Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz L. Wiśniewski o bydgoskiej humanistyce 2.0 i twórczości

Redakcja
Andrzej Muszyński/Pomorska
Co myśli o humanistyce 2.0? Kto jego zdaniem jest współcześnie twórcą i jaka jest jego rola w XXI wieku? Janusz Leon Wiśniewski łączy nauki ścisłe z pisarstwem. Jedno okazuje się nie przeszkadzać drugiemu.


Mieć satysfakcję z rozmów - Bralczyk i Ogórek w Bydgoszczy

Łączy Pan w sobie dwa światy: nauk ścisłych i humanistykę, co wielu zaskakuje. Jak to łączyć? Bydgoska uczelnia podejmuje taką próbę, otwierając kierunek humanistyka 2.0.

Naprawdę? To może wpadną organizatorzy na pomysł czasem mnie tu z wykładami zaprosić (śmiech). Nie wiedziałem o tym, a jestem naukowcem i jestem z tego rejonu, z Torunia. Trudno mi powiedzieć jak to łączyć. Jestem ze świata nauki, całe swoje życie uczyłem się w kierunku nauk ścisłych, bo skończyłem i fizykę, później zrobiłem doktorat z informatyki i habilitację z chemii, więc faktycznie jestem zanurzony w naukach ścisłych. Ja ani nie maluję obrazów, ani nie komponuję oper, ani koncertów, nie rzeźbię, po prostu operuję słowem i w tym nauki ścisłe nie przeszkadzają. Ja wiem, że wielu moich kolegów nie może tego pojąć jak to jest, że piszę książki, na dodatek książki, które ludzie czytają. Nigdy nie przejawiałem takich talentów w swoim życiu, nie planowałem pisać książek. Napisałem "S@motność w Sieci", która wyszła w 2001 roku, a przed nią praca, która była czymkolwiek związana z literaturą, choć to nie beletrystyka, a bardziej eseistyka, to było wypracowanie, które pisałem w pracy maturalnej. Nie mam pojęcia jak to łączyć. Nagle chciałem opowiadać o tym, co wiem, o tym, co przeżyłem, o tym, co czułem, co czuję, jak widzę świat. Po prostu usiadłem i zacząłem pisać. Nie mogę dać żadnej recepty jak to łączyć. Jedno jest pewne, do tej swojej literatury nauki ścisłe regularnie, konsekwentnie szmugluje niemalże, wprowadzając wątki naukowe.

Nie jest tak, że jedno przeszkadza drugiemu?

Trudniej jest będąc humanistą nagle pisać dobre algorytmy do generowania struktur chemicznych z nazw systematycznych wedlug IUPAC (smiech). W drugą stronę jest łatwiej dlatego, że nauki ścisłe można o nich zapomnieć i pisać albo je wpleść w swoje wątki. Ja, ponieważ jestem ze świata nauki, poszedłem na pewne wygodnictwo. Większość moich bohaterów jest ze świata nauki. Nauka jest fascynująca, zawiera w sobie tyle emocji. W szczególności neurobiologia, chemia. Przecież miłość to też w pewnym sensie proces chemiczny, który się w nas odbywa. Jak to łączyć? Nie wiem dokładnie. Wiem jak wykorzystywać pewną wiedzę.

Taki kierunek jak humanistyka nowej generacji może być ratunkiem dla humanistów, o których ciągle słyszymy, że mają problemy na rynku pracy. Połączenie, jakie pojawia się w Bydgoszczy jest szansą?

Myślę, że to jest dobry pomysł, dlatego, że ta informatyka współczesna bardzo dużo - to jest przykład wyrwany z kontekstu - bardzo dużo operuje obrazami. To są ludzie, którzy mają talenty artystyczne związane z grafiką, z obrazami w jakikolwiek sposób, mogą sprowadzić swoje przygotowanie humanistyczne, wrażliwość i kreować świetne strony internetowe, świetne portale, komponować muzykę używając metod elektronicznych albo generować. To są spekulacje, jak ja sobie wyobrażam, ale jakiś program kierunek humanistyki 2.0 - świetnie się zresztą nazywa - powinien zawierać. I ludzie, którzy mają przygotowanie humanistyczne, znając historię, znając tworzywo, mogą lepiej wykorzystać niż ci, którzy tylko obsługują jakiś program, który tworzy struktury trójwymiarowe.

Wspomina Pan o tworzeniu. Kto dzisiaj jest twórcą, a kto odtwórcą? Gdzie jest ta granica?

Granica się teraz powoli zaciera. Jeśli w świecie pisarskim pozostaniemy - kiedyś książkę się wydawało na papierze, teraz wielu ludzi uważa się pisarzami tylko dlatego, że prowadzi blog i te blogi są popularne, niektóre są świetne, nie mam nic przeciwko blogom. Twórcą jest moim zdaniem ten, który kreuje pewne nowe rzeczywistości obojętnie jakimi metodami. A jeśli wykorzystuje do tego nowe media, to też jest twórcą. Ten podział zawsze dla mnie był trochę sztuczny. Rolnik jest dla mnie twórcą w pewnym sensie, ogrodnik, który kreuje nowe róże. Ten obcy podział twórca a odtwórca, bo większość ludzi stara się raczej odtwarzać, wykorzystuje, coraz bardziej się w obecnych czasach zamyka. Jest bezsensowny, dlatego, że kiedyś nie było narzędzi do tego. Teraz możemy wizualizować np. w ogóle nie mając pędzla, a mając myszkę albo tablet, na którym przesuwamy dłonią.

Nie jest tak, że gdzieś po drodze wyczerpaliśmy się jako ludzkość? Ciągle odwołujemy się do tego, co już było?

Nie mam takiego odczucia. Czytałem prace filozofów i krytyków z XVIII wieku i oni też twierdzili, że teraz nie ma nic nowego, odwołujemy się do tego, co już kiedyś było.

Stać nas na oryginalność?

Mi się wydaje, że tak. Nie wiem jak będzie nazwany okres, w którym żyjemy, czy to będzie postmodernizm elektroniczny, postmodernizm komunikacyjny, epoka komunikacyjna. Natomiast jest zawsze miejsce na nowe. Ciągle powstają nowe książki, nowe utwory. Nie jest to moim zdaniem kopiowanie czegoś.

Jak postrzegane się Pana książki, a jak być powinny?

Nad pewnym faktem trochę ubolewam, ponieważ jestem kojarzony z pisaniem książek o miłości. Te książki są tak odbierane, bo te książki są najbardziej popularne; „S@motność w Sieci”, „Bikini”, „Los powtórzony”, gdzie ten element miłości nieustannie się pojawia. Ja uważam, że to jest strasznie ważne. To jest najważniejsze w życiu. Ja wstaję z łóżka po to, aby być kochany albo jestem kochany, albo chcę obserwować jak się ludzie kochają. Dla mnie miłość ma strasznie duże znaczenie. Ale w moich książkach jest o wiele więcej. Na przykład felietony, które są pisane w „Pani”, wydawane w małych książeczkach. To jest eseistyka. Ostatnio wydałem naukową bajkę.

Rzeczywiście najbardziej wyeksponowany jest motyw miłości?

To nie ja eksponuje. Nieszczęśliwi ludzie, którzy nie kochają, nie mają powodów do tworzenia. Nie zgadzam się z opinią, że jestem autorem książek tylko o miłości, chociaż ona się pojawia. "Na Fejsie z moim synem" - nawet trudno ją zakwalifikować. Na niektórych listach bestsellerów była na listach literatury beletrystycznej, a "Gazeta Wyborcza" umieściła ją na listach literatury faktu. Bronię się przed tym, aby mnie kojarzono jako autora piszącego wyłącznie o miłości. Miłość mnie interesuje, ona będzie w różny sposób zawoalowana. Nie piszę o problemach społecznych, dlatego, że mnie ani polityka, ani problemy społeczne nie interesują. Jest mnóstwo innych autorów, którzy to robią. Poruszam wiele innych spraw: lojalności, wierności sobie, sprawy konsekwencji, wiary, Boga.

J.L. Wiśniewski gościł w WiMPB w Bydgoszczy 2 tygodnie temu.


Zobacz też:

TSA w Estradzie

Flea Market Mózg

Cyrk Zalewski - konkurs

Remont wiaduktu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Janusz L. Wiśniewski o bydgoskiej humanistyce 2.0 i twórczości - Bydgoszcz Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto