Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co dalej z działką przed ratuszem w Głogowie? Rokaszewicz: Rozważamy pewną opcję. ROZMOWA

Kacper Chudzik
Kacper Chudzik
Prezydent Głogowa zapowiada, że miasto nie powiedziało ostatniego słowa w sprawie działki
Prezydent Głogowa zapowiada, że miasto nie powiedziało ostatniego słowa w sprawie działki
Z prezydentem Głogowa Rafaelem Rokaszewiczem rozmawiamy o działce na rynku, którą miasto próbowało przejąć. Uniemożliwił to ostatecznie wyrok NSA. Co dalej z tzw. „dziurą przed ratuszem"?

Miasto było o krok od rozwiązania sprawy działki przed ratuszem. Na wywłaszczenie właścicieli miała pozwolić zmiana projektu zagospodarowania terenu. Ostateczna decyzja sądu uniemożliwiła to jednak. Zaskoczyła Pana ta decyzja?
Zaskoczyła, tym bardziej, że wyrok pierwszej instancji - Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, był korzystny dla miasta. Przyznał on nam w pełni rację i stwierdził, że czas najwyższy uporządkować tę sprawę. Zmienił to jednak wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Co ciekawe, NSA stwierdził, że mieliśmy prawo tak postąpić. Działaliśmy przecież zgodnie z przepisami. Ale w konsekwencji uznał, że dojdzie do wywłaszczenia nieruchomości na cel publiczny. Stanął w obronie własności prywatnej i stwierdził jej wyższość nad interesami społecznymi mieszkańców.

Miasto przedstawiało różne argumenty?
Oczywiście. Sąd widział zdjęcia lotnicze, satelitarne, poznał kontekst działki, to że wszystko wokół jest zabudowane. Argumenty, że przez dekady kolejne pokolenia mieszkańcówów Głogowa z ogromnym wyrzeczeniem odbudowywały Stare Miasto, kosztem innych rzeczy w innych częściach Głogowa, jednak nie wystarczyły. Bo gdyby nie trzeba było odbudowywać starówki, pieniądze mogłyby pomóc rozwijać inne części miasta. Stare Miasto się odbudowuje i pięknieje, a my stoimy przed problemem jednej działki w samym sercu starówki.

A przecież te nowe przepisy powstały właśnie do takich sytuacji.
Oczywiście. Ogólnopolskie przepisy rozszerzyły katalog celów publicznych o place i skwery - a nie jak do tej pory tylko drogi i kolej - i dały nowe możliwości działania samorządom. Dowiadujemy się jednak, że koniec końców nie pozwalają na zmiany. Ciężko na ten temat dyskutować, tym bardziej, że wszystko szło po naszej myśli. Od decyzji NSA odwołać się już nie można.

A co z przepisami dotyczącymi przejmowania działek pod inwestycje drogowe?
Niektórzy wskazują, że w innych miastach wytyczono drogę i dzięki temu się udało. Tutaj to nie jest możliwe. Układ ulic staromiejskich jest wpisany do rejestru zabytków i wytyczenie abstrakcyjnej, nowej drogi, nie spotka się z aprobatą konserwatora zabytków. Wyraźnie to było podkreślone we wcześniejszych rozmowach z nim. Już ta zgoda na takie zagospodarowanie terenu na plac rekreacyjny, jak planowaliśmy, była bardzo uwarunkowana przez konserwatora.

Przez lata miasto próbowało dogadać się z właścicielem odnośnie zakupu działki.
Rozmów na temat wykupu, zamiany, wydzierżawienia, było mnóstwo. Robiłem to ja, robił to każdy z moich poprzedników. Rozmowy doprowadzały jednak zawsze do tego, że trzeba było przechodzić na tak zwane rozwiązania siłowe. Bo mimo szczerych chęci każdego z prezydentów te rozmowy kończyły się pod ścianą. Bo można rozmawiać, ale gdy się widzi, że to nigdzie nie prowadzi, to sięga się po inne rozwiązania. Przez te ponad 20 lat były na rynku nieruchomości dołki, takie jak teraz. Ale były też lata prosperity, gdy można było na tym zrobić niezły majątek. Zatem pytanie otwarte: o co chodzi właścicielom?

Tych kwot, które oni żądali nie można było zapłacić?
Te ceny były abstrakcyjne. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że podawano ceny zaporowe po to, aby nie doprowadzić do porozumienia. Gdyby zapłacić im tyle, ile chcieli, to zaraz pojawiłyby się zarzuty o niegospodarność. Ja mogę podjąć decyzję o zakupie do wysokości operatu wyceniającego nieruchomość. Coś ponad tę kwotę – to już decyzja rady miejskiej. Jest przy tym wszystkim też zdrowy rozsądek. Nikt nie da kilkukrotnie więcej niż opiewa szacunkowa wartość działki.

Wierzy Pan, że działkę uda się kiedyś zagospodarować?
Oczywiście, że wierzę. Możliwe, że pojawią się nowe rozwiązania prawne, albo wykorzysta się obecnie funkcjonujące.

A są jeszcze jakieś możliwości obecnie funkcjonujące?
Aktualnie myślimy nad jednym rozwiązaniem. To nie jest tak, że przejmiemy działkę, bo możliwości tego się skończyły. Natomiast możemy prowadzić działania, które mogą przyśpieszyć decyzję właściciela o zagospodarowaniu działki. Obecnie więcej zdradzić nie mogę.

Zobacz również:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto