Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia niezwykłego małżeństwa z Bydgoszczy. Elżbieta i Leon Wiśniewscy [zdjęcia]

Hanka Sowińska
Młoda para - Elżbieta z Błażyńskich i Leon Wiśniewscy, 1928 rok
Młoda para - Elżbieta z Błażyńskich i Leon Wiśniewscy, 1928 rok ze zbiorów rodzinnych
Poznali się w "Sokole", szczęśliwie wojnę przeżyli. Na zawsze rozłączyło ich NKWD.

"Niech Mu pantofel lekkim będzie"

Ogłoszeniowa strona "Wesołej Drużby" - unikalnej gazetki weselnej napisanej przez krewnych, przyjaciół i współpracowników Młodej P
Ogłoszeniowa strona "Wesołej Drużby" - unikalnej gazetki weselnej napisanej przez krewnych, przyjaciół i współpracowników Młodej Pary Fot. Zbiory rodzinne

"Uprowadzona została córka nasza Ela, przez młodego człowieka - urzędnika Magistratu Bydgoszcz - bez wąsika, o starannie ufryzowanych włosach. Poznać ich można po mocno zakochanych oczach i częstem całowaniu się". Podpisali: "Strapieni Rodzice".

Tej treści żartobliwy "list gończy" opublikowany został w specjalnej jednodniówce, wydanej z okazji ślubu Elżbiety Błażyńskiej z Leonem Wiśniewskim. Rzecz działa się w Bydgoszczy 19 listopada 1928 roku. Tego dnia Ela i Leon przysięgli sobie miłość i wierność aż po grób.

"Wesoła Drużba" była dziełem krewnych, przyjaciół i współpracowników Państwa Młodych. Lektura gazetki dowodzi, że autorzy mieli nie tylko poczucie humoru, ale również talent.

"Dnia 19 listopada r.b. rozstał się z tym stanem kawalerskim, po długich i ciężkich namysłach, zaopatrzony obrączką ślubną, chluba i ozdoba kawalerów, zdobywca licznych serc kobiecych, niezapomnianej pamięci

LEON WIŚNIEWSKI
Wspomnienia jego czynów bohaterskich w czasie kawalerstwa pozostaną nam zawsze w miłej pamięci. Niech Mu pantofel lekkim będzie.
Koledzy po kieliszku".

Ten pełen dowcipu "nekrolog" też znalazł się w weselnej jednodniówce. Prawda, że panowie mieli wenę.

Panie, krewne i przyjaciółki Eli, w niczym nie ustępowały kolegom. W "Drobnych ogłoszeniach" opublikowały "anons Elżbiety Wiśniewskiej".

"Wyprzedaż obuwia! Ceny niskie. Kto nie ma pieniędzy - darmo. Ponieważ mąż mój przysięgał, iż zawsze na rękach mnie nosić będzie - wyprzedaję cały mój zapas obuwia. Wykluczone ze sprzedaży są jedynie pantofle i pantofelki.

Elżbieta i Leon poznali się w Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół".

Doceniony urzędnik

Elżbieta Błażyńska na pensji (pierwsza z lewej w górym rzędzie)
Elżbieta Błażyńska na pensji (pierwsza z lewej w górym rzędzie) Fot. Zbiory rodzinne

Leon Wiśniewski był za młodu urzędnikiem w Barcinie, następnie przeniósł się do Bydgoszczy, gdzie zaczął pracować w Magistracie.

Wśród rodzinnych pamiątek zachowało się m.in. świadectwo egzaminu na asystenta miejskiego z listopada 1929 roku. "Funkcjonariusz Leon Wiśniewski" musiał przedstawić dwa wypracowania i odpowiedzieć na pytania z sześciu przedmiotów.

W domowym archiwum przechowywany jest też dyplom potwierdzający przyznanie panu Leonowi Brązowego Medalu za Długoletnią Służbę. Podpisał go wojewoda pomorski Władysław Raczkiewicz, późniejszy prezydenta RP na uchodźstwie.

Elżbieta uczyła się na pensji dla dziewcząt w Bydgoszczy i aktywnie uczestniczyła w pracach Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Oboje byli bardzo lubianą i popularną parą, co wynika m.in. ocalałych, a powszechnych w tamtych czasach pamiętników.

Państwu Wiśniewskim urodziła się trójka dzieci: Włodzimierz, wieloletni spiker Polskiego Radia Pomorza i Kujaw, dziś już na emeryturze, Irena (obecnie mieszka w Ustce) i Krystyna (pracowała jako laborantka w przychodni przy ul. Ogrody).

Walili kolbami, sterroryzowali rodzinę

Fragment grypsu, który Leon Wiśniewski  przesłał po zatrzymaniu przez Sowietów
Fragment grypsu, który Leon Wiśniewski przesłał po zatrzymaniu przez Sowietów

W czasie wojny rodzina mieszkała m.in. na Szwederowie, przy ul. Nowodworskiej.

Dramat państwa Wiśniewskich zaczął się z chwilą zakończenia niemieckiej okupacji. Rodzina mieszkała wówczas na piętrze domu na Osiedlu Leśnym. Parter zajmowała Niemka, dawna właścicielka posesji.

3 marca 1945 roku, po zmroku, do drzwi zaczęli dobijać się czerwonoarmiści. Pani Elżbieta prosiła męża, by nie otwierał. Podejrzewała, że szukają Niemki. Leon jednak uznał, że jeśli nie on jest poszukiwany, to pójdzie i otworzy drzwi. Sowieci zdemolowali mieszkanie i terroryzując rodzinę dali Leonowi minutę na zabranie odzieży oraz dokumentów. Następnie wyprowadzili go do ośrodka przejściowego, który mieścił się w jednej z bydgoskich szkół.

Tam Leon przebywał kilka dni, a wraz z nim wielu przedstawicieli bydgoskiej inteligencji. Do żony przesłał gryps (patrz zdjęcie).

To był marsz śmierci

Lata 30. Leon Wiśniewski, urzędnik magistratu
Lata 30. Leon Wiśniewski, urzędnik magistratu Fot. Ze zbiorów rodzinnych

Elżbieta też próbowała nawiązać kontakt z mężem. Zabrała butelkę wódki, by mieć czym "przemówić" do strażnika. Jeden z pilnujących żołdaków wziął wódkę i pozwolił podejść Leonowi do płotu, jednak drugi odciągnął go i kolbą karabinu zranił Elżbietę w nogę.

Zatrzymanych wyprowadzono wkrótce z Bydgoszczy. Kolumnę pognano na północ, ku granicy ze Związkiem Radzieckim. Leon w drodze zachorował. Nie wytrzymał trudów marszu i w okolicach Działdowa upadł. Został dobity przez eskortującego żołnierza i pogrzebany przy drodze.

O tragicznej śmierci męża Elżbieta dowiedziała się od krewnego, który też został aresztowany, lecz udało mu się powrócić z zesłania.

Determinacja żony sprawiła, że doszło do ekshumacji i pochówku na cmentarzu w Działdowie.

Wśród dokumentów, które są w posiadaniu rodziny jest pismo z 17 listopada 1945 r., adresowane do prezydenta Bydgoszczy. Elżbieta prosiła w nim o przyznanie bezzwrotnej zapomogi na pokrycie kosztów ekshumacji i pogrzebu.

Deportacje do ZSRR były przez kilka dziesięcioleci tematem zakazanym. Dopiero po 1989 r. mogliśmy poznać ten tragiczny dla tysięcy polskich rodzin rozdział powojennej historii. Dziś wiemy, że z Bydgoszczy i kilkunastu powiatów obecnego województwa kujawsko-pomorskiego do obozów pracy, w celu zmuszenia do niewolniczej pracy połączonej ze szczególnym udręczeniem, Sowieci wywieźli ponad 12 tys. osób. Wielu, jak Leon Wiśniewski, zmarło w drodze, inni nie wytrzymali katorżniczej pracy i warunków obozowych.
W pierwszą rocznicę śmierci Leona w jednej z bydgoskich gazet ukazał się nekrolog z informacją, iż zmarł on w drodze na Ural (ciekawe, że cenzura na to pozwoliła).

Koligacje z łamów "Albumu"

Drużyna Towarzystwa Gimnastycznego Sokół (m.in. na Szwederowie), do których należeli Państwo Wiśniewscy
Drużyna Towarzystwa Gimnastycznego Sokół (m.in. na Szwederowie), do których należeli Państwo Wiśniewscy Fot. Zbiory rodzinne

W okresie PRL-u Elżbieta pracowała m.in. w księgarni przy obecnej ul. 11 Listopada (dzisiaj jest tam sklep spożywczy). Zmarła w Żninie, gdzie mieszkała przy ulicy Śniadeckich przez ścianę z wieloletnią przyjaciółką panią Kościelecką, pochodzącą z rodziny, od której wziął nazwę Plac Kościeleckich w Bydgoszczy. Została pochowana na cmentarzu na Bielawkach.

Jak się dowiadujemy syn Włodzimierza Wiśniewskiego - Wojciech jest mężem Anny Wiśniewskiej z domu Mańkowskiej, pochodzącej ze słynnej rodziny bydgoskich flisaków, o której tak wiele pisaliśmy w "Albumie". Anna i Wojciech mają dwóch synów - Macieja i Michała.

W grudniu 2010 r. Elżbieta, prawnuczka Leona Wiśniewskiego, urodziła synka, któremu dała na imię Leon.
Tak historia rodu Wiśniewskich zatoczyła krąg.

P.S. Krewnym Elżbiety i Leona dziękuję za przekazanie wspomnień i udostępnienie fotografii oraz cennych dokumentów

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto