W przyszłym roku budżet Chodzieży będzie opiewał na ponad 70 milionów złotych. Dochody wyniosą 73 mln 331 tys. 103 zł, a wydatki 71 mln 771 tys. 103 zł. Nadwyżka w wysokości 1 mln 560 tys. zł zostanie przeznaczona na spłatę dotychczasowych kredytów. Zadłużenie na koniec 2019 roku ma wynieść nieco ponad 11 mln złotych i osiągnąć najniższą wartość w historii miasta.
Chodziescy radni jednomyślnie przyjęli uchwałę budżetową, nie poświęcając jej szerszego komentarza (w głosowaniu nie brał udziału radny Artur Koźlarek, który był nieobecny na sesji - przyp. aut.). Z opinii odczytanych przez przewodniczących poszczególnych komisji wynikało, że przyszłoroczny budżet miejski będzie kompromisem pomiędzy chęciami a możliwościami.
Przewodnicząca Rady Miejskiej Mirosława Kutnik odczytała też wnioski, jakie do projektu budżetu wniosły radne Ewa Siodła i Małgorzata Jeśko-Doręgowska. Dotyczyły one budowy i remontów dróg, kanalizacji oraz oświetlenia.
Skąd wziąć pół miliona?
Wydaje się, że więcej emocji wzbudziły informacje, którymi w swoim sprawozdaniu z działalności międzysesyjnej podzielił się burmistrz Jacek Gursz. Jedna z nich dotyczyła czekającego Chodzież w nowym roku wzrostu kosztów energii elektrycznej. Jak wyjaśniał burmistrz, miasto kupuje energię w ramach Gołanieckiej Grupy Zakupowej. W jej skład wchodzi szeroka lista podmiotów, co do tej pory pozwalało na skuteczną walkę o korzystne dla wszystkich stawki.
Tym razem prawdopodobnie nie obejdzie się jednak bez podwyżek. W przypadku Chodzieży wzrost miałby wynieść aż 65 procent, co oznacza dodatkowy wydatek w wysokości około pół miliona złotych.
- W naszym budżecie to znacząca kwota. Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski, którego jestem prezesem, wystosowało w tej sprawie stanowczy protest. Taka sytuacja dotyka nie tylko nas, ale wszystkie samorządy. Są miasta, gdzie podwyżka wyniesie aż 80 procent - mówił burmistrz Jacek Gursz.
Dodał również, że same podwyżki były zapowiadane od dawna.
- Zadziwia jednak stanowisko ministrów i premiera. Ich wypowiedzi pozostawiają wątpliwości, czy żyjemy w gospodarce wolnorynkowej, czy centralnie sterowanej - mówił Jacek Gursz.
Zobacz też:
"Najgorsza okazja na świecie". Londyński sklep pokazuje jak mogą wyglądać ceny produktów po brexicie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?