» Czytaj też: Bydgoski Kongres Kultury 2011 |
Rozmowa z Pawłem Łysakiem, przewodniczącym Bydgoskiego Kongresu Kultury, dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszcz
- Jednym z założeń Kongresu jest określenie tożsamości Bydgoszczy. Czy jest ona konkurencyjna w stosunku do innych miast?
- Widzę to miasto przez pryzmat zmian, jakie zachodziły w nim przez lata. I w moim przekonaniu właśnie w ich wyniku jest to miejsce wielu tożsamości. Przemysłowej, gospodarczej, kulturalnej. I może to niedookreślenie jest naszą szansą. To my musimy budować i utrwalać tożsamość naszego miasta. Wspólnie.
- A czy to właśnie nie będzie przeszkodą? Wiadomo, że ile osób, tyle koncepcji...
-Wszyscy uczymy się demokracji. Oczywiście są i będą spory o to, co jest dla miasta najważniejsze, w którą stronę powinien iść jego rozwój. Ale nie mamy chyba innego wyjścia, jak o tym rozmawiać. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy wezmą udział w kongresie nastawieni będą na współpracę. Bo tak naprawdę mamy wspólny cel.
Czyli?
- Przede wszystkim rozwój miasta poprzez kulturę. Zmiana miasta, jego wizerunku i postrzegania musi się dokonać na każdym poziomie. Dlatego tak istotne jest, aby w Kongresie wzięli udział przedstawiciele wszystkich środowisk. Chodzi o to, aby pomyśleć jak Bydgoszcz może wyglądać za 10 lat.
- Niektórzy zarzucają: po co nam rozmowy o kulturze, gdy jest tyle społecznych problemów do rozwiązania. Nie mają racji?
- Każdy z nas ma wiele bieżących spraw, które zaprzątają mu głowę. Pieniądze, praca lub jej brak, choroby. I oczywiście to jest ważne. Nie można jednak dopuścić do tego, aby życie upływało jedynie na tym. Trzeba wybiegać w przyszłość, myśleć o tym, co można zrobić, żeby w Bydgoszczy żyło się lepiej, ciekawiej. Ten kongres ma na celu także rozpoznanie, w czym jest problem, czego potrzeba i jakie są nasze możliwości.
- To wszystko świetnie wygląda w teorii. Mobilizacja, wspólny cel i dążenie do niego. Myślę jednak, że w praktyce już tak pięknie nie będzie...
- Najważniejsze, że ludzie w ogóle chcą rozmawiać, współpracować. Przecież kultura dotyczy nas wszystkich. W tym mieście jest mnóstwo osób, którym się chce. A tacy ludzie są w stanie pociągnąć innych za sobą. To są właśnie elity. W każdej dziedzinie życia potrzebne są takie osoby, nie tylko w kulturze. Inicjatywa Kongresu powstała oddolnie. I ma on być dla wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia.
- Jednak, nie ukrywajmy, aby można było zorganizować takie przedsięwzięcie potrzebne są duże nakłady finansowe...
- Raczej nie duże, minimalne w porównaniu choćby z Kongresem Wrocławskim. Z pomocą przyszły władze miasta, za co bardzo dziękujemy. Dostaliśmy dofinansowanie na ten cel. Mamy też świadomość, że nasze postulaty i pomysły mogą być realizowane tylko dzięki porozumieniu z politykami. Ale im także zależy. To jest wspólna inwestycja, która na pewno się opłaci.
- Na czym zatem powinien oprzeć się rozwój miasta w najbliższych latach?
- Myślę, że wreszcie przyszedł taki czas, że kultura zaczęła się liczyć. Czasy przemysłowej Bydgoszczy już dawno minęły. A w kulturze jest duży potencjał i naprawdę dużo do zrobienia.
- A co konkretnie?
- Bydgoszcz ma bardzo wielu zdolnych ludzi. Z różnych dziedzin - muzyki, teatru, sztuk pięknych czy filmu. Same chęci jednak nie wystarczą. Trzeba otwierać im horyzonty, pomagać, współpracować. Trzeba się zebrać i zacząć działać razem. A przy okazji poznać siebie i swoje możliwości, dobre i złe strony.
- Jednak wśród większości tych zdolnych osób panuje przekonanie, że aby coś osiągnąć, trzeba szybko stąd uciec. Dlaczego?
- Myślę, że to stereotypowe myślenie z dawnych lat. Bydgoszczanie często spotykają się z negatywnymi stereotypami dotyczącymi ich miasta. A przecież Bydgoszcz jest piękna. Do tego także chce się przyczynić Kongres Kultury - do zmiany patrzenia na Bydgoszcz, do pokazania mieszkańcom, że w tym mieście można dużo zrobić i jeszcze więcej osiągnąć.
- Więc właściwie dlaczego organizowany jest Kongres. Dlatego, że jest tak źle, czy może dlatego, że całkiem dobrze?
- To dobre pytanie, ponieważ można na tę kwestię spojrzeć dwojako. Cała koncepcja Kongresu pochodzi w prostej linii z uczestnictwa Bydgoszczy w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Z jednej strony przykro, że nie udało nam się zwyciężyć - znaczy to, że jeszcze zbyt mało zrobiliśmy. Z drugiej natomiast, zostaliśmy odrzuceni wraz z 5 miastami, m.in. Poznaniem. A to oznacza, że jesteśmy w szóstce miast z największym potencjałem kulturalnym w Polsce. To pozwala myśleć, że jest całkiem nieźle i daje motywację do dalszego działania.
rozmawiała Joanna Pluta
Zobacz też: | |||
Muszla Fest 2011 - fotorelacja z imprezy | Rafał Wojaczek na mocnych bitach | Akcja: Dzieciaki malują po murach | Hity na Czasie - fotorelacja |
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga! | |||
» dodaj artykuł | » dodaj zdjęcia | » dodaj wydarzenie | » dodaj wpis do bloga |
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?