Od piątku na bydgoskim lotnisku wojskowym obowiązuje czas ZULU, a "urzędowym" językiem jest angielski. W wielkich natowskich ćwiczeniach Strong Resolve 2002 rozgrywanych w Polsce i Norwegii, Bydgoszczy przypadła rola bazy lotnictwa ratunkowego i transportowego. Miasto nie odczuwa w jakiś szczególny sposób "najazdu" obcych armii.
Bydgoszcz objęta jest tylko lotniczą częścią Strong Resolve. Na tutejszym lotnisku zlokalizowano bazę lotniczego ratownictwa oraz transportu. Do dyspozycji dowództwa całej operacji na okręcie Mount Whitney Bydgoszcz wystawia ponad 200 ludzi oraz kilkanaście helikopterów i transportowców. Wśród przybyszy najliczniej reprezentowani są Włosi. Oprócz nich są jeszcze Łotysze (100 procent ich sił lotniczych w postaci samolotu turbolet), Litwini, Rumuni i Ukraińcy. Rolę gospodarze i tzw. oddziałów wiodących pełnią Polacy z 2 Korpusu Obrony Powietrznej.
Centrum dowodzenia bazy mieści się w niewielkim parterowych budynku na skraju płyty lotniska. Wyposażenie nie robi oszałamiającego wrażenia. Centrum odpraw wygląda raczej jak zwykła świetlica. Nie ma paneli z komputerami, wielkich ekranów radarowych na ścianie i mrugających zewsząd światełek. Ot, składane krzesła, jakieś stoliki, trochę map i jeden komputer.
- Wiadomo, że jeśli chodzi o wyposażenie w najnowocześniejszy sprzęt, to jeszcze zostało wiele do zrobienia. Dla przykładu amerykański oficer łącznikowy ze swej specjalnej komórki może kontaktować się bezpośrednio z dowództwem na Mount Whitney. My takiej możliwości nie mamy - wyjaśnia major Bogdan Komsta dowodzący bazą.
Wśród dziesiątek pilotów i żołnierzy obsługi przewijających się przez korytarze budynku dowodzenia bez patrzenia na emblematy na rękawach można rozpoznać Włochów. Większość z nich przezwycięża mundurową unifikację jakimś ekstrawaganckim dodatkiem w rodzaju modnych okularów zatkniętych nad czołem czy apaszki na szyi.
- Jeśli jednak spojrzymy na nich od strony wojskowej, to są to profesjonaliści zdeterminowani, by jak najlepiej wykonać zadania. Gdy tylko przylecieli, zaraz zaczęli planowanie jak najefektywniej wykorzystać pobyt na ćwiczeniach. Nie ograniczają się tylko do oczekiwania na rozkazy z centrum dowodzenia. Sami przygotowują różne koncepcje i warianty ćwiczeń - chwali Włochów major Komsta.
Majorowi w koordynacji międzynarodowych sił oraz współdziałaniu bazy z dowództwem na okręcie pomaga amerykański oficer łącznikowy Bryan Benson. Niewysoki, muskularny Amerykanin cały czas z wyrazem skupienia na twarzy krąży między poszczególnymi ekipami rozliczając je z przeprowadzonych lotów i pomagając jeśli pojawiają się jakieś problemy.
Okazuje się na przykład, że łotewski samolot ma za kilka dni wykonać operację nad morzem, tymczasem Bałtowie nie zabrali ze sobą kamizelek ratunkowych i tratw. Trzeba zatem załatwić dla nich zastępczy sprzęt. Jeden telefon i po sprawie. To jednak tylko drobiazg. Oficer łącznikowy odpowiada w dużym stopniu za funkcjonowanie bazy i jej współpracę z dowództwem. Nic więc dziwnego, że B. Benson sprawia wrażenie najbardziej zapracowanego. Wystarczy jednak wolniejsza chwila i Amerykanin znika z budynku dowodzenia. Po chwili widać go, jak mimo niskiej temperatury, w szortach i t-shircie biega po płycie lotniska.
- Jego pierwszym pytaniem, gdy pojawił się w bazie było gdzie jest siłownia. Zmartwił się, gdy się okazało, że takiej nie mamy. Poza tym, jest bardzo zasadniczy jeśli chodzi o wojskowy obyczaj. Nigdy na przykład nie będzie siedział, jeśli w pomieszczeniu stoi oficer wyższy rangą - opisują go polscy piloci.
Oprócz należących do NATO polskich i włoskich sił w manewrach biorą udział także państwa objęte Partnerstwem dla Pokoju. Na bydgoskim lotnisku reprezentują je Łotysze, Litwini. Rumuni i Ukraińcy. Udział w manewrach ma im pomóc w opanowaniu natowskich procedur współdziałania i dowodzenia w kontekście ich przyszłego członkostwa w Pakcie.
Przybysze ze wschodu i południa nie mają jednak żadnych nowicjuszowskich kompleksów wobec natowskich oddziałów.
- W tego typu operacjach międzynarodowych bierzemy udział od 1998 roku. Byliśmy już na ćwiczeniach w Wielkiej Brytanii, Danii i Szwecji. Jeśli miałbym dokonać porównania, to tam było dużo więcej komputerów i innego sprzętu elektronicznego. Wiadomo, bogate kraje. Więcej tam było też wolnego czasu na spotkania towarzyskie czy zwiedzanie. Tutaj koncentrujemy się na pracy. - relacjonuje "Expressowi" dowódca Łotyszy Eduard Mażaiks.
Sądząc po warunkach bytowych żołnierzy, ćwiczenia Strong Resolve na pewno nie mają za zadanie hartowanie uczestników do polowych warunków. Włoscy żołnierze mieszkają na przykład w... hotelu Brda. Do dyspozycji mają 13 wynajętych na czas ćwiczeń samochodów osobowych.
Przybyszy ze Wschodu zakwaterowano w nieco mniej luksusowym hotelu Ikar w sąsiedztwie lotniska.
Obecność sił sprzymierzonych w Bydgoszczy nie jest odczuwalna w w takim stopniu jak na przykład w Szczecinie. U nas stacjonuje jedynie 200 pilotów i ludzi obsługi. Nic więc dziwnego, że na bydgoskich ulicach sporadycznie widuje się mundurowych z innych państw.
Włosi wolny czas po zajęciach najchętniej spędzają w hotelu.
- Przyjechaliśmy tu do pracy, a nie na relaks. Program ćwiczeń jest bardzo bogaty, dlatego nie ma mowy o jakichś wieczornych rozrywkach. Jutro rano trzeba wstać i pilotować helikopter - wyjaśnia włoski pilot Cresta, którego spotkaliśmy z grupą kolegów w hotelowym barku.
Równie spokojnie toczy się, życie lotników w hotelu Ikar.
- Wieczorną atrakcją zakwaterowanych u nas uczestników ćwiczeń są wypady do centrów handlowych. Często pytają nas jak do nich dojechać - mówią pracownicy hotelu.
Rzeczywiście, co jakiś czas przez korytarz przechodzą grupy ubranych po cywilnemu lotników z naręczami toreb z Geanta lub TESCO.
- W harmonogramie Strong Resolve jest jeden dzień wolny. Myślę, że wykorzystamy go na zwiedzanie miasta lub ciekawych miejsc w okolicy - zapowiada E. Miżaiks.
Manewry potrwają do 15 marca. Przez najbliższe kilka dni lotnicy zgromadzeni w bydgoskiej bazie będą się zapoznawali z całym terenem objętym ćwiczeniami (zachodnia i północna Polska). Później będą już wykonywać zadania przewidziane scenariuszem.
- Najprawdopodobniej będziemy ćwiczyć nie tylko operacje ratunkowe, ale także działania o częściowo bojowym charakterze. Włosi, którzy mają uzbrojone helikoptery, zaproponowali nam już wspólne przeprowadzenie tego typu zadań - wyjaśnia major Komsta.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?