Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaka matka, takie córki

Agnieszka Tybus
Joanna Zaremba. Przez wszystkich nazywana Jolą. Fryzjer z powołania. Do tego nadzwyczaj utalentowany. Niedawno obchodziła 45-lecie pracy zawodowej. Nie sposób wymienić wszystkie sukcesy jakie odniosła w branży ...

Joanna Zaremba. Przez wszystkich nazywana Jolą. Fryzjer z powołania. Do tego nadzwyczaj utalentowany. Niedawno obchodziła 45-lecie pracy zawodowej. Nie sposób wymienić wszystkie sukcesy jakie odniosła w branży fryzjerskiej. Była mistrzynią kraju i Europy. Jest instruktorem i sędzią. Prywatnie Jola to mama: Joanny, Agnieszki i Piotra. Dla całej trójki jest wzorem i autorytetem. Dla dziewczyn tak wielkim, że obie poszły w jej ślady. Asia i Aga to kolejne fryzjerki u Zarembów. Kultywują rodzinną tradycję. Zapisały na swoim koncie niejedno zwycięstwo w prestiżowych konkursach fryzjerskich. Dziewczyny mówią, że miały dużo szczęścia w życiu. To szczęście, to talent i zapał, który odziedziczyły po mamie.

?

Mama Jola

Joanna Zaremba od dziecka lubiła robić rożne rzeczy z włosami. Stąd pomysł na szkołę fryzjerską. Do branży weszła w 1958 roku. Po kilku latach ciężkiej pracy, zrozumiała, że dobrze wybrała.

- Fryzjer musi być pracowity. Mieć sporo chęci. Musi jednak mieć też to coś. Co? Po prostu talent. Nie tylko do prac manualnych. Fryzjerzy powinni mieć też bardzo dobre oko. Gdy raz spojrzą na człowieka, muszą wiedzieć w jakiej fryzurze i jakim kolorze byłoby mu do twarzy. Tego się nie da nauczyć - mówi Joanna Zaremba.
O tym, że Jola ma to, coś świadczą jej sukcesy. Była mistrzynią kraju i Europy.

Wciąż jest zaangażowana czynnie w konkursy. Pracuje jako instruktor i sędzią.
- Miałam w życiu wielkie szczęście. Mogę robić to co lubię i przy okazji mam z tego pieniądze. Nie jestem już nastolatką, a wciąż potrafię pracować kilkanaście godzin dziennie. Nie czuję wtedy zmęczenia. Po prostu cieszę się, że pracuję.
Wiele radości sprawiają jej również córki: 25-letnia Joanna i 21-letnia Agnieszka. Obydwie poszły w ślady matki. Mimo młodego wieku już dziś są bardzo utytułowanymi i cenionymi fryzjerkami w kraju i za granicą.

- W naszej rodzinie jest pewna tradycja. Gdy dziecko kończy roczek, daje mu się do wyboru kilka różnych rzeczy i na tej podstawie określa się, kim zostanie w przyszłości. Dziewczyny wybrały grzebienie, ale nie jako pierwsze. Ciągnęło je też do pieniędzy i książki. Zainteresowaniem nie cieszyły się natomiast kieliszek i różaniec. Oczywiście, to tylko zabawa. Nie przywiązywaliśmy nigdy do niej zbyt dużej wagi. Potem, gdy dziewczyny podrosły, tak jak większość swoich rówieśniczek miały sprecyzowane plany zawodowe. Chciały być nauczycielkami lub fryzjerkami. Tego też nie brałam sobie zbytnio do głowy. Kiedy jednak zaczęły się uczyć zawodu, szybko zorientowałam się, że mają talent. Wiedziałam, że gdy jeszcze polubią to, co robią, zajdą daleko.

?

Córka Joanna

- Od małego lubiłam obserwować mamę przy pracy. Jeździliśmy po nią z tatą do zakładu. Czasem jeszcze kogoś czesała. Patrzyłam i myślałam sobie, że też tak będę robić. Naśladowałam mamę w domu. Nie rozstawałam się ze szczotką. Moimi ofiarami były wszystkie ciocie, które przychodziły do nas w odwiedziny. Czesałam je, nie zważając na to, że większość z nich miała natapirowane włosy (taka była kiedyś moda). Ciociom leciały łzy, ale ja nie ustępowałam. Dostało się też jednemu łysemu wujkowi. Nie rozumiałam, gdzie schował włosy, więc uderzyłam go szczotką - wspomina Joanna.

W szkole podstawowej Joanna zaczęła spędzać dużo czasu w zakładzie fryzjerskim. W wakacje była tam codziennie.

- Nigdy się nie nudziłam. Godzinami mogłam patrzeć jak mama pracuje. Śledziłam uważnie jej każdy ruch. Pomagałam w miarę swoich możliwości. Podawałam nożyczki, szczotki, suszarki. Zamiatałam podłogę. Zanosiłam ręczniki do pralni. Szybko zatem nauczyłam się, z czym ten zawód tak naprawdę się je. Wiedziałam, że to ciężka i czasochłonna praca - dodaje Joanna.

Nie zniechęciło jej to. Poszła do liceum handlowego. Jednocześnie uczyła się zawodu. W wieku osiemnastu lat zdobyła mistrzostwo Polski juniorów we fryzjerstwie. Potem było pierwsze miejsce w kraju wśród seniorów. Powołano ją do kadry narodowej. Reprezentowała Polskę na różnych międzynarodowych konkursach, z mistrzostwami świata włącznie. Tam też odnosiła sukcesy. Mimo tych osiągnięć postanowiła zdobyć również inny zawód. Ukończyła politologię na Akademii Bydgoskiej.

- Chciałam się zabezpieczyć. W branży fryzjerskiej pracuje się z preparatami chemicznymi. Nie brakuje tu nowości. Pomyślałam sobie, że kiedyś może okazać się, że jestem na coś uczulona. Wtedy byłabym w trudnej sytuacji. Skończyłam studia o specjalności dziennikarskiej. To pozwoliło mi zdobyć nowe umiejętności. Zdarza się, że pisuję do czasopism branżowych.

?

Córka Agnieszka

Agnieszka jest najmłodsza z fryzjerskiego klanu Zarembów. Ona, w przeciwieństwie do siostry, nie od samego początku chciała kontynuować rodziną tradycję. Mówi, że w dzieciństwie miała wiele pasji. Jedną z nich był sport. Przesiadywanie w zakładzie i przypatrywanie się pracy mamy, nie specjalnie ją interesowało.

- W siódmej klasie mama namówiła mnie, bym do niej przyjechała. Tydzień czasu potrzebowałam na to by połknąć bakcyla. Zrozumiałam wówczas, że fryzjerstwo to naprawdę ciekawe zajęcie. Decyzja była szybka. Idę w ślady mamy. Tak jak siostra poszłam do liceum handlowego. Eksternistycznie uczyłam się zawodu.
Agnieszka zapewnia, że to był jej własny wybór.

- Pamiętałam o tym, co mama zawsze nam powtarzała. Mówiła, że w życiu można być szczęśliwym wtedy, gdy będzie się robić to, co przynosi radość. Uważała, że jeżeli z tego są jeszcze pieniądze, to naprawdę człowiek powinien być wdzięczny losowi.

Agnieszka nie rozminęła się z powołaniem. Zwycieżyła we fryzjerskich mistrzostwach województwa. Potem były tytuły najlepszego fryzjera w kraju wśród juniorów i seniorów.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że miałam lepszy start niż inny. Uczyłam się zawodu pod okiem fachowca. Raz tylko próbowałam coś zrobić, po swojemu. Oczywiście skutek był marny. Od tamtej pory wiem, że co mama powie, jest święte - mówi Agnieszka.

Najmłodsza Zarembówna, podobnie jak starsza siostra, chce zdobyć inny zawód. Studiuje wychowanie fizyczne na Akademii Bydgoskiej. Wiedza zdobyta na uczelni w przyszłości może się jej przydać. Agnieszka marzy o otworzeniu przy salonie fryzjerskim centrum odnowy biologicznej lub fitness klubu.

?

Dziewczyny podziwiają swoją mamę. Mówią, że chciałyby być taka jak ona. Zazdroszczą Joli konsekwencji, doskonałego zorganizowania i perfekcjonizmu. Nigdy nie przyszło im do głowy, by z nią rywalizować. Cała trójka ma do siebie pełne zaufanie. Joanna i Agnieszka są przekonane, że odziedziczyły po mamie talent. Wiedzą, że ona też tak uważa i robi wszystko, by oszlifować swoje dwa diamenty. Mama wierzy, że te będą pięknie błyszczały.

- Nie chodzi o same tytuły. Chciałabym, żeby ludzie z branży traktowali mnie jak mamę. Żeby do mnie tak jak do niej podchodzili na szkoleniach i konkursach i prosili o radę. Jola jest prawdziwym mistrzem. Inni fryzjerzy biorą sobie jej uwagi do serca. Od niej naprawdę można się wiele nauczyć. Doskonałym przykładem jestem ja i moja siostra. Bez jej doświadczenia i rad, pewnie dłużej byśmy musiały czekać na sukcesy - podsumowuje Joanna. - A proszę pamiętać, że te największe są jeszcze przed nami.

- Ciężko pracujemy i słuchamy się naszego mistrza. Każdy kolejny konkurs jest dla nas większym wyzwaniem. Zdajemy sobie sprawę z tego, że trudniej jest utrzymać sukces, niż go osiągnąć - kończy Agnieszka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto