Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy bielscy pacjenci są najgorsi? Tak wynika z badań!

Redakcja
Dane dotyczące agresji pacjentów wobec lekarzy, pielęgniarek i załogi pogotowia zostały przedstawione w ubiegłym tygodniu w Katowicach podczas konferencji "Przeciwdziałanie agresji w służbie zdrowia". Zbierano je w siedmiu miastach. Wyszło na to, że najgorsi są bielscy pacjenci...

- Znam sytuację w skali całego kraju i nie wydaje mi się, by Bielsko-Biała odbiegało od "normy" - mówi Ryszard Odrzywołek, dyrektor bielskiego pogotowia. Problem jednak jest.
Szef pogotowia nie ukrywa, że sprawiają go trzy grupy pacjentów- osoby z zaburzeniami osobowości, pod wpływem alkoholu i narkotyków oraz osoby, od których powinno się wymagać partnerskiego podejścia do działań ratowników.
- Bardzo duży procent ludzi pracujących w bielskim pogotowiu to pasjonaci, którzy do pracy podchodzą jak do misji. A zachowanie przechodniów, obserwatorów pozostawia nieraz wiele do życzenia - wyjaśnia Odrzywołek.
Wyzwiska, wulgaryzmy, a nawet momenty, w których dochodzi do rękoczynów - na takie sytuacje narażeni są ratownicy pogotowia.
- Próbujemy załagodzić je sami, ale w niektórych przypadkach jesteśmy zmuszeni skorzystać z pomocy policji lub straży miejskiej - przyznaje.
Grzegorz Kubica, zastępca dyrektora Szpitala Ogólnego im. Edmunda Wojtyły, mówi, że z agresywnym zachowaniem pacjentów spotyka się głównie personel Izby Przyjęć. - Mamy kilka przypadków w tygodniu, szczególnie na dyżurach ostrych neurologicznych - mówi Kubica.
Większość to pacjenci pod wpływem alkoholu. Ale są i tacy, którzy oczekują na przyjęcie i bywają wybuchowi.
- Pacjenci są dziś bardzo roszczeniowi. Mamy z tym zjawiskiem do czynienia. Personel stara się to łagodzić, choć nie zawsze się to udaje - zaznacza.
Podobnie jest w Szpitalu Wojewódzkim. - Jesteśmy szpitalem ratunkowym. Do nas przywożeni są pacjenci z wypadków, a także osoby znalezione na ulicy, które nadużyły alkoholu - przyznaje Jolanta Trojanowska, rzeczniczka szpitala.
Zaznacza, że właśnie z tymi ostatnimi jest najwięcej problemu. Choć wymagają pomocy medycznej, bywają agresywni, nierzadko nie chcą sobie pomóc.
Nerwowością reagują też pacjenci i ich najbliżsi. - Wiadomo, że są kolejki i trzeba czekać. Nieraz ludziom puszczają nerwy. Pracujemy tak, jak pozwalają nam warunki - mówi Trojanowska.
Wojciech Waligóra, kierownik zespołów wyjazdowych w bielskim pogotowiu jest zdania, że taki stan rzeczy to efekt źle skonstruowanego systemu opieki nad pacjentami.
- To nie agresja, raczej frustracja. W efekcie pacjenci przenoszą ją np. na dyspozytora pogotowia ratunkowego czy załogi. Gdyby wszystko działało jak należy, nie byłoby takich sytuacji - uważa.
Ryszard Odrzywołek przypomina z kolei, ze godnie z ustawą o ratownictwie z 2006 roku narzuca na obywateli obowiązek udzielania pierwsze pomocy w miarę możliwości i umiejętności. - Nieraz najmniejsza pomoc jest na wagę życia . A jeśli już nie mogę pomóc, to staram się nie przeszkadzać swoim zachowanie - zaznacza.

A co Wy myślicie o pacjentach? Czy bielscy pacjenci są naprawdę najgorsi? Piszcie!

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto