Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwałtowne burze idą nad Polskę. To normalne w naszym klimacie

Barbara Stefańska
W przeszłości nawiedzały nas klęski żywiołowe. Jedne z pierwszych zapisów o wielkiej powodzi pochodzą z 1118 roku

Powódź i tropiki jednocześnie. W czasie gdy druga fala wezbraniowa przechodzi przez Polskę, synoptycy zapowiadają na najbliższe dni upały, deszcze, i burze połączone z porywistym wiatrem, a nawet gradobicie. Termometry niemal w całym kraju pokażą ponad 30 stopni Celsjusza, miejscami nawet do 35-36 stopni .

Dziś temperatura wzrośnie do około trzydziestu stopni na większości obszaru kraju, nieco chłodniej będzie na północy. Kolejne dni będą jeszcze cieplejsze. Według prognoz IMiGW w Warszawie jutro po południu słupki rtęci wskażą nawet 34 kreski.

Żar leje się z nieba i woda zalewa kraj. Czy pogoda zwariowała? Zdaniem ekspertów nie dzieje się nic nadzwyczajnego, gdyż klimat w Polsce jest chwiejny, zmienny, więc coroczne tzw. anomalia są normalne. Różnica polega na tym, że teraz jest ich wyjątkowo dużo, jak mówi "Polsce" Leszek Marks, geolog i profesor nauk o Ziemi z Państwowego Instytutu Geologicznego. I zaznacza, że w naszym klimacie nawet trudno wyznaczyć granicę, co się zalicza do anomalii, a co nie.

Zalewało w każdej epoce

Sięgając do najnowszej historii i zamierzchłych czasów, napotykamy wielkie wylania rzek, niszczycielskie wichury, trzaskające mrozy i ocieplenia klimatu. Wszystko już było. - To, czym teraz częstuje nas przyroda, to małe piwo w porównaniu z tym, co działo się w XIX wieku. Potężnych burz z gradobiciem było w Polsce zdecydowanie więcej przed I wojną światową niż po 1945 roku - mówił w wywiadzie dla "Polski" prof. Zbigniew Jaworowski. Klimatolog wspomina powódź z 1934 roku, kiedy to wezbrane nurty niewielkiej rzeki Raby porywały i niosły całe chaty.

Inna pamiętna powódź, okrzyknięta powodzią tysiąclecia, zaskoczyła kraj w lipcu 1997 roku. Była ona największym w historii wezbraniem wód w dorzeczu Odry, jak pisała dla "Wiedzy i Życia" hydrolog doc. Barbara Fal. Mieszkańcy zalanych terenów, m.in. Wrocławia, Opola czy Raciborza, długo zmagali się z jej skutkami. Obfite opady spowodowały również katastrofalne w skutkach wylanie Wisły, choć rozmiar strat był nieco mniejszy niż w przypadku Odry. Po pierwszej fali powodziowej nadeszła druga, która pogłębiła katastrofę.

Do 1997 roku za największą w XX stuleciu powódź w dorzeczu Odry uznawano tę z 1903 roku. Także Wisła wylała na początku XX wieku. Mieszkańcy stolicy wspominali, że woda dochodziła pod kościół na Kamionku.

Z powodziami zmagali się także nasi przodkowie sprzed wielu stuleci. XV-wieczny kronikarz Jan Długosz wspomina katastrofy z wiosny i lata 1118 roku, o których pamięć przetrwała przez pokolenia: "Te ciągłe ulewy i powodzie nie tylko w Polsce, ale i w okolicznych krajach wielkie poczyniły szkody, zatopiwszy całą niemal ziemię, a stąd przeszkodziwszy zasiewom i zbiorom [...]. Wkrótce potem takie spadły ulewy i nawałnice, a z rzek tak gwałtownie powstały wylewy wód, że niektórzy lękać się zaczęli powtórnego potopu" - pisał. Potem w każdym wieku odnotowywano powodzie na ziemiach polskich.

Upał i mróz na zmianę

W naszym klimacie raz po raz zdarzają się upalne lata lub zimy stulecia. Wielu Polaków pamięta jeszcze sylwestrową noc z 1978/1979 roku. Kraj ugrzązł w śniegu i lodzie, zabrakło ogrzewania i komunikacji miejskiej. Wcześniej gwałtowny atak zimy zanotowano na przełomie lat 1962/1963. Zamknięto szkoły i inne instytucje. Mrozy i opady paraliżujące codzienne życie trwały do początku marca 1963 roku. Różne ekscesy pogodowe zdarzały się i w innych latach. 10 lutego 1929 roku w Rabce odnotowano temperaturę -45 stopni Celsjusza. Z kolei w 2006 roku żar lał się latem z nieba, powodując susze. Upalne lato było również trzy lata wcześniej.

Czy te upały to efekt globalnego ocieplenia? - Z geologicznego punktu widzenia zmierzamy w kierunku oziębienia, mimo że pojedyncze lata mogą być gorące. Ochładzać się może jeszcze przez 10 lat - mówi prof. Marks. Również prof. Jaworowski mówi o spodziewanym oziębieniu, i to w najbliższych 30 latach. Zdaniem niektórych badaczy może się nawet powtórzyć sytuacja z czasów małej epoki lodowcowej (1350-1880), kiedy to zimą rzeki zamarzały w Europie. Jan Długosz pisał nawet o zamarzającym Bałtyku.

Z kolei w czasach Mieszka I na ziemiach polskich było parę stopni cieplej, tak że w Polsce produkowano wina. W tym czasie wikingowie, którzy osiedli na Grenlandii, siali tam pszenicę i zakładali sady jabłoniowe.

W ostatnim czasie zaskoczyła nas również erupcja islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, która spowodowała spore zamieszanie. Zdaniem ekspertów nie ma on jednak wpływu na pogodę. Ale w historii zdarzały się dużo większe erupcje, które sprawiały, że latem nie było lata. Wybuch leżącego na wyspie Sumbawa w Indonezji wulkanu Tambora w 1816 roku wstrzymał dopływ promieni słonecznych nad Europą. Podobnie stało się w XIX wieku po wybuchu islandzkiego wulkanu Kafla.

Polsce nie grożą natomiast huragany nękające wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Zdarzają się natomiast czasami trąby powietrzne, takie jak te, które przeszły przez Opolszczyznę, województwo śląskie i łódzkie 15 sierpnia 2008 roku, powodując śmierć czterech osób. Wichura zrywała dachy, łamała drzewa, unosiła samochody. Tornado przewróciło autokar wiozący Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk".

Anomalie były, są i będą

Profesor Jaworowski podkreśla, że w obecnych czasach dysponujemy znacznie lepszymi środkami, by bronić się przed klęskami żywiołowymi niż dawniej: sprzęt, służby, pomoc ze strony innych państw. Jednak przyroda wciąż daje się nam we znaki. - Najbardziej narażone są doliny rzeczne - mówi prof. Marks. Także niebezpieczne są obszary na terenie Karpat, gdzie występują osuwiska powodujące zawalanie się domów. Tam nie powinno być zabudowań.

Siła żywiołu jest potężna. I mimo postępu cywilizacyjnego wciąż jesteśmy zależni od przyrody, co widać zwłaszcza w takich momentach jak dziś. Dlatego lepiej nie igrać z naturą. - Człowiek powinien się dostosować - twierdzi prof. Marks. Bo wichury, wylania rzek i zmienne temperatury będą. Możemy natomiast zminimalizować spowodowane nimi straty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gwałtowne burze idą nad Polskę. To normalne w naszym klimacie - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto