Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chłopiec, który nie je od trzech lat

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
Sebastian nie je od trzech lat. Od dwóch tygodni jest w szpitalu klinicznym w Warszawie. Mówi, że nie ma siły, by dożyć kolejnych urodzin. Ma 11 lat.

30 stycznia minęła trzecia rocznica śmierci ojca Sebastiana. Mężczyzna zginął, gdy pobito go na ulicy, wracającego z pracy. - Po śmierci męża byłam rozbita, może przeoczyłam gdzieś ten moment, kiedy Sebastian zaczął mniej jeść...
Sebastian ma jedenaście lat, we wtorek ważył 27,80 kg. Dziesięć kilo mniej niż jego rówieśnicy. - Ostatnio znowu spadł na wadze. Codziennie się waży - mówi mama chłopca, Dorota Szymczyk z Buku Góralskiego (gm. Jabłonowo Pom.). Lekarze podejrzewają anoreksję.

- Syn nie je praktycznie od trzech lat. Był pod opieką wielu lekarzy. Od dwóch tygodni przebywa w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Ostatnio powiedział, że nie dożyje dwunastych urodzin. On już nie ma siły...

30 stycznia minęły trzy lata od tragicznej śmierci Stanisława, ojca trójki chłopców (20-letniego dziś Marcina, 9-letniego Radka i 11-letniego Sebastiana). Mężczyzna został napadnięty i pobity, gdy wracał do domu z pracy. Zrobił się krwiak w czaszce. Stanisław zmarł. - Po śmierci męża byłam rozbita, może przeoczyłam gdzieś ten moment, kiedy Sebastian zaczął mniej jeść. Miał coraz mniej ulubionych potraw. W końcu nie przybierał na wadze. Pierwszym niepokojącym objawem było ogólne zmęczenie.

Od szpitala do szpitala
Sebastian trafił na oddział dziecięcy do Brodnicy w maju trzy lata temu, tuż przed swoją komunią. Później w październiku ze zbyt wysokim ciśnieniem. Okazało się, że ma zakażenie dróg moczowych. Sebastian wyszedł ze szpitala na przepustkę. - Wtedy po raz pierwszy powiedział, że nie dożyje do 12 urodzin, że umrze. Prosił, żebym go nie oddała do szpitala - mówi pani Dorota.

Nie było jednak wyjścia, Sebastian trafił do Brodnicy i dalej do szpitala w Toruniu. Zrobiono masę badań. Chorował coraz częściej, osłabiony organizm łapał wszelkie infekcje.

W styczniu 2010 roku wyniki wskazywały na chorobę metaboliczną. Pani Dorota stanęła na głowie, by zapewnić odpowiednią opiekę dziecku. - W ciągu dwóch dni znalazło się miejsce w Warszawie. Lekarze podjęli decyzję, że podadzą mu płyn wysokokaloryczny. Chcieli sprawdzić, czy urośnie, przybierze na wadze. Pierwszego dnia podali pół litra. Zapach płynu był straszny. Ale Sebastian dał radę. Następnego dnia przyjął litr. Zwiększano dawkę stopniowo. Gdy doszło do dwóch litrów, niestety organizm przestał go przyjmować. Konieczne było podłączenie sondy.

Chwilowa poprawa
Na jakiś czas Sebastian wrócił do domu. Podłączona sonda nie wytrzymała zbyt długo w organizmie chłopca. Zwymiotował ją. - Lekarki w brodnickim szpitalu namówiły go, by przyjmował płyn wysokokaloryczny - po jednej szklance, co godzinę. Zgodził się. Nawet pilnował tego czasu, przypominał o godzinie podania leku - uśmiecha się mama Sebastiana.

Wyniki zaczęły być lepsze. Sebastian został w domu, uczył się indywidualnie. - Ale on bardzo chciał wrócić do szkoły. Nie chciał już siedzieć w domu. Zanim zaczął chorować, miał średnią powyżej 4. Jest uzdolniony, marzy, by zostać aktorem, ale w tańcu też nie ma sobie równych. To po tacie, też świetnie tańczył...

Stan Sebastiana w połowie ub. roku trochę się unormował. Na chwilę. - Jeździliśmy co miesiąc na kontrole do Warszawy. Cały czas Sebastian przyjmował płyny wysokoenergetyczne. Nie było mowy o jedzeniu czegoś konkretnego. Może odrobinę pomidorówki, kawałek kanapki i to wszystko. Dochodziło za to coraz więcej leków, 5-6 tabletek, które zastępowały posiłki.

Od dwóch tygodni Sebastian jest znowu pacjentem kliniki w Warszawie. Lekarze wskazują, że Sebastian ma anoreksję. Pani Dorocie zaproponowano niedawno przewiezienie chłopca do szpitala psychiatrycznego poza Warszawę.
- Psycholog, która się nim zajmuje, stanowczo odradza takie posunięcie. Tam jest wiele przypadków, nie tylko anoreksja i bulimia. Sebastianowi potrzebny jest psycholog, może psychiatra, bo jest podejrzewana depresja dziecięca. Na pewno indywidualne wizyty. Próbowałam dowiedzieć się, gdzie znajdę specjalistów. Ludzie mówią mi, że najbliżej będzie w Bydgoszczy. Na pewno wizyty byłyby prywatne. Czekam na spotkanie z lekarzem z Centrum Zdrowia Dziecka. Zobaczę, co powie. Sebastian bardzo chce wrócić do domu.

Bioenergoterapeuta, nie psychiatra
O chorobie jedenastolatka dowiedziało się sporo osób. - Zadzwonił do mnie bioenergoterapeuta spod Warszawy, który zaproponował pomoc. Chciałby, żebym przywiozła do niego syna na kilka dni. Powiedział, że nie mam martwić się o pieniądze, tylko przyjechać.

Pani Dorota otrzymała przesyłkę z ziołami leczniczymi do kąpieli dla syna. - Są też listy od mieszkańców różnych zakątków Polski, dostała namiary na bioenergoterapeutę z Trójmiasta. Na razie chce się skupić na wizytach u lekarzy. Do pozostałych spraw nie mam głowy. Chciałabym, aby jak najwięcej osób przeczytało ten artykuł, aby inni rodzice zaczęli zwracać uwagę na swoje dzieci. Ja też nie miałam świadomości, co zaczyna się dziać u mojego syna. Teraz chcę tylko mu pomóc, by mógł żyć normalnie. Anoreksja kojarzy się wielu osobom z chorobą, z którą zmagają się tylko dziewczyny. Tak nie jest. Sebastian zawsze był pełen energii, pchał się do występów artystycznych. Teraz jest osłabiony, nie ma tylu sił. Chciałabym, żeby wróciły. Żeby miał chęć do życia. Nie poddawał się i nie załamywał. By wrócił do domu...

źródło: Sebastian od trzech lat nie je

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto