Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bydgoska doula, Justyna Chmiel, była przy narodzinach ponad sześćdziesięciorga dzieci

Dorota Witt
Dorota Witt
- Panowie zwykle chętnie przyjmują to o czym mówię. Największą satysfakcję czuję, gdy mężczyzna, który oczekuje narodzin swojego drugiego dziecka, po akcji porodowej mówi: „tym razem, dzięki pani obecności, czułem się potrzebny przy narodzinach dziecka, wiedziałem, jak wesprzeć żonę, dzięki temu to nasze wspólne doświadczenie" - mówi Justyna Chmiel.
- Panowie zwykle chętnie przyjmują to o czym mówię. Największą satysfakcję czuję, gdy mężczyzna, który oczekuje narodzin swojego drugiego dziecka, po akcji porodowej mówi: „tym razem, dzięki pani obecności, czułem się potrzebny przy narodzinach dziecka, wiedziałem, jak wesprzeć żonę, dzięki temu to nasze wspólne doświadczenie" - mówi Justyna Chmiel. Monika Buńkowska
- Nie ma w życiu piękniejszego widoku niż szczęście w zmęczonych oczach matki, która pierwszy raz bierze w ramiona swoje dziecko. Nie ma większego podziękowania dla douli niż słowa ojca: „dzięki pani czułem się potrzebny przy narodzinach swojego dziecka" - mówi Justyna Chmiel, doula z Bydgoszczy, która w ciągu kilkunastu lat była już przy ponad sześćdziesięciu narodzinach. Mama trójki dzieci.

Zobacz wideo: Bydgoszcz. Centrum Edukacyjno-Społecznego na Okolu gotowe

Pani pomysł na życie to wspieranie kobiety podczas porodów. Jako mama była pani na porodówce trzy razy, wie pani jakie to emocje, jaki stres, a mimo tego, chciała pani więcej?

Wszystkie trzy moje porody były trudne. A mimo to ani przez moment nie przestałam myśleć o porodzie jak o pięknym wydarzeniu. Pomogło nabranie dystansu (przychodzi z czasem) - dziś wiem już, co dobrego mogę wyłuskać z moich doświadczeń i skupiam się na tym, co było w nich pozytywnego. Moja mama pracowała na położnictwie i wspierała kobiety z kręgu rodziny i znajomych, kiedy tego potrzebowały, bo np. mierzyły się z nawałem mlecznym w okresie połogu. Te tematy były naturalnie obecne w moim życiu odkąd pamiętam - żadnego tabu, żadnego idealizowania. Wiedziałam, w jakim stanie jest kobieta po narodzinach - że może nie być wtedy w swojej szczytowej życiowej formie - i fizycznej, i psychicznej.

Ale nie od razu wybrała pani zawód inspirowany zawodową pasją mamy...

Pracowałam w korporacji, ale od pewnego momentu wiedziałam, że muszę znaleźć sobie zajecie, które będzie prawdziwie moje. To było kilkanaście lat temu. Pamiętam rozmowę z mężem na ten temat - mówiłam, ze położną nie chciałabym być, ale chciałabym wspierać kobiety podczas porodów. - Tylko kto będzie chciał za to płacić - myślałam wtedy, usiłując zracjonalizować pomysł. Okazało się, że potrzeby są duże i coraz większe. Od tej pory towarzyszyłam ponad sześćdziesięciu parom w tej najważniejszej w życiu chwili - kiedy na świat przychodziły ich dzieci.

Nie dla wszystkich kobiet poród to ostatecznie chwile dobrze wspominane. Dla wielu kończy się traumą czy zespołem stresu pourazowego. Można temu zapobiec?

Można się do porodu przygotować, a dzięki temu, że wiemy, co może nas spotkać, co może się wydarzyć i dlaczego oraz jak uniknąć pewnych niekomfortowych sytuacji, na sali porodowej będziemy się czuły pewniej. Pracuję nad podnoszeniem kompetencji u obojga rodziców. W pandemii dodatkowo bardzo negatywnie na mamy wpływała rozłąka z dzieckiem, powodowana np. przeniesieniem mamy do szpitala covidowego i brak informacji o noworodku. Pamiętam sytuację jednej z mam, która poród przeżyła jako cudowne wydarzenie, jednak, malucha trzeba było poddać dodatkowej diagnostyce od razu po narodzinach i zniknął jej z oczu. Moją rolą wówczas jest podtrzymywanie dobrej opowieści, bo przecież zabranie maluszka nie przekreśla tego, że dany poród był umacniającym wydarzeniem. Kobietom bardzo potrzebne jest zwykłe dobre słowo: wtedy zamiast zamykać się w kręgu myśli wokół tego, co podczas porodu było nie tak, powinna usłyszeć, co było ok., jak dużą pracę wykonała, ile z siebie dała.

No tak, ale właściwie po co doula. Kobiety rodzą od zawsze i jakoś sobie radzą...

Oczywiście i będą radzić sobie dalej. Mamy dziś do czynienia z bardzo dużą medykalizacją porodów, świadczy o tym duża liczba cesarskich cięć. Z czynności fizjologicznej zrobiliśmy zabieg medyczny. Oczywiście dzięki procedurom medycznym udaje się uratować znacznie więcej dzieci niż kiedyś, ale to sprawia, że kobiety muszą się pewnych rzeczy przed porodem zwyczajnie dowiedzieć. Bo żeby dokonać świadomego wyboru i nie być zszokowanym jego konsekwencjami, trzeba wiedzieć, z czego można wybierać. Przygotowujemy plan porodu i - o ile nie pojawią się nieoczekiwane sytuacje - kobieta, lekarze i położna trzymają się go na porodówce, a jest w nim mowa np. o znieczuleniu czy zgodach na zastosowanie konkretnych procedur medycznych. Sobie za zadanie stawiam stworzenie dobrej atmosfery na porodówce. Zawsze najważniejsza jest dla mnie kobieta. Kiedy coś się dzieje, moja uwaga nadal jest skierowana na nią.

Trwa głosowanie...

Czy podobają Ci się efekty ostatnich zmian na Wyspie Młyńskiej?

Justyan Chmiel (po prawej) z fizjoterapeutką dziecięcą i doulą Adą Napierałą-Majdzińską
Justyan Chmiel (po prawej) z fizjoterapeutką dziecięcą i doulą Adą Napierałą-Majdzińską Monika Buńkowska

A w pandemii, kiedy przez pewien czas nawet rodzinne porody nie wchodziły w grę, wi,ęc i doula nie była wpuszczana na salę porodową - była pani przy kobietach online?

Raz zdarzyło się, że kobieta czuła potrzebę, byśmy rozmawiały poprzez komunikator w czasie porodu. Oczywiście do pewnego momentu, bo kiedy akcja porodowa bardzo przyspieszyła, kiedy kobieta miała już ode mnie wszystkie wskazówki i widziałam, że radzi sobie świetnie - przerywałyśmy rozmowę, a ja przez dwie następne godziny czekałam w napięciu na informację, że wszystko dobrze się skończyło. Przyszła. Moją nagrodą było zdjęcie szczęśliwej mamy tulącej swojego malucha. Na szczęście położne, choć przecież koszmarnie zmęczone, w trakcie 24-godzinnych dyżurów, zwykle wykazywały się dużym zrozumieniem sytuacji. W pandemii moja rola trochę się zmieniła - nie wiedząc do końca, czy będę mogła być przy parze na sali porodowej (kiedy wróciły porody rodzinne, wprowadzono zasadę, że przy rodzącej może być tylko jedna osoba), skupiałam się na przeszkoleniu ojca, można powiedzieć: robiłam z niego doule na potrzeby partnerki. Mówiłam, jakie wskazówki może jej dawać, jak przypomnieć o oddechu, jak masować w przerwach miedzy skurczami, jak pomagać w zmianie pozycji, by ulżyć w bólu. Jak uspokajać. A czego lepiej nie mówić... Panowie zwykle chętnie przyjmują to o czym mówię. Największą satysfakcję czuję, gdy mężczyzna, który oczekuje narodzin swojego drugiego dziecka, po akcji porodowej mówi: „tym razem, dzięki pani obecności, czułem się potrzebny przy narodzinach dziecka, wiedziałem, jak wesprzeć żonę, dzięki temu to nasze wspólne doświadczenie". Albo inna sytuacja: jedziemy autem do szpitala w trójkę: ja i przyszli rodzice, bo akcja porodowa już się zaczęła. Przypominam ojcu, jakie wskazówki dawać mamie, a on się obrusza, bo „przecież to takie oczywistości". A po wszystkim przeprasza i dziękuje, bo powtarzanie o tych „oczywistościach" nie tylko pomogło partnerce skupić się na działaniu, ale i jemu dało poczucie, że ma na porodówce swoje zadanie do wykonania. To, jak pandemia wpłynęła na rodzące kobiety, obserwuję także, kiedy odwiedzam je w domu, by nauczyć noszenia malucha w chuście. Miesiącami byliśmy zamknięci w sowich mieszkaniach, kobiety w ciąży nierzadko do zasady zachowania dystansu społecznego podchodziły bardzo skrupulatnie - w trosce o zdrowie malucha, a teraz młode mamy potrzebują często zwykłej rozmowy, obecności drugiego, dorosłego człowieka, jego wsparcia, nie oceny. I właśnie to powinna jej dawać doula.

Polecamy

Bydgoszcz. To są najpiękniejsze bydgoskie murale. Niektóre s...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto