- Na tablicy informacyjnej palił się napis, że odjeżdża o 11.37 – opowiada Maciej – Na pociągu wisiała tabliczka, że jedzie on do Gdańska. Wsiadłem więc i czekałam na odjazd. Ruszył chwilę wcześniej. Zdziwiło mnie to, ale w tym bałaganie panującym na kolei wszystko jest możliwe, więc się nie zdenerwowałem. Dopiero konduktorka uświadomiła mnie, że mam kupiony bilet na pociąg innej firmy. I kazała wysiąść na najbliższej stacji – dodaje Maciej.
Okazało się, że przed południem jadą do Gdańska dwa pociągi. Dwóch różnych przewoźników. Czas ich odjazdu to różnica kilku minut. Oba odjeżdżają z tego samego peronu. A pani w kasie nie informuje o tym fakcie.– Kto z podróżnych będzie szukał konduktora i upewniał się, że to jego pociąg – pyta retorycznie pan Maciej? – Przecież jeśli widzę, że stoi pociąg na peronie i ma tabliczkę z informacją, że jedzie tym, gdzie chcę jechać, to jest to mój pociąg. Przecież można pociągi różnych firm ustawiać na różnych peronach. Nie dochodziłoby wtedy do pomyłek. – dodaje Maciej.
Wszystkie osoby, które wysiadły w Laskowicach Pomorskich dojechały do Gdańska. Ich pociąg przyjechał do Laskowic po kilku minutach.
Zobacz też:
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?