Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa kroki od "bezpieczeństwa" na Starym Rynku w Bydgoszczy

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
nadesłane
O czym będzie ta historia? O opresyjności państwa czy o ludzkiej solidarności? No właśnie o czym? Sobota, wieczór, ogródek jednego z lokali w mieście Bydgoszcz.

Siedzę ze znajomymi, sączymy piwo, rozmawiamy. Rozmawiamy o rzeczach poważnych bardziej lub mniej, księżyc świeci, a jeśli nie to świecić mógłby, by dodać uroku temu wieczorowi. Nigdzie się nie spieszymy, jest miło, sympatycznie, nie mamy chęci obalania systemu, o państwie wypowiadamy się w umiarkowanym tonie, bądź nie wypowiadamy się wcale. Mówimy o rzeczach przyjemnych.

Jestem zaaferowany rozmową. Nagle dzwoni do mnie telefon. Telefon zazwyczaj dzwoni nagle. Odbieram, gdyż tego wymaga sytuacja, odbieram, gdyż to telefon od kogoś ważnego, ale jeśli byłby to telefon nawet od kogoś kogo nie lubię, telefon i tak bym odebrał. - Odbieraj telefony - mówiła mi mama. Więc telefony odbieram.

A że mama mówiła bym nie rozmawiał przy kimś o prywatnych sprawach wstaję od stolika. Podnoszę się wolno, krokiem melancholijnym z natury robię krok w przód, potem krok w tył. Rozmawiam. Nie zauważam, że nagle wychodzę dwa metry poza obręb ogródka jednego z lokali w Bydgoszczy. W ręku trzymam niedopitą butelką piwa marki której nie wspomnę, by nie robić kryptoreklamy.

I nagle... staje przede mną auto państwowych urzędników w kolorze niebieskim, no, bardziej w granatowym i wysiada z niego urzędnik w kolorze czarnym patrolujący ulice miasta Bydgoszcz w mieszanym patrolu. Urzędnik państwowy wysiada szybko, ja szybko rozmowę przerywam, mówię:

- Do, widzenia, trzymaj się, pa, pa, urzędnicy państwowi w samochodzie w kolorze niebieskim, no bardziej w granatowym zatrzymali mnie, więc kończyć muszę naszą rozmowę. Urzędnik podniesionym tonem mówi, bym podszedł do kolegów z mieszanego patrolu, którzy stanęli dwa metry przede mną. Podchodzę więc posłusznie. - Naruszył pan ustawę - słyszę od urzędnika siedzącego za kierownicą. - Ale ja tylko, ja tylko rozmawiałem, zaaferowany wyszedłem poza obręb ogródka jednego z lokali, nie miałem złych intencji. Nie stwarzałem zagrożenia w ruchu ulicznym, nie stwarzałem żadnych innych zagrożeń, nie miałem chęci obalania systemu, nie miałem chęci zachowywać się nieprawomyślnie, zaaferowany telefoniczną rozmową wyszedłem dwa metry poza obręb lokalu w którym piłem piwo i przypadkowo w ręku niosę butelkę piwa marki o której nie wspomnę, zresztą panowie widzicie jakie to piwo.

- To nie ma znaczenia jak daleko pan wyszedł, ja jako urzędnik państwowy z patrolu mieszanego mam obowiązek wypisania panu mandatu. Naruszył pan ustawę wychodząc z butelką piwa dwa metry poza obręb lokalu na kilka sekund.

- Ale może pouczenie, proszę panów? Mają panowie takie możliwości, nie trzeba od razu karać, wystarczy pouczyć, bym zrozumiał swój błąd i więcej nie powtarzał tych niecnych zachowań. - Takie jest prawo, proszę pana. Takie prawo jest i nie ma od niego odwołania

W tym czasie po tej samej ulicy przechodziło dwóch panów z pełną szklanką piwa. - Ee - patrzę na nich, jak oddalają się wolno.. - Naruszył pan prawo, nie ma odwołania.

Stoimy więc na środku ulicy, samochód w kolorze niebieskim, ja oparty o niego, a obok mnie urzędnik państwowy w kolorze czarnym w pełnym bojowym rynsztunku, bym nie próbował naruszyć kolejnej ustawy próbując być może pospiesznie oddalić się moim melancholijnym krokiem z niedopitą butelką piwa.

Więc panowie z patrolu wypisują mi mandat, sprawdzają dane, patrzą czy nie naruszyłem innych ustaw. Przyjmuję z pokorą po chwili karny mandat na kwotę stu polskich złotych na rzecz Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Życzymy sobie wszystkiego dobrego, życzymy sobie prawomyślnych zachowań, nie chcemy więcej spotkać się w takich okolicznościach.

I nagle słyszę z ogródka w którym siedziałem podniesione głosy: - Brawa dla policji, brawa dla policji! Roznosi się po całym miejscu chóralny sprzeciw.- Brawa dla policji, złapali przestępcę!

Wracam do ogródka, do znajomych z którymi prowadziłem rozmowy o rzeczach ważnych bardziej lub mniej, siadam, milczę, analizuję, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś wykonał źle swoją pracę, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie o bezpieczeństwo w centrum miasta tutaj chodziło. I takie samo wrażenie mieli najwyraźniej wszyscy w ogródku w którym byliśmy, gdyż nagle nieznajomi ludzie, którzy byli świadkami całej sytuacji zrobili coś o czym wcześniej czytałem, oglądałem, a może tylko wydawało mi się, że czytałem lub oglądałem. Ni stąd, ni zowąd na moim stoliku pojawił się karton na którym leżały banknoty i monety. - Masz, nie krępuj się, to dla Ciebie. W mojej kieszeni pojawiło się ponad 90 złotych, bym mógł zapłacić mandat karny na rzecz urzędu.

Siedziałem, milczałem, analizowałem, podziękowałem wszystkim, ale myślę, że to za mało więc stąd ten tekst, który najpierw ukazał się na stronie jednego ze społecznościowych portali. Dziękuję więc wszystkim znajomym i nieznajomym jeszcze raz za ten dowód solidarności.

O czym jest ta historia?

Witold Opic
"Gazeta Pomorska"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto