Na początku lat 90. wykonano remont dachu w jednym z domów w Jedlinie-Zdroju. Pracujący przy nim dekarz znalazł w konstrukcji dachu szczelnie i starannie zabezpieczoną paczkę. Po jej rozpakowaniu okazało się, że wewnątrz jest kilkadziesiąt amatorskich fotografii małoformatowych, wykonanych w czasie II wojny światowej przez żołnierza Wehrmachtu. Sprawa fotografii pozostałaby znana nielicznemu gronu osób, gdyby niedawno brat dekarza nie skontaktował się w tej sprawie z Pawłem Brzozowskim, dyrektorem Centrum Kultury i Turystyki w Walimiu.
– Wiedziałem, że tego typu tematy interesują Łukasza Kazka, regionalistę z Walimia i przekazałem namiary właśnie na niego – wyjaśnia Paweł Brzozowski.
Łukasz Kazek zajmował się w przeszłości sprawami podobnych znalezisk, których dokonywano m.in. na terenie gminy Walim. Na podstawie odnajdywanych fotografii, listów i dokumentów udawało mu się nawet ustalać personalia osób utrwalonych na zdjęciach. Z niektórymi udawało mu się nawet nawiązać kontakt. O jednej z takich spraw możecie przeczytać tutaj
– Chociaż od niedawna jestem w posiadaniu kilkudziesięciu fotografii, które znaleziono w trakcie remontu dachu domu w Jedlinie-Zdroju, już udało mi się poczynić pewne ustalenia w tej sprawie – mówi Łukasz Kazek. – 43 zdjęcia to obraz bitwy pod Moskwą widziany oczami 19-letniego żołnierza Wermachtu. To Joachim Siedl, który pochodził z Bad Charlottenbrunn, czyli dzisiejszej Jedliny-Zdroju. Na zdjęciach utrwalił m.in. Wilno zajęte przez Niemców 24 czerwca 1941 r. Te fotografie są prawdziwe, bez pozy. Pokazują klęskę Niemiec, dużo śmierci i tę potężną rosyjską zimę.
Z ustaleń Łukasza Kazka wynika, że Joachim Siedl został ciężko ranny w czasie walk na froncie wschodnim. Został kaleką niezdolnym do dalszej służby wojskowej i odesłano go do domu.
– Rozmawiałem z pierwszymi polskimi osadnikami, którzy przybyli do Jedliny-Zdroju zaraz po wojnie i dowiedziałem się od nich, że w domu gdzie ukryto fotografie mieszkał młody Niemiec. Chodził z temblakiem, na którym nosił bezwładną rękę. Mieszkał z matką i w 1946 roku zostali wysiedleni do Niemiec – mówi Łukasz Kazek.
Ukrywanie fotografii i dokumentów będących dowodem służby w Wehrmachcie lub SS, było powszechną praktyką stosowaną przez Niemców mieszkających w regionie wałbrzyskim. Doskonale wiedzieli, że po wkroczeniu na te tereny żołnierzy radzieckich i znalezieniu przez nich takich pamiątek, wydaliby na siebie wyrok śmierci. Na przestrzeni ostatnich lat w trakcie remontów budynków położonych na terenie Wałbrzycha i w powiecie wałbrzyskim kilka razy dokonywano odkryć takich schowków. Dotyczy to tylko przypadków, które zostały ujawnione i nagłośnione. Prawdopodobnie takich odkryć było więcej, być może tak jak w przypadku Jedliny-Zdroju dowiemy się o nich za jakiś czas.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?