.

Jerzy Andrzej Janczarski
11.

Piotr Jankowski
12.

Ryszard Jedwabny
13.

Anna Maria Kin
14.

Jacek Olgierd Kurski
15.

Teresa Jadwiga Łuczak

16.

Ryszard Józef Musielak
17.

Maria Henryka Orfin
18.

Jerzy Wojciech Pozorski
19.

Krystian Teodor Pucher
20.

Marek Reszka
21.

Jerzy Rygielski
22.

Mirosława Maria Sędzikowska
23.

Izabela Maria Simińska
24.

Andrzej Skowroński
25.

Krzysztof Spudych
26.

Witold Wereszczyński
27.

Zbigniew Stefan Wilczyński
28.

Jerzy Winiecki
29.

Janina Róża Wojciechowska
30.

Urszula Wojciechowska
31.

Andrzej Wybrański
pośmiertnie
32.

Piotr Borek
33.

Stanisław Raczyński

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto