Będzie opór? Trwa spór wokół spalarni odpadów niebezpiecznych na Zachemie w Bydgoszczy

Jak już pisaliśmy, ogólnopolska firma Eneris Eco zamierza zbudować na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy dużą spalarnię odpadów niebezpiecznych. Rocznie ma termicznie przekształcać 28 tysięcy ton szkodliwych dla środowiska śmieci - starych opon, papy, olejów, benzyn, przedmiotów skażonych substancjami ropopochodnymi, odpadów medycznych... Lista, na których spalanie ma pozwolenie Eneris, liczy grubo ponad 150 pozycji. Nad spalarnią ma górować 40-metrowej wysokości komin. Proces spalania - w kotle obrotowym i dopalaniem palnikami olejowymi.

Instalacja ma stanąć obok istniejącej spalarni Eneris - ta z kolei jest obliczona na 8 tys. ton rocznie

O sprawie zrobiło się głośno, kiedy okazało się, że o inwestycji nie wiedzą ani rady osiedli, ani mieszkańcy najbliższych domów. - Według planów spalarnia leży 1,7 km od najbliższych zabudowań - mówił Grzegorz Boroń, dyrektor Wydział Zintegrowanego Rozwoju i Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy w środę (26.05) podczas sesji Rady Miasta. Przypomnijmy, że sam inwestor obliczył tę odległość na 1,2 km.

Do prezydenta Bydgoszczy należy teraz wydanie tzw. decyzji środowiskowej pozwalającej na procedurę rozpoczęcia inwestycji. Wspomaga się przy tym opiniami.

- Sanepid wezwał inwestora do uzupełnienia raportu oddziaływania na środowisko, marszałek województwa przedłużył termin wydania swojej opinii do 31. maja, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska do 3 czerwca, Wody Polskie dokonały uzgodnienia. Przy czym opinie te nie mają dla nas charakteru obowiązującego - mówi Grzegorz Boroń, dyrektor WRZiŚ.

Boroń szacuje, że postępowanie dotyczące wydania opinii środowiskowej mogą potrwać nawet dwanaście miesięcy. Zwłaszcza że ratusz powinien wziąć pod uwagę także wnioski i uwagi wnoszone przez mieszkańców Bydgoszczy. Nieoficjalnie mówi się, że mieszkańcy Kapuścisk szykują zbiórkę podpisów pod wspólnym wystąpieniem. Do środy do UM w tej sprawie wystąpiło Towarzystwo na rzecz Ziemi z Oświęcimia.

- Mieszkańcy miasta zaczynają się niepokoić - mówiła Grażyna Szabelska, radna PiS. - Spalarnia nie może być w takiej odległości. pozytywna decyzja może obniżyć nasze walory jako "zielonego miasta".

- Też osobiście uważam, że ta spalarnia potrzebna nie jest - mówi Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. Ale zwracając się do radnej Szabelskiej dodał: - Namawia mnie pani do łamania prawa. Jeżeli prawo jest takie, jakie jest, to nie ma tu żadnego problemu, pozytywna decyzja środowiskowa musi zostać wydana. Nie możemy sobie sami określać, czy mogę cos zrobić, czy nie mogę. Wszystko zależy od prawa. Poza tym - gdzie te odpady mają być spalane? W Chinach?

Grzegorz Boroń dodał, że być może dojdzie do czegoś w rodzaju publicznej rodzaju publicznej rozprawy administracyjnej z udziałem społeczeństwa i inwestora. Wtedy być może wątpliwości zostaną rozwiane. - Na zachodzie Europy coraz popularniejszy staje się trend ponownego zagospodarowywania terenów poprzemysłowych. To lepsze wyjście, niż budowanie inwestycji na zupełnie innych obszarach - przypomniał.