Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czekając na Dzieciątko Jezus

Marek Długopolski
Tyrol. Świąteczne jarmarki pod złotym dachem i choinką z kryształami Swarovskiego, a wszędzie roznosi się zapach grzanego wina.

Innsbruck, Hall, Kitzbühel, Kufstein, Lienz, Mayrhofen, Rattenberg i St. Johann. Co je łączy? – Adwent w Tyrolu, czyli najbardziej tradycyjne jarmarki świąteczne – bez chwili wahania odpowiada Katarzyna Gaczorek z Tirol Werbung.

Wszędzie tam pysznią się już przystrojone choinki, palą się miliony lampek, oświetlając malownicze place, uliczki i zaułki, między domami snuje się kuszący zapach grzanego wina i pieczonych kasztanów, stragany pełne są ozdób, a ponad alpejskimi dolinami płynie, oczywiście po niemiecku lub w którymś z miejscowych dialektów... „Cicha noc, święta noc/ Pokój niesie ludziom wszem/ A u żłóbka Matka Święta/ Czuwa sama uśmiechnięta/ Nad dzieciątka snem/ Nad dzieciątka snem”.

Stille Nacht
Dlaczego akurat „Stille Nacht” jest tutaj tak popularna? – Popularna jest na całym świecie. Przetłumaczono ją na ponad 300 języków i dialektów – podkreślają z dumą gospodarze regionu. – Tutaj zaś, w Oberndorfie, po raz pierwszy ją wykonano – przypominają. Działo się to 24 grudnia 1818 r.

Krótki, kilkuzwrotkowy wiersz – dzieło wikarego Josepha Mohra z Mariapfarr (nieślubnego dziecka – jak donoszą kroniki – Anny Schoiberin i dezertera z armii austriackiej Franza Mohra) – gotów był już w 1816 r. Nikt jednak, nawet sam autor, nie przypuszczał wtedy, że stanie się dziełem znanym na całym świecie. Przez dwa lata spokojnie więc spoczywał w którejś z szuflad.

W międzyczasie wikarego przeniesiono do nowej parafii – w Oberndorfie. Nadszedł 24 grudnia 1818 r. Zbliżała się pasterka, a kościelny pozytyw był niesprawny. Wikary poprosił więc Franza Xavera Grubera, miejscowego organistę – także kościelnego i nauczyciela w jednej osobie – aby do wiersza szybko napisał melodię na dwa głosy, gitarę i niewielki chór.

Organista z zadania wywiązał się znakomicie. Mieszkańcom Oberndorfu słowa Mohra przypadły do gustu, spodobała im się również łatwo wpadająca w ucho melodia Grubera. Nikt z obecnych na pasterce – w niewielkiej kaplicy pod wezwaniem św. Mikołaja – nie mógł przypuszczać, że piosenka (wtedy nie była jeszcze kolędą) wykonana przez Grubera (śpiew) i Mohra (śpiew i gitara) zyska – jakbyśmy to dzisiaj rzekli – globalną popularność. Nawet sam autor melodii nie widział w niej wielkiego potencjału. Określił ją bowiem mianem „prostej kompozycji”.

Popularność „Stille Nacht” rosła jednak z roku na rok. Przyczyniły się do tego lokalne chóry, ale także wędrowni handlarze. W święta śpiewano ją już nie tylko w Oberndorfie i pobliskim Innsbrucku, ale także w pozostałych alpejskich dolinach. Dzisiaj w repertuarze mają ją najbardziej znani artyści i nie ma chyba takiego kraju na świecie, gdzie nie byłaby wykonywana.

A czy Oberndorf pamięta o „Stille Nacht”? – Oczywiście. Jak moglibyśmy nie pamiętać, że to w naszym kościółku została po raz pierwszy wykonana „Stille Nacht” – twierdzi jeden z mieszkańców. I przypomina, że co roku 24 grudnia przed Kaplicą Cichej Nocy dwóch śpiewaków, przy akompaniamencie gitary i chóru, wykonuje oryginalną wersję kolędy. – Często dołączają do nich turyści, śpiewając „Cichą noc” w swoich językach. To niesamowite – mówi zadowolony.

– Adwent i święta Bożego Narodzenia to w Tyrolu, jednym z najbardziej tradycyjnych regionów Austrii, czas niezwykły. Tu wciąż żywe są zwyczaje, które w innych rejonach zostały już dawno zarzucone – przypomina Katarzyna Gaczorek. – Gdy spadną pierwsze płatki śniegu, do drzwi stukają kolędnicy, przybywa też Dzieciątko Jezus z liczną świtą, a ojcowie z synami, brnąc w kopnym śniegu, wyruszają do lasu po pachnącą igliwiem choinkę – dodaje.

Ale Tyrol to także malownicze przedświąteczne jarmarki. Tych najważniejszych, tradycyjnych jest osiem. I tworzą cykl „Adwent w Tyrolu”. Są dumą: Innsbrucka, Hall, Kitzbühel, Kufsteinu, Lienzu, Mayrhofen, Rattenberga i St. Johann.

– Sprzedawcy muszą spełnić ściśle określone kryteria. Dotyczą nie tylko wyglądu stoisk, ale także oferowanych produktów. Na jarmarkach muszą także rozbrzmiewać prawdziwe alpejskie kolędy – przypomina Katarzyna Gaczorek. I na nich nie może więc zabraknąć „Stille Nacht”.

Adwent w Tyrolu
INNSBRUCK. „Cicha noc, święta noc,/ Pastuszkowie u swych trzód/ Biegną wielce zadziwieni/ Za anielskim głosem pieni/ Gdzie się spełnił cud,/ Gdzie się spełnił cud” – dobiega z dali. Mieszkańcy i turyści niespiesznie przechadzają się między drewnianymi kramami, przystając na chwilę to tu, to tam.

– Może kupimy jakieś fajne bombki na choinkę? – zastanawia się Olga, patrząc wymownie na pięknie przystrojone innsbruckie stragany i Andreasa. – Najpierw musimy mieć choinkę – odpowiada jej chłopak. – To kupimy choinkę, bombki i ozdoby – z uśmiechem mówi dziewczyna. – A może pójdziemy na grzańca – Andreas za wszelką ceną próbuje uchronić się przed zakupami.

Nie będzie mu jednak łatwo, bo Olga przystaje właściwie przy każdym stoisku. A tych w Innsbrucku jest – jak twierdzą włodarze miasta – blisko 200, w dodatku w sześciu różnych miejscach.

– Każdy jarmark jest wyjątkowy, oferuje coś specjalnego. Tradycyjny odbywa się pod złotym dachem na starym mieście, na Marktplatz odnajdziemy nie tylko rodzinną atmosferę, ale także kryształową choinkę Swarovskiego, nowoczesność dominuje na Maria-Theresien-Strasse, chcących odwiedzić kulturalny zakątek zapraszamy do Wilten, romantyków na Hungerburg, a St. Nikolaus to miejsce zadumy i refleksji – wylicza Katarzyna Gaczorek.

Innsbruck przed świętami to także ponad 300 różnorodnych imprez. Gdy usłyszymy dźwięk krowich dzwonków, to będzie oznaczało, że po ulicach kroczą groźne Perchty. – Te paskudne stwory tak naprawdę symbolizują nowy początek i wypędzają złe duchy starego roku. Od setek lat towarzyszą Świętemu Mikołajowi – uspokajają mieszkańcy.

Warto też pamiętać, że 21 grudnia Dzieciątko Jezus – w towarzystwie ponad sześciuset pasterzy, aniołów i owiec – przejdzie od Maria-Theresien-Strasse do Landestheater. Przy Riesengasse zapewne na dłuższą chwilę przystaną najmłodsi, bo oto przed ich oczyma pojawi się blisko 30 figur z bajek. A wspomnieć też trzeba o ponad 300 km nartostrad w okolicznych górach!

HALL. Odnajdziemy tu niezwykły kalendarz adwentowy, wyświetlany na fasadach starych domów. – Im bliżej świąt, tym jest bardziej malowniczo – zachęcają gospodarze miejscowości. Najmłodsi goście jarmarku mogą wybrać się na przejażdżkę na kucykach i wielbłądzie Alim.

KITZBHÜHEL to nie tylko jeden z najbardziej znanych ośrodków narciarskich, ale także najpiękniej rozświetlone miasto Alp – zapewniają zgodnie mieszkańcy. Czy tak jest? Warto się wybrać, by to sprawdzić! W każdy czwartek na wszystkich czeka tu Reinhard Juen, gawędziarz, który zdradza tajemnice starodawnych podań i legend.

KUFSTEIN. Malowany światłami jarmark odmienia oblicze parku miejskiego i ponurej fortecy. Właściciele straganów kuszą zaś pysznym jedzeniem i niebanalnymi wyrobami w kazamatach, korytarzach, a także na Josefsburgu. Nie zabraknie tu też grzanego wina, muzyki oraz pysznych przysmaków.

LIENZ. I tu bez problemu odnajdziemy smakowite potrawy i niezwykłe wyroby. Wyjątkową atrakcją jest też kalendarz sztuki w ratuszu. Codziennie o godz. 18.30 otwiera się okno, a w nim podziwiać można kolejne dzieło. Nie można też pominąć dziecięcej piekarni, bo w niej można spotkać... Dzieciątko Jezus. W każdy czwartek jarmark tonie w morzu świateł. Po zmierzchu oświetlają go tysiące świec i latarni, zapraszających wszystkich w tajemniczy świat. Bajka kończy się jednak o godz. 21, gdy nocna straż wzywa wszystkich do zachowania ciszy.

MAYRHOFEN. – Ciepło kominków i romantyczny blask świec, pradawne zwyczaje i rękodzieła z Zillertal, to właśnie sprawia, że adwent na Waldfestplatz jest wyjątkowy – tak Katarzyna Gaczorek zachęca do wyprawy do Mayrhofen. – Wygodne siedzenia i cieplutkie koce zachęcają, by przysiedli na chwilę i odpoczęli, słuchając regionalnych zespołów i chórów lub przyłączyli się do śpiewania zapomnianych kolęd – dodaje. Także tu będziemy mieli okazję poznać smak lokalnych potraw i woń grzanego wina. Można też ruszyć śladem „Cichej nocy”...

RATTENBERG. Świąteczny wystrój i blask tysięcy lampek zmienia oblicze niewielkiej, średniowiecznej osady. – Tylko u nas można poznać prawdziwą kulturę ludową Tyrolu i dawne zwyczaje – zapewniają gospodarze malowniczej miejscowości. – Już od godz. 14 miasto należy do najmłodszych, dekorujących pierniki i szklane kule – dodaje Katarzyna Gaczorek. Obok lokalnych specjałów warto również zwrócić uwagę na... Rattenberger Adventwein, ponoć o aromacie bzu. I nie ma tu typowych straganów, a przedświąteczne zakupy robi się w sklepach lokalnych artystów.

ST. JOHANN. To idealne miejsce dla połechtania kubków... smakowych. Ma również oczarować muzyką i śpiewem. – Nasza kuchnia należy do najbardziej pomysłowych w regionie. Oferuje zarówno potrawy tradycyjne jak i nietypowe łączenie smaków. Na stoiskach można zaś bez problemu odnaleźć unikatowe dzieła lokalnych rzemieślników. Wszystko najwyższej jakości – zapewniają gospodarze.

***
„Cicha noc, święta noc,/ Jakiż w tobie dzisiaj cud,/ W Betlejem dziecina święta, /Wznosi w górę swe rączęta, /Błogosławi lud,/ Błogosławi lud”. Po alpejskich drogach cały czas prowadzić nas będzie melodia tej niezwykłej kolędy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto