Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

On taki uroczy, czarujący, zaradny... Zgotował żonie piekło w domu?

Maciej Czerniak [email protected]
Mąż krzyczał, że mnie zabije, wrzasnął: "Poczujesz, jak to jest mieć nóż w szyi!”
Mąż krzyczał, że mnie zabije, wrzasnął: "Poczujesz, jak to jest mieć nóż w szyi!” www.sxc.hu
Pierwszy raz pobił Mariolę na poprawinach. Po ich własnym weselu. Bo ktoś dotknął jej brzucha, a to przecież oznaczało, że "daje się obmacywać". Była w trzecim miesiącu ciąży.

Z tego, że to małżeństwo było największą pomyłką w jej życiu, Mariola zdała sobie sprawę dość wcześnie. Już dzień po ślubie. Rozwód nastąpił jednak dopiero po jedenastu latach. - Byłam powódką, rozwód został orzeczony z winy męża - Mariola M. zeznaje znów w sądzie. W ubiegłym roku rozpoczął się proces jej męża.

Źle działo się już, gdy była w trzecim miesiącu ciąży z Damianem, pierworodnym synem państwa M. Po incydencie podczas drugiego dnia uroczystości weselnych po raz pierwszy zaświtała jej w głowie myśl, że może wyszła za niewłaściwego człowieka.

**Przeczytaj również:

Ciężarnej żonie przystawił obrzyna do brzucha - "ale nie po to, żeby ją zabić!"

**

Stwarzał pozory

- Tańczyłam, jak to na weselu ze wszystkimi gośćmi - opowiada trzydziestoczteroletnia obecnie Mariola. - Robert wściekł się, gdy ktoś dotknął mojego brzucha. Zaczął wyzywać, że daję się obmacywać.

Awantura przeniosła się do łazienki, w której kobieta ukryła się przed mężem. - Wpadł do mnie i zaczął szarpać. Obijałam się o kafelkowane ściany. Padły słowa, których żona nigdy nie powinna usłyszeć od męża.

Zięcia powstrzymał teść. Przemówił Robertowi do rozsądku. - Z poprawin wychodziliśmy osobno - mówi Mariola podczas śledztwa, które rozpoczęło się w 2010 roku. Mimo tego dodaje, że chciała mieszkać z mężem. - Cały czas wierzyłam, że jakoś się ułoży.

I przez pewien czas rzeczywiście ciśnienie w związku nie przekraczało punktu krytycznego. Trwało to dwa lata. W tym czasie Robert i Mariola mieszkali u jej babci w małej wiosce pod Rynarzewem. Gdy na świat przyszedł Łukasz, w małym parterowym domu zrobiło się jednak za ciasno. Przeprowadzili się do Bydgoszczy. - Wynajęliśmy mieszkanko przy ulicy Pięknej na Szwederowie - wspomina Mariola. - To była dobra lokalizacja, znalazłam wtedy pracę w centrum handlowym, w Realu. Byłam kasjerką.

Obsesja

Nowe zajęcie jednak ewidentnie nie przypadło do gustu mężowi. - On miał wtedy własną firmę budowlaną, a to oznaczało, że mógł w każdej chwili wyrwać się z pracy. I robił to. Tylko po to, by mnie kontrolować.

Kobieta opowiada o tym, jak Robert robił jej wyrzuty, że go rzekomo zdradza; że spotyka się z ludźmi z pracy. Potrafił przesiadywać godzinami w galerii i przypatrywać się, jak żona pracuje. - Interesowało go wszystko: do kogo się odzywam, nawet pojedyncze spojrzenia, powitania z innymi pracownikami - wyjaśnia.

Wnioski z tych obserwacji Robert wygłaszał później w domu. Mariola twierdzi, że małe sprzeczki, wyrzucanie urojonych zdrad małżeńskich i wyzwiska - były na porządku dziennym. Raz na trzy miesiące mąż urządzał jednak "solidną" awanturę. - Byłam bita. Po takiej akcji zawsze kończyło się na siniakach - przyznaje kobieta. To wszystko znalazło odbicie w akcie oskarżenia. Teraz Robert odpowiada między innymi za to, że ciągnął Mariolę za włosy po podłodze. Sam okoliczności tego zdarzenia opisuje tak: - Wtedy już nie mieszkaliśmy razem. Żona była u znajomej, przy ulicy Fredry. Przyszedłem wieczorem, powiedziałem, że położę się koło syna w łóżku. Nastawiłem budzik na rano, bo chciałem zabrać małego na wycieczkę. A ona do mnie ze słowami: Wypier... stąd! Nie chcę cię tu widzieć!

Czytaj też: W samo południe. Kocha, więc nie bije. A jeśli bije, to to jest nasza sprawa!

W 2008 roku Robert zamknął firmę i wyjechał. Kafelkując łazienki i ocieplając domy dobrze sytuowanym obywatelom Szwajcarii zarabiał nieźle, około 3 tys. franków miesięcznie. Wrócił w 2010 roku i też bez problemu znalazł pracę.

Czarujący nożownik

- Potrafił być czarujący i niemal uwodzić klientów swoim dowcipem - mówi Alina, koleżanka Marioli. To właśnie do niej bita żona uciekła od Roberta. - Poza tym cieszył się, gdy klient był zadowolony. Jak na fachowca przystało, miał żyłkę do interesów, wiedział jak zorganizować sobie pracę.

Przed aresztowaniem latem 2011 roku czterdziestoletni Robert zarabiał 4 tys. zł miesięcznie. Z tego na utrzymanie dzieci, których już było czworo, przeznaczał 1,4 tys. zł alimentów. Już po rozwodzie z Mariolą wciąż nie mógł się jednak pogodzić z upokorzeniem - że to ona zdecydowała o odejściu.

Jego frustracja narastała, a apogeum nastąpiło 18 sierpnia. W tym czasie Mariola była z dziećmi u swojej matki, która mieszkała na bydgoskim Okolu. Około godziny 1 w nocy zadzwonił do byłej żony. Zaczęło się od wyzwisk, oskarżeń o "puszczanie się". - Włączyłam w komórce tryb głośnomówiący - wspomina Mariola. - Chciałam, żeby wszyscy usłyszeli, jak on się do mnie odnosi, bo wciąż krążyły opinie typu: "Robert? Przecież on taki uroczy". A on wtedy był pijany; krzyczał, że mnie zabije, wrzasnął: "Poczujesz, jak to jest mieć nóż w szyi!".

Około godziny 2 M. zaparkował przy domu teściowej i przeskoczył płot. Trzonkiem od mopa poturbował matkę Marioli. Gdy ta próbowała wciągnąć leżącą kobietę do domu, były mąż rzucił się z nożem. To wersja pokrzywdzonej. Oskarżony twierdzi, że to właśnie ona trzymała ostrze skierowane w jego stronę.

Matka czwórki dzieci trafiła do szpitala z ranami kłutymi. Robert bił ją też pięściami: - Gdy wyplułam wybitego zęba, myślałam tylko o tym, by jak najdłużej utrzymać się na nogach.

Robertowi M. za usiłowanie zabójstwa grozi 25 lat więzienia.

(Dane osób występujących w tekście zostały zmienione.)

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska