"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!" - przytoczeniem tych słów, 26 kwietnia 2007 roku, rozpoczął swój wykład dr hab. prof. nadzw. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego Andrzej Dyszak z Instytutu Filologii Polskiej, po czym dodał: "Ale Bydgoszczanie też swój język mają!". Wykład, o tytule będącym parafrazą przytoczonego powyżej cytatu Mikołaja Reja – "Bydgoszczanie nie gęsi, też swój język mają – o Bydgoszczy, bydgoszczanach i gwarze bydgoskiej", przeplatany był cytatami z książki Jerzego Sulimy-Kamińskiego "Most królowej Jadwigi", jedynego literackiego świadectwa gwary bydgoskiej, oraz anegdotami.
Na początku prof. Dyszak zajął się przedstawieniem pochodzenia nazwy miasta, która (według naukowców) utworzona została od imienia jednego z pierwszych starostów – Bydgosta. Do powstania obecnej nazwy, a szczególnie jej niemieckiego odpowiednika (Bromberg), przyczyniła się również rzeka Brda, której także poświęcona była część wykładu. Trudno nie wspomnieć też o pierwotnej nazwie Bydgoszczy – Kunigesburg, nadanej w 1346 roku po akcie lokacyjnym. Nazwa ta się jednak nie przyjęła. Ciekawostką może być fakt, że gród nad Brdą w historii był również często nazywany Kleine Berlin (z niemieckiego mały Berlin), ponieważ swoimi przestronnymi ulicami, gmachami i kamienicami bardzo przypominał Niemcom ich stolicę.
Następna część wykładu poświęcona była uwarunkowaniom terytorialnym. Bydgoszcz otoczona jest różnego rodzaju gwarami regionalnymi, ale zaskakujący może być fakt, że językoznawczo leży w centrum wielkopolski. Prof. Dyszak uznał nawet, że nazwa obecnego województwa, w którym leży miasto, jest nietrafiona, a Bydgoszczy bliżej jest do Poznania niż Pomorza. Można to nawet zauważyć w słownictwie. Bydgoska "tutka" (papierowa torebka), w stolicy wielkopolski nazwana zostałaby "tytką".
Kolejnym, istotnym elementem kształtowania się gwary bydgoskiej były uwarunkowania historyczne, a dokładnie związki z zachodnimi sąsiadami. Przez wiele lat Bydgoszcz była pod dużym wpływem Krzyżaków, Prusaków, a w końcu hitlerowców. W pewnym momencie nawet 80% mieszkańców miasta była pochodzenia niemieckiego. Odbiło się to na słownictwie, w którym możemy spotkać wiele germanizmów, m.in.: ausgus (zlew kuchenny), badeje (kąpielówki) czy kuczer (dawny woźnica).
Na zakończenie, prof. Dyszak przytoczył kilka podstawowych słów i zwrotów występujących w gwarze bydgoskiej. I tak, mieszczańskie mieszkanie musiało składać się np. z: antrejki (przedpokój), sypialki, jadalki i sklepu (piwnicy). Szczególnie ostatnie słowo może być dość zaskakujące. Na „sklep”, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, w gwarze bydgoskiej powiedziano by „skład”. Wykład zakończył się cytatem z "Mostu królowej Jadwigi", gdzie pojawiły się między innymi nazwy, jakimi bydgoszczanie określali mieszkańców pochodzących z sąsiednich zaborów. Na osoby z zaboru rosyjskiego mówiono "Antki" lub "Kongresiaki", zaś nazwa "Galicjoki", to określenie mieszkańców zaboru austriackiego (Galicji).
O "Małym słowniku gwary bydgoskiej" przeczytaj także w **
artykule Dariusza Owczarzaka**.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?