Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co jest nie tak z kulturą studencką w Bydgoszczy? - felieton Marty Megger

Marta Megger
Marta Megger
Często mówi się, że mimo kryzysu kultury studenckiej w Poznaniu ...
Często mówi się, że mimo kryzysu kultury studenckiej w Poznaniu ... Pogoski
Często mówi się, że mimo kryzysu kultury studenckiej, w Poznaniu czy Warszawie ona jednak funkcjonuje i ma się dobrze, a np. Bydgoszcz pozostaje czarną dziurą w tej materii. Z czym ja, jako osoba mieszkająca od urodzenia w Bydgoszczy, a od ponad 2 lat studiująca w Poznaniu całkowicie się zgadzam.
Czytaj też:
» Pies też człowiek - felieton Marty Megger

Pojęcie „kultura studencka” nie budzi obecnie pozytywnych skojarzeń. Byli studenci i studentki sprzed kilkudziesięciu lat z sentymentem wspominają to, czym była i jak funkcjonowała kultura studencka za ich czasów. I narzekają, że współcześnie można mówić jedynie o kulturze picia taniego browaru w podłych pubach przez dwudziestoparolatków...

Czym więc była, a czym jest dziś kultura studencka? Pojecie powstało w latach ’50 ubiegłego stulecia i odnosiło się do aktywności studentów i studentek w obszarze wydarzeń kulturalnych – studenckich teatrów czy kabaretów, wieczorków poetyckich, przeglądów muzycznych. Wokół nich wytworzyła się cała kulturalna infrastruktura - powstawały i szybo zyskiwały status kultowych miejsca (kluby, puby, kawiarnie itp.) oraz festiwale czy przeglądy (o zasięgu lokalnym i ogólnopolskim), które sprzyjały rozwojowi oraz upowszechnianiu kultury studenckiej. Studenci i studentki sami wytwarzali kulturę, która odpowiadała na ich potrzeby i poruszała ważne dla nich czy dla całego pokolenia tematy.

Tak rozumiana kultura studencka dziś już w zasadzie nie istnieje. Młodzi artyści raczej nie tworzą sztuki adresowanej do swoich kolegów i koleżanek z uniwersytetu. Nawet jeśli tematyka ich twórczości wiąże się bezpośrednio z życiem studenckim to i tak ich artystyczne aspiracje to dążenie do wbicia się na rynek muzyczny, do świata rozrywki czy zaistnienia w grupie (fanów określonej poezji, muzyki, poczucia humoru) wyodrębnionej bynajmniej nie ze względu na przynależność do braci studenckiej.

Ja kulturę studencką rozumiem nieco inaczej. Studenckie wydarzenia kulturalne to dla mnie tylko jeden z jej aspektów. Otóż kultura studencka, co wydaje się dość logiczne, może funkcjonować tam, gdzie są studenci i studentki, a więc w miastach uniwersyteckich. Dla mnie kulturą studencką będzie wszystko to, co wiąże się właśnie z obecnością żaków w mieście, a więc zarówno ich oddziaływanie na przestrzeń miejską, jak i działania (lub brak) miasta, ale też różnych funkcjonujących w nim placówek i instytucji, które student(k)om życie ułatwiają i dostosowują się do ich potrzeb.

Takie rozumienie kultury studenckiej wyjaśniałoby dlaczego często mówi się o tym, ze np. w Poznaniu czy Warszawie kultura studencka funkcjonuje i ma się dobrze, a np. Bydgoszcz pozostaje czarną dziurą w tej materii. Z czym ja, jako osoba mieszkająca od urodzenia w Bydgoszczy, a od ponad 2 lat studiująca w Poznaniu całkowicie się zgadzam.

Co więc sprawia, że Poznań jest prawdziwym miastem studenckim, z żywo działającą kulturą studencką? Świadczy o tym przede wszystkim fakt, że w Poznaniu studentów i studentki po prostu widać na każdym kroku. Przejawia się to nie tylko tym, że w wakacje czy podczas przerw świątecznych ulice Poznania pustoszeją, ale też mnogością organizowanych przez żaków aktywności w przestrzeni miejskiej – a to bitwa na poduszki pod Ratuszem, a to grupowe zdjęcie robione z Ratusza, na którym widać ubranych w przypisany uczelni kolor przedstawiciel(k)i wszystkich poznańskich uniwersytetów, a to wielki pochód juwenaliowy czy Wielkie Grillowanie. Są i oczywiście wydarzenia mniej spektakularne, niszowe – szereg debat organizowanych na uczelni czy w klubach studenckich, prężnie działający wolontariat studencki. W Poznaniu funkcjonuje „gastronomia studencka”, czyli knajpy (z czego większość to zdaje się spaghetterie) kierujące swoje oferty do studentów, oferując im to, co studenci i studentki lubią najbardziej, w cenie na studencką kieszeń i z dodatkową zniżką studencką. Zresztą na zniżkę możemy liczyć nie tylko w spaghetterii czy pizzerii, ale także u fryzjera, w szkole języków obcych, w sklepie sportowym i księgarni. Kina studyjne, takie jak Kino Muza same przyznają, że studenci i studentki to ich motor napędowy, bo na seanse wpadają nie tylko w Nieprzyzwoicie Tanie Czwartki, choć akurat tego dnia szczególnie licznie. Dziesiątki punktów ksero, oczywiście oferujących usługi dla studentów w atrakcyjnych cenach, bez żaków nie mogłyby funkcjonować (no bo jaka grupa społeczna kseruje więcej niż żacy właśnie?). Ostatnio wyliczono, że studenci w Poznaniu „zostawiają” 1,5 miliarda (!) złotych roczni, co stanowi połowę rocznych wydatków miasta Poznania.

Jak widzę kulturę studencką w Bydgoszczy? Przede wszystkim w oczy nie rzuca się szczególnie obecność żaków w przestrzeni miejskiej. Centrum miasta świeci pustkami o każdej porze dnia i roku, choć przyznać trzeba, że stopniowo się to zmienia. W pochodzie juwenaliowym bierze udział 70 osób… Szalonych i spontanicznych akcji brak… O debatach niewiele słychać… Oferty dla studentów są, ale jest ich niewiele, podobnie jak typowo studenckich knajp, pubów etc. Typowo studenckich punktów ksero szczególnie wiele nie ma również… Kina studyjnego wciąż nie ma, może właśnie z powodu bierności studentów i studentek? Miastu jakoś szczególnie nie zależy na wizerunkowi otwartego na studentów/ki – średnio widoczna współpraca z uczelniami, w porównaniu do innych miast droga studencka sieciówka na transport publiczny (w Poznaniu, Wrocławiu czy Warszawie sieciówka, również na linie nocne, to koszt ok. 40zł, w Bydgoszczy aż o 20zł więcej)

Oczywiście można powiedzieć, ze Poznań jest najbardziej studenckim ze studenckich miast – przypada tu bowiem największy odsetek studentów/ek w stosunku do liczby mieszkańców/ek. Podczas gdy w Bydgoszczy żacy stanowią grupę ok. 40 tysięczną, w Poznaniu jest ich o niecałe 100 tysięcy więcej. Poznań ma jedne z lepszych w Polsce uniwersytety szczycące się wieloletnimi tradycjami, nasze są jeszcze młode i nie mają takich tradycji. Tylko czy to usprawiedliwia totalny brak bydgoskiej kultury studenckiej? I czy jeżeli ta kultura się nie wytworzy to czy będą realne szanse na wzrost liczby studentów/ek, na kształtowanie tradycji a także lepszy poziom bydgoskich uczelni? Nie sądzę…

Problem leży z jednej strony w braku aktywności żaków, ale z drugiej w niedostrzeganiu w tej grupie społecznej potencjału, a co za tym idzie brakiem tworzenia im warunków ułatwiających integrację i rozwój kultury studenckiej. Brak kierowanych do nich ofert handlowych, zbyt mała liczba typowo studenckich knajp czy pubów z pewnością żakom ani ich kulturze nie sprzyja. A korzyści przecież byłyby obopólne…

Zobacz też:

Historia na Wzg. Dąbrowskiego

Oryginalny mandat za złe parkowanie

El Schlong w Mózgu [foto]

Blogi MM: Była sobie Dworcowa
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!
» dodaj artykuł
» dodaj zdjęcia
» dodaj wydarzenie
» dodaj wpis do bloga
od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto