Na spotkaniu z widzami Eduard Grau pojawił się w towarzystwie Paua Esteve’a, odpowiedzialnego za drugą kamerę, niezbędną ze względu na krótki czas kręcenia filmu (3 tygodnie) i fakt, że niektóre ujęcia trudno byłoby powtórzyć. Trumien natomiast było kilka.
- Mieliśmy ujęcia w różnych pozycjach, pod różnymi kątami, a w każdej trumnie mogliśmy osiągnąć inny efekt – wyjaśnia Eduard Grau. – 70 proc. filmu kręciliśmy w jednej, dźwiękoszczelnej trumnie z wyjmowanymi ścianami. Była tez np. trumna długa, do jazdy kamerą, i taka z przesuwanymi i wyjmowanymi ścianami, do ujęcia 360 stopni.
Cała akcja filmu rozgrywa się w trumnie, podczas realizacji nie było nawet mowy o zmianach. Rola operatorów była więc fundamentalna – tak naprawdę to od zdjęć klaustrofobicznej skrzyni zależało powodzenie reżysera.
- Rodrigo Cortes ma olbrzymią wiedzę, umiejętności, intuicję – mówią operatorzy. – Nie da się mu niczego narzucić, ma zawsze wyraźne oczekiwania i trzeba iść za nim.
Chwalą też współpracę z Ryanem Reynoldsem, bo o ile dubler, z którym realizowane były próby techniczne, narzekał na warunki w trumnie i zasłaniał oczy okularami, Ryan natychmiast wchodził w rolę i nie miał problemu na planie. Był pomocny, a Eduard nazywa go nawet swoim czołowym elektrykiem.
- Doskonale wiedział, jak operować zapalniczką czy komórką, by dobrze doświetlić się w kadrze.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?