Kiedy Jan Najdek w 90 r. po raz pierwszy zasiadł na fotelu wójta, jego gmina liczyła osiem tysięcy mieszkańców. Dziś - prawie tysiąc więcej.
- To sukces, prawda?- mówi. To dowód, że u nas po nocach nie próżnują - śmieje się.
Jest stąd, ale w życiu trochę go rzucało po różnych częściach Małopolski i nie tylko - skończył szkołę średnią w Oświęcimiu, potem studia na Akademii Rolniczej w Krakowie, pracował trochę w Bielsku, zajmował się kwarantanną rolniczą. Wrócił i robi karierę w samorządzie.
Za swój największy sukces uważa budowę dwóch nowych szkół i sześciu sal gimnastycznych oraz wielofunkcyjnych boisk. Ale jest też coś, co go zasmuca - w gminie niewiele jest pracy. Bo nie ma dużych zakładów. Trochę stanowisk w szkołach, w urzędzie, w sklepach.
- Dobrze, że w Suchej Beskidzkiej jest szpital, to część osób ma tam pracę, np. moja żona jest tam pielęgniarką. Reszta musi dojeżdżać do Krakowa - przyznaje. Chyba że ktoś zdecyduje się na wyjazd za granicę. - To z jednej strony dobrze, bo wracają z pieniędzmi i inwestują tu. Ale z drugiej, wiadomo: robi się problem rozbitych rodzin - opowiada. - Turystycznie to atrakcyjny region i na to chciałbym stawiać. Takich widoków, jak tu, nie ma nigdzie - opowiada.
Będzie miał szansę w przyszłej kadencji, bo zamierza startować. Wójt Najdek interesuje się historią, szczególnie tą dotyczącą drugiej wojny światowej, urządza też z całą rodziną (ma dwie córki i syna) wspólne wycieczki w góry, np. na Babią Górę.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?