Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Daleko od noszy

Dawid Sępiński
Dawid Sępiński
8 czerwca br. miałem drobny wypadek na lekcji wf-u. Pragnę nadmienić, iż była to ostatnia lekcja wychowania fizycznego w tym roku szkolnym.

Podkreślam ten fakt, aby uwypuklić tragizm sytuacji i mojej osoby.

Tak jak mówiłem, w poniedziałek, miałem wypadek na wf-ie, na którym przez pierwszą godzinę nauczyciel wypisywał oceny na zakończenie roku, a drugą godzinę poświęciliśmy grze w piłkę siatkową. Po rozrysowaniu „małego” pola, bowiem graliśmy czterech na czterech, rozpoczęliśmy mecz. Dodam, iż wcześniej odbyliśmy rozgrzewkę, mającą na celu uchronienie nas od głupiej kontuzji.

Zaczęliśmy grać. Pierwszy atak przeciwnej drużyny, pierwszy skok do bloku i niefortunna kontuzja. Przemieszczenie się rzepki, która po momencie wskoczyła na właściwe sobie miejsce. Pielęgniarka w szkole zadecydowała, że należy jechać do szpitala. Więc pojechałem. Z ojcem, autobusem. Taki byłem twardziel.

Na pierwszą konsultację z lekarzem, która trwałą dosłownie 2 minuty, nie czekałem długo. Może jakieś 15 minut. Pani doktor zapytała co i jak się stało, gdzie mnie boli, wypisała papiery i dała skierowanie na prześwietlenie. Dobrze, że ojciec wziął kule z domu, bo noga, dokładnie kolano, zaczęło boleć. Poszliśmy więc na badanie rentgenowskie. Kolejka... 40-minutowa. Siedzeń nie za wiele, więc czas ten... przestałem. Matki wolały miejsca ustąpić swojemu 5 letniemu dziecku, niż człowiekowi stojącemu pod ścianą o kulach. Po badaniu, przyszło mi czekać na płytkę ze zdjęciem. Około 30 minut. W sumie w szpitalu byłem już trochę ponad ... 1,5 h.

Po otrzymaniu wyników wróciłem na izbę przyjęć, by poczekać na konsultację z lekarzem. Na ową konsultację czekałem około 2 godzin. Lekarz obejrzał kolano, zapytał czy to mój pierwszy tego typu uraz, zebrał wodę z krwią z kolana i postanowił włożyć nogę w gips... na miesiąc.

W nagrodę za czekania otrzymałem darmowy transport do domu karetką pogotowia, na którą czekałem kolejnych 40 minut. W szpitalu z dojściem do poszczególnych miejsc, z zabiegiem i włożeniem nogi w gips, a co najważniejsze czekaniem na lekarzy i badania spędziłem pięć godzin.

To niestety nie koniec, a dopiero początek. Po przyjeździe do domu spostrzegłem, że gips jest lekko nadpęknięty, na szczęście nie na tyle, by nie utrzymywać nogi w stałej pozycji. Pierwsza noc była bardzo ciężka. O śnie nie było mowy, a gips uwierał niemiłosiernie.

O ironio, po pięciu godzinach spędzonych w szpitalu nie byłem pewny, czy lekarze po pierwsze: podjęli dobrą decyzję z założeniem gipsu, po drugie jeśli podjęli dobrą decyzję, to czy gips został dobrze założony.

Moje obiekcje mogą niebawem okazać się słuszne. Właśnie rozmawiałem ze znajomą, która uległą podobnemu urazowi, tyle, że wypadek miała na nartach w górach. Na miejscu orzeczono, że nogę należy wrzucić w gips na 2 tygodnie. Po przyjeździe do Bydgoszczy gips postanowiono zostawić na jej nodze na cały miesiąc. Znajoma wytrwała w gipisie. Gdy go zdjęli okazało się, że noga, a raczej mięśnie w niej się znajdujące, nie działają prawidłowo. Postanowili operować. Zaufanie jednak do lekarzy, którzy wcześniej postawili na złe leczenie się skończyło. Poszli do prywatnego specjalisty, który stwierdził, że założenie gipsu było najgorszą decyzją, bowiem to on jest przyczyną tego, że mięśnie teraz nie pracują. Gips uciska na jeden z mięśni, który zanika, a powrót do pełnej sprawności jest trudny. Teraz po dwóch wizytach u prywatnego specjalisty znajoma zgina kolano, jednak nie jest w pełni sprawna.

I ja zastanawiam się nad płatną konsultacją z prywatnym lekarzem. Paradoks! Płacisz składki, aby móc się bezpłatnie leczyć, jak się okazuje - nieskutecznie! Ba, nawet wypaczona zostaje istota leczenia, bowiem przez działania lekarzy stan zdrowia może się pogorszyć. Pozostaje wtedy dodatkowe leczenie - leczenia poprzednich lekarzy. Niestety płatne i drogie.

Pacjenci aktualnie są traktowani nie jak ludzie potrzebujący pomocy wykwalifikowanych lekarzy, a jako element odpukania dyżuru w szpitalu i pójścia do domu. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, po mojej szpitalnej historii. Chociaż nie jest tak zawsze i nie należy uogólniać.

Na koniec wesołe zdjęcia gipsu:

http://blip.pl/s/10960280

PS. Proszę zobaczyć co ciekawego znalazłem na jedynym z portali medycznych. Cytuję: "Tradycyjne postępowanie lecznicze w przypadku urazu kolana to unieruchomienie przy pomocy opatrunku gipsowego. Jednak to postępowanie według którego bolesne pourazowe kolano, niewykazujące uszkodzeń kośćca, jedynie się unieruchamia i leczy objawowo z nadzieją, że nie będzie tzw. następowej niestabilności, należy w chwili obecnej potępić i starać się tej metody unikać, gdyż jest długotrwałe i powoduje niepożądane skutki uboczne."

Wnioskuję, iż każda osoba, która doznała urazu kolana, a kościec nie został uszkodzony, i otrzymała w prezencie od lekarza gips, powinna teraz iść do niego i powiedzieć, że praktykuje on przestarzałe metody leczenia: mało skuteczne i do tego inwazyjne. Ciekawe...


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto