Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co plac zabaw, to zabawy zakaz

Redakcja
Co łączy dzieci i ryby? Wiadomo - nie mają glosu. A teraz ...
Co łączy dzieci i ryby? Wiadomo - nie mają glosu. A teraz ... Mateusz Bosiacki
Co łączy dzieci i ryby? Wiadomo - nie mają glosu. A teraz jeszcze to, że w piłkę też nie pograją. Spółdzielnie mnożą zakazy na wniosek mieszkańców. Czy dzieci już nigdy się nie wyszaleją pod domem, jak robili to za młodu dzisiejsi obrońcy ciszy?

Jeszcze parę lat temu było to nie do pomyślenia. Dzieciaki szalały pod balkonami i tylko od czasu do czasu jakiś dorosły pogroził palcem, że za głośno, że nie da się telewizji oglądać, że zaraz piłka wybije szybę: „I wtedy twoja mamusia zapłaci za wstawienie nowej!”. Działało na krótką chwilę, po której piłka wracała do gry a życie toczyło się swoim rytmem.

Nikt chyba nie myślał o tym, aby ustawiać tabliczki zakazujące podwórkowych meczów. A już na pewno ich pojawienia się nie przewidywały dzieci.

Aż tu nagle „niespodzianka”. Najpierw na jednym placu, potem na drugim, trzecim, aż w końcu - niemal na wszystkich w Bydgoszczy. - Ustawiamy zakazy na wniosek mieszkańców, którym przeszkadza hałas - tłumaczy Grzegorz Życzyński, wiceprezes zarządu spółdzielni „Komunalni”.

Okazuje się, że lokatorzy nie chcą mieć „boisk” pod balkonami. Przeszkadza im też piłka odbijana o ścianę bloku. Boją się o okna i irytują, gdy piłka wpada na balkon. Dzieciaki krzyczą wtedy pod oknem: „Pan poda, pan poda!”. Trzeba oderwać się od codziennych zajęć i... podać. Dlatego tabliczki - żeby był spokój.

- Ustawiamy je zwłaszcza na niewielkich placach zabaw, gdzie nawet nie byłoby miejsca na grę - podkreśla Grzegorz Życzyński. - Zakazy te nie dotyczą oczywiście małych dzieci, które bawią się piłką z rodzicami - dodaje.

Tabliczki przynoszą skutek. Zwłaszcza gdy spółdzielnia zapewnia miłośnikom piłki nożnej alternatywę, na przykład boisko. - Zorganizowaliśmy spore przy ul. Altanowej - precyzuje wiceprezes „Komunalnych”. - Trzeba powiedzieć jasno - nie jesteśmy przeciwko dzieciom. Tabliczki zakazujące gry na placu zabaw nie pojawiają się tam, gdzie nie ma zgłoszeń o hałasie.

Oczywiście, nie wszystkie dzieciaki przeszły pokornie obok zakazu. Gdy „Komunalni” postawili jeden z nich na placu zabaw przy ul. Fordońskiej, piłka nadal była w grze. - Bo zamiast napisu „Zakaz gry w piłkę”, na tabliczce widniał „Zakaz gry w piłkę nożną” - opowiada z uśmiechem Grzegorz Życzyński. - Toteż dzieci grały sobie w siatkówkę. Dostaliśmy nauczkę na przyszłość ?- śmieje się.

Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa też ustawiła kilka tabliczek. Z tego samego powodu, co „Komunalni”. - Ale trzeba na to spojrzeć z innego punktu widzenia - mówi Tadeusz Stańczak, prezes BSM. ?- Z jednej strony mamy oczekiwania osób, którym przeszkadza hałas, z drugiej natomiast - rodziców młodszych dzieci, którzy wcale nie chcą, aby zakazywano gry w piłkę.

Spór dotyczy również budowy kolejnych placów zabaw. Spółdzielnia jest chętna i otwarta na stawianie nowoczesnych, bogato wyposażonych przestrzeni dla dzieci. Ale docierają do niej głosy sprzeciwu od starszych mieszkańców. - Odnoszę wrażenie, że są to pewne uprzedzenia - przyznaje Tadeusz Stań-czak. - Dzieci bawiące się na placu zabaw nie hałasują aż tak bardzo, jak te nieco starsze.

Dlatego właśnie BSM szuka rozwiązań, próbuje przekonać sędziwych ?lokatorów, że plac nie zakłóci ich spokoju. Oczywiście trudno o stuprocentową zgodę, ale na pewno argumentem przemawiającym za jest fakt, że z miejsc, w których powstały nowe place zabaw, spółdzielnia nie odbiera interwencji dotyczących hałasu. - To bardzo ważne, aby osoby starsze nie myślały, że przestrzeń dla dzieci skierowana jest przeciwko ich spokojowi - zaznacza prezes BSM.

Jednak trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że na pewno w jakimś stopniu go zakłóca. Z jednej strony mamy więc łaknące zabawy dzieciaki, z drugiej - osoby, którym niekoniecznie odpowiada podwórkowy gwar (bo nie musi). - Myślę, że w wychowaniu dziecka chodzi o to, by były i skrzydła, i hamulce - wskazuje Maria Miatkowska, psycholog z zespołu opieki nad dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 w Bydgoszczy. - Dlatego dobrze, gdy uczy się norm, gdy umie się podporządkować.

Ale z drugiej strony - jak podkreśla psycholog, ważne jest, by znaleźć pewien umiar w kwestii norm i zasad. - Życie w społeczeństwie wymaga bowiem kompromisów - mówi Maria Miatkowska. - Dzieci potrzebują aktywności, zwłaszcza teraz - w wakacje. A gdzie mają się wyszaleć, jeśli nie na placu zabaw? Natomiast zakaz, na przykład gry w piłkę, jest właśnie pewną formą kompromisu. Przy okazji uczy szacunku do osób starszych, służy więc czemuś dobremu. Jednak trzeba paru mądrych dorosłych, którzy będą przyglądać się ustalonym zasadom, pilnować, by normom towarzyszył umiar.

Marta Pieszczyńska

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto